"Wiesz dlaczego historie miłosne zawsze mają szczęśliwe zakończenie? Bo kończą się zbyt wcześnie. Na pocałunku. Nigdy nie widzimy tego, co nadchodzi później. Wiesz, prawdziwego życia".

Związek dzieli się na etapy. Myślę, że każdy z nas je doskonale zna.

Na początku wydarzeń jest etap poznawania się. Nie wyobrażamy sobie sytuacji, w której musielibyśmy spędzić oddzielnie choć dwie minuty. Każde najprostsze czynności wykonujemy wspólnie. W naszych słownikach przestają istnieć słowa "ja" i "Ty". Pojawia się natomiast jedno słowo - "my".

Później przyzwyczajamy się do tego stanu rzeczy. I to chyba w tym momencie popełniamy największy błąd. Przyzwyczajając się.

To właśnie z tego powodu później tak bardzo boli nas zderzenie z rzeczywistością. Bo, niestety, rzeczywistością nie jest wspólne głaskanie się po głowie, spędzanie ze sobą każdej sekundy, czy wyznawanie sobie miłości sto razy dziennie.

Rzeczywistość jest nieco inna.

Podobno w miłości nie chodzi o to, żeby patrzeć sobie wzajemnie w oczy, ale o to, by patrzeć w tym samym kierunku.

Czasem, a być może zawsze, zapominamy jak ważne jest patrzenie w tym samym kierunku. Przyglądać się sobie wzajemnie możemy przez dni, tygodnie, czy miesiące. Co jednak w momencie, kiedy znudzi nam się ciągłe patrzenie na siebie? Co się stanie, kiedy odkryjemy, że nasze marzenia i pragnienia w zupełności się ze sobą nie pokrywają?

No, ale przecież pasowaliśmy do siebie.

Już wiesz, jaki jest trzeci etap. Wiesz, bo go znasz.

On zawsze nadchodzi. Prędzej czy później z naszego nosa zsuwają się różowe okulary, a narkotyk miłości, lub mniej cynicznie - po prostu miłość - zaczyna słabnąć.

Choć dalej patrzymy na siebie, to widzimy, że nasze oczy skupione są na czymś innym. Już nie na nas.

No, ale przecież kiedyś patrzyliśmy w tym samym kierunku.

I to jest właśnie rzecz, która boli najbardziej.

Kiedyś gotowi byliśmy wyrzec się własnej rodziny dla swojego partnera, a dziś stawiamy nasze wspólne życie na szali z powodu nieistotnych problemów.

Zawsze nadchodzi taki etap, że któraś osoba musi się poświęcić.

I wydaje mi się, że to jest jeden z największych dowodów miłości. Kiedy w głębi serca czegoś bardzo nie chcemy, ale potrafimy się z tym pogodzić. Przykro mi, tylko w bajkach życie jest idealne. A prawdziwe życie nigdy nią nie było.

"Wszystkie te rzeczy, które nie miały się wydarzyć - wydarzyły się. To, co wydarzy się dalej zależy od Ciebie".

Kiedy ten etap nadchodzi, nie jesteśmy gotowi. To zawsze jest niespodzianka. Nieprzyjemna. Nikt przecież nie mówił, że niespodzianki muszą być przyjemne.

Wielu nie będzie potrafiło się poświęcić. Zamiast po prostu schować do kieszeni swoją gorycz, spytają "dlaczego to ja muszę się poświęcać?", następie obrócą się na pięcie i odejdą w drugą stronę. W stronę, która kolejny raz zaprowadzi ich do poświęcenia. Bo w momencie, kiedy decydujemy się na związek, musimy być gotowi na poświęcenie. Czasem musimy potrafić odpuścić.

"Przegrałem wiele bitew, ale nigdy nie straciłem z oczu wojny. Moim celem jest walka aż do dnia, kiedy będziemy starzy, a nasze włosy siwe. Wtedy ona popatrzy na mnie i powie "cieszę się, że nigdy się nie poddałeś". Do tego dnia zamierzam walczyć. Bez odwrotu, bez poddania się".

W każdym dojrzałym związku nadejdzie ten etap, w którym będziemy musieli walczyć. Czasem będziemy mieć wrażenie, że nic nie układa się po naszej myśli, ale nawet jeśli będziemy w stu procentach pewni, że cały wszechświat jest przeciwko nam, nie wolno nam odpuścić. Życie nie polega na tym, że odpuszczać.

Życie to chwile, które mamy okazję przeżyć dzięki temu, że nie odpuściliśmy.

Justyna Kubaszczyk

Pozostałe teksty z serii:

Słowo na A
Słowo na B
Słowo na C
Słowo na D

Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter