Z czystej ciekawości sprawdzałem oferty prac sezonowych w naszym regionie i już po pierwszych rozmowach z potencjalnym pracodawcą wiem, że nie będzie łatwo. Praca przy zbiorze owoców i warzyw może wydawać się łatwa, ale kiedy dochodzi do tego, że z nieba leje się żar - a temperatura w słońcu przekracza 40 stopni, z kilkunastoosobowego zespołu zostają tylko najwytrwalsi. A  co, jeśli z nieba leje deszcz? I tak cały dzień, w pelerynie, w błocie, ze zmarzniętymi dłońmi. Pomimo tego, że to bardzo łatwy i wydawać by się mogło "przyjemny" zarobek, to rotacja wśród pracowników jest ogromna.

Jeden chce dorobić  na studia, drugi dorabia do wypłaty - a są też osoby, które żyją tylko z pracy sezonowej. Jednak w Polsce się to nie opłaca i te osoby już wcześniej planują sobie wyjazd za granicę, gdzie wystarczy popracować kilka miesięcy, żeby potem w Polsce dłużej żyć spokojnie.

- Do Holandii jeździmy od kilku lat. Zazwyczaj zaczynamy od zbioru owoców w kwietniu, a kończymy na sadzonkach w październiku.  Płacą naprawdę dobre pieniądze, do tego pracodawca nas ubezpiecza i tak naprawdę w naszym zakresie pozostaje tylko opłata za mieszkanie. Za zarobione pieniądze możemy potem żyć w Polsce spokojnie przez całą zimę. Na zimę wracamy do Polski. - mówią "Gwiazdce Cieszyńskiej" Lucyna i Adam małżeństwo z Cieszyna. Lucyna i Adam kiedyś pracowali w Polsce na etatach, ale jak mówią - po kilku latach taka praca już nie dawała przyjemności, więc coś było trzeba ze sobą zrobić. I tak najpierw przez różne agencje imali się rozmaitych prac za granicą, aż w końcu trafili na ogłoszenie, gdzie szukali pracowników do zbioru jabłek. Kiedy zobaczyli, że po dwóch miesiącach zarobili całkiem dobre pieniądze - już wiedzieli, że na pewno zostaną na dłużej.

- Za jedną skrzynkę wiśni do której wchodzi maksymalnie 5 kilogramów, średnio da się zarobić około 3, 50 złotych. Wszystko zależy od stawki jaką oferują przy zbiorach. Ja swoim pracownikom oferuję 70 groszy od kilograma. Jedna osoba jest w stanie zebrać około 4 skrzynek za dzień, ale są też doświadczeni pracownicy, którzy zbierają nawet 10 skrzynek dziennie. Ogórki zbieramy do koszy, a potem ważymy i układamy w skrzyniach. Przy ogórkach jest więcej pracy,  pracuje się na godziny, płacimy 6,50 złotych za godzinę pracy - mówi w rozmowie z "Gwiazdką Cieszyńską" pani Helena, właścicielka kilkuhektarowego sadu.

Ludzie pracują zazwyczaj na akord. Tym bardziej, że jest to praca sezonowa i chociaż chętnych nie brakuje to naprawdę bardzo ciężko znaleźć sumiennych pracowników. Są tacy, którzy dzwonią parę razy dziennie i pytają o szczegóły, a potem na drugi dzień w ogóle nie przychodzą. Pani Helena musi wtedy ściągać do pracy kogoś z rodziny, a czasami zdarza jej się obdzwaniać i prosić znajomych o pomoc. Zbiory nie mogą czekać - tym bardziej, że klienci czekają już na dostawę. Tutaj pracownicy mają zapewnione narzędzia do pracy i wodę. Średnio podczas kilkunastogodzinnej pracy w sadzie, ludzie wypijają kilkanaście butelek wody mineralnej. Ważna jest także odzież ochronna, krem przeciwsłoneczny, a także peleryna przeciwdeszczowa i gumiaki, bo na polu nie zawsze świeci słońce.

Pracownik przy zbiorach musi być zdyscyplinowany, sumienny, a także musi umieć pracować w zespole. Praca przy zbiorach bardzo często jest żmudna i niewdzięczna, potrafi dać mocno w skórę nawet tym, którzy uważają się za ludzi twardo stąpających po ziemi. Praca odbywa się na świeżym powietrzu, dlatego pracownik jeden raz pracuje w słońcu, a innym razem w deszczu. Pracujący nie muszą posiadać żadnego wykształcenia ani doświadczenia, gdyż uczą się prostych czynności od pierwszych godzin spędzonych w sadzie czy na polu. Choć praca przy zbiorach opłaca się zazwyczaj tylko poza granicami naszego kraju, a w Polsce jest mniej opłacalna, to w trakcie sezonu nie trudno o oferty w takim charakterze, jednak nie każdy do takiej pracy się nadaje. Spora liczba osób rezygnuje już po pierwszym dniu, a są też tacy, którzy wracają do domu już po paru godzinach pracy w polu.
Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter