/pixabay.com/pl/

Czasem wydaje nam się, że związek nie wymaga od nas żadnej pracy. Szczególnie na początku, kiedy wszystko układa się fantastycznie, a świat widzimy przez różowe okulary. Spędzamy ze swoją drugą połówką każdą wolną chwilę i wciąż nie mamy siebie dosyć. Po czasie jednak okazuje się, że nie wszystko jest takie łatwe, jak było na początku i w naszym niegdyś cudownym związku pojawiają się pierwsze zgrzyty.

Najczęściej liczymy na to, że wszystko wróci do normalności samo. W naszym mniemaniu to, co się zepsuło - zaraz się naprawi, a wszystkie przykre słowa wypowiedziane w kierunku ukochanej osoby - odejdą w zapomnienie.

Okazuje się jednak, że to wcale nie takie łatwe, bo nic się samo nie naprawia, a słowa tnące niczym nóż, rozdzierają nasze serca każdego dnia od nowa. Każdego dnia pamiętamy, to co usłyszeliśmy i - mimo tego, że te przykrości prawdopodobnie były wypowiedziane podczas kłótni i pod wpływem emocji - nie możemy o nich zapomnieć.

Problem pojawia się wtedy, kiedy zaczynamy wytykać sobie nawzajem błędy coraz częściej i - coraz częściej - używamy przykrych słów, by złośliwie sprawiać przykrość naszej drugiej połówce. W pewnym momencie okazuje się, że problemem jest dla nas wygląd drugiej osoby, jej praca, zainteresowania, a także cała jej osobowość i charakter.

Charakter, który jakiś czas temu był pierwszą rzeczą, która nas do siebie przyciągnęła - dziś przestaje nam odpowiadać. Czasem wydaje nam się, że może nigdy nam tak naprawdę nie odpowiadał, ale "miłość" założyła na nasz nos różowe okulary, przez które - jak wiadomo - nie dostrzega się żadnych wad. W tym momencie jednak dostrzegamy wady. Niestety z kolei przestajemy dostrzegać jakiekolwiek zalety.

To jest właśnie ten moment, kiedy przestajemy siebie akceptować.

Nie akceptujemy siebie tak bardzo, że przestajemy widzieć wspólną przyszłość. A przecież chcieliśmy być ze sobą aż do śmierci. Mieliśmy w planach razem umrzeć, a dziś... dziś już nie ma "nas".
"Kiedyś myślałam, że miłość polega na tym, że nie dostrzegamy wad drugiej osoby. Teraz jestem przekonana, że byłam w błędzie. Miłość to przede wszystkim akceptowanie wszystkich niedoskonałość partnera. Bo kocha się nie za coś, ale mimo wszystko..." ~ Magdalena Witkiewicz

Co pojawia się zaraz po braku akceptacji? Złość, rozżalenie, gorycz. Z reguły przelewamy te negatywne emocje na partnera, w końcu przecież zależy nam, żeby wiedział, jak bardzo jesteśmy z nim nieszczęśliwi. Ranimy go więc po raz kolejny. Musimy być jednak świadomi tego, że z każdym słowem oddalamy się od siebie coraz bardziej. I choć czasem wydaje nam się, że bardziej się już nie da, to wierzcie mi - da się.

Jak to się jednak mówi - nie ma rzeczy niemożliwych. Nie wszystko da się naprawić, nie wszystko można puścić w niepamięć, ale wszystko, absolutnie wszystko, można wybaczyć.

I to właśnie przebaczenie jest pierwszym krokiem do naprawy związku. Musimy przebaczyć nie tylko swojej drugiej połówce. Musimy przebaczyć również sobie.

Mówi się, że nie ma tego złego, czego nie naprawiłoby wino i szczera rozmowa. Tak jak z winem można polemizować, tak szczera rozmowa jest kluczem do szczęśliwego związku. Czasem wydaje nam się, że brak akceptacji, to również brak miłości. Ja jednak usilnie wierzę w to, że prawdziwej miłości nie da się pozbyć tak łatwo.

Choć na miłość nie da się zagwizdać, żeby przyszła do nas w dowolnym momencie, merdając ogonem niczym posłuszny pies, to często okazuje się, że na tą prawdziwą wcale nie trzeba gwizdać, bo... ona jest. Jest tuż obok nas, nawet jeśli wcale jej nie dostrzegamy. Jeśli jest prawdziwa - to będzie przy nas w każdym momencie.

Wiecie co cechuje prawdziwą miłość? Właśnie to, że prawdziwa miłość wybacza. Kiedy inni nie dają nam kolejnych szans, to prawdziwa miłość daje nam jedną, drugą, trzecią i każdą kolejną. Zawsze wierzy, że jesteśmy w stanie naprawić swoje błędy i choć inni mogą w nas wątpić - ona zawsze będzie po naszej stronie.

Prawdziwej miłości nie da się tak po prostu wyrzucić do kosza. Nie da się jej przekreślić, nie da się zwinąć w kulkę i schować w kąt, zapominając o niej. Jeśli była prawdziwa, to choćby miała wyjść z kosza i rozwinąć się przed nami z powrotem - zrobi to. Jeśli będzie wiedziała, że rzeczywiście warto.

Nie mogę powiedzieć, żebyśmy robili wszystko, żeby nie doprowadzić do braku akceptacji. Czasem po prostu tak się dzieje. Czasem mamy dużo pracy, dużo zajęć i zupełny brak czasu na drugą osobę. Czasem poznajemy innych ludzi, którzy wydają nam się... lepsi. Mają lepszą pracę, lepsze wykształcenie, są ładniejsi, a ich pasje są jakieś takie... ciekawsze.

Oczywiście, że tak. Z reguły na odległość wszystko wygląda pięknie. Kiedy jednak poznajemy coś od środka, okazuje się, że nic nie jest takie, na jakie wyglądało. Każdy w związku ma swoje problemy i nie ma czegoś takiego jak "idealny związek". W momencie, kiedy przyjdzie nam ze sobą mieszkać, żyć i dzielić pieniądze - wszystko się komplikuje.

Musimy jednak wiedzieć, że związek bez akceptacji drugiej osoby nie ma racji bytu.

Kiedyś usłyszałam, że ludzie nie chcą być w związkach, z których nie mają żadnych korzyści. Na początku wydawało mi się to niemożliwe, no bo... jak to? Przecież w związku jest się dlatego, że się kogoś kocha. No właśnie nie do końca tylko dlatego ludzie wchodzą w związki.

Nie chodzi mi przede wszystkim tylko o korzyści materialne. Prawdę mówiąc one są najmniej istotne w tej kwestii. Jeśli nie potrafimy okazywać drugiej osobie miłości, nie dajemy jej bezpieczeństwa, nie dbamy o nią, nie pomagamy jej w niczym, a w dodatku ciągle sprawiamy jej przykrość, to w niestety, ale taki związek najzwyczajniej w świecie się jej nie opłaca. Szczególnie wtedy, kiedy czuje, że w naszych oczach nie jest akceptowana.

Ciężko jest żyć wspólnie i nie akceptować się wzajemnie. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że nie da się tak żyć. W takim związku nigdy nie będzie istniało bezpieczeństwo, stabilność, bliskość, a z czasem również miłość przestaniemy odczuwać. Nie zniknie ona całkowicie, po prostu stanie się dla nas kompletnie niewidoczna. W tym momencie zaczniemy się zastanawiać, dlaczego w ogóle żyjemy razem, skoro kompletnie nic nas nie łączy.

Brak akceptacji nigdy nie prowadzi do niczego dobrego. Buduje w nas tylko wrogość i żal. Wrogość - bo wymagamy od partnera więcej, a żal - bo "inni mają lepiej". Nie akceptując swojego partnera, zaczynamy się od niego oddalać. Odechciewa nam się rozmów i wspólnego spędzania czasu. Przestajemy go rozumieć, a "jego świat" zaczyna wydawać nam się dziwnie odległy. W naszym świecie natomiast - zdaje się już nie być miejsca na naszego partnera.

Często dzieje się tak przez brak rozmów. Widzimy się w domu tylko rano i wieczorem, a każde nasze spotkanie kończy się kłótnią. Nie poznajemy już swojego partnera, a czasem nawet nie chcemy go już znać.

Mówi się, że kiedyś ludzie byli ze sobą całe życie, bo za ich czasów naprawiało się to, co było zepsute, a nie tak jak dziś - po prostu wyrzucało do kosza.

Taki stan rzeczy nie oznacza od razu końca związku. Oznacza jednak, że najwyższy czas zadbać o relację, która się zepsuła. O związek należy dbać cały czas. Codziennie, systematycznie pracować nad tym, by relacja, która nas łączy była coraz silniejsza. Związek to ciągła praca. I choć na początku może wydawać nam się, że jest zupełnie inaczej, tak po jakimś czasie nie da się osiągać tych samych efektów bez wysiłku.

Jeśli decydujemy się powiedzieć komuś, że go kochamy - bądźmy za niego później odpowiedzialni. Słowa są piękne, owszem, ale są niczym, jeśli porównać je z czynami.

Co oznacza odpowiedzialność za kogoś? Przede wszystkim to, że kiedy pojawi się brak akceptacji - będziemy walczyć o to, żeby naprawić coś, co się popsuło i do tego doprowadziło.

Justyna Kubaszczyk

Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter