Przecież mówiłaś, że jesteś zbyt zła, żeby Piekło Cię chciało i zbyt dobra, by służyć w Niebie. To, gdzie Ty w końcu jesteś?!

Na cmentarzu staram się być stosunkowo często, choć tak samo jak moja mama - nie wierzę w to, że moi bliscy tam są. Oni po śmierci są obok nas, a nie pod ziemią. Jak przykro byłoby nam umierać z myślą, że całą wieczność spędzimy zakopani, leżąc w jednej pozycji. Aż współczuję mojej świętej pamięci babci, która nie mogłaby już nigdy w życiu zapalić papierosa. Czerwone pudełko, marka Fox. Pamiętam, że przed śmiercią mówiła, że jak umrze, to w trumnie obok niej ma leżeć pudełko właśnie tych papierosów. Jakże zrozpaczona byłaby, gdyby okazało się, że nie może ich zapalić, bo jedyne, co może... to leżeć bez ruchu pod ziemią. Niestety, zgodnie z tym, iż wierzę, że babcia jest gdzieś obok mnie (choć moja mama twierdzi, że babcia jest jednak obok niej; zakładam więc, że babcia potrafi się rozdwoić) to znaczy, że może się ze mną komunikować. Niedługo po swojej śmierci zaczęła mi się śnić i wygrażać zwiniętą w rulon gazetą - pewnie chodziło jej o to, że zapomniałam kupić tę nieszczęsną paczkę papierosów i wrzucić jej do łóżka wieczności. Teraz powiem to oficjalnie, babciu - przepraszam. Mogłabym usprawiedliwić się tym, że byłam w żałobie i przez łzy nie potrafiłam odnaleźć drogi do sklepu, ale prawda jest taka, że chciałam zadbać o Twoje zdrowie. Choć fakt, że umarłaś działa na Twoją korzyść, bo teraz przez palenie nie zachorowałabyś na raka płuc, to jednak wolę, żebyś nie paliła. Tak po prostu, bo palenie jest niezdrowe.

Mimo tego, że wierzę, że babcia jest obok mnie (i obok wielu innych osób, które ją dalej kochają), to jednak odwiedzam cmentarz. Próbowałam nawet z babcią na tym właśnie cmentarzu rozmawiać, ale niestety zwykle kończyło się to na moim płaczu (i mogłabym przysiąc, że słyszałam spod ziemi wzdechnięcie babci, tak jakby chciała powiedzieć "Nie rycz, brudzisz mi nagrobek swoimi łzami!").

Czasem siadam na ławeczce obok grobu i gładzę płytę ręką. Czuję wtedy, jakbym przejeżdżała ręką po skórze babci.

Z babcią to w ogóle była śmieszna sprawa. Cokolwiek, by się jej kupiło, ona nigdy tego nie używała. Wychodziła z bardzo prostego założenia - "nie używam, bo mi szkoda". Tym sposobem nie zdążyła użyć (a czasem i nawet rozpakować!) wielu rzeczy, które dostała. I tak sobie myślę, że gdyby ta złota kobieta miała prawo głosu na swoim pogrzebie, to stwierdziłaby, że nie chce być pochowana, bo szkoda byłoby niszczyć trumnę, zakopując ją pod ziemią. Gdyby mogła, to wróciłaby do domu z tą trumną pod pachą i położyła ją sobie w salonie, na widoku. Wcześniej burknęłaby tylko pod nosem "No i na co było taką drogą kupować".

Po śmierci babci miałam problem, żeby spokojnie zasnąć. Kiedy mówiłam o tym mamie, ona odpowiadała z przekąsem: "żywych się bój, nie zmarłych". Oj, gdyby wtedy wiedziała o babci, która w snach wygraża mi gazetą (koniecznie zwiniętą w rulonik!), to sama by się bała zasnąć.

Babcia była dobrym człowiekiem. I nie twierdzę tak dlatego, że o zmarłych się źle nie mówi. Po prostu tak było.

Na osiedlu, na którym mieszkała była najbardziej znaną starszą panią. Myślę, że gdyby do klatki obok wprowadziła się sama Céline Dion, to ludzie i tak bardziej kojarzyliby nazwisko mojej babci. Czasem karmiła okoliczne gołębie (i bezdomnych), włączając w to pół osiedla, a czasem spacerowała między blokami ze swoim beżowym pieskiem, siejąc postrach na osiedlu i pilnując porządku. Nikogo nie uśmierciła, ale myślę, że to zasługa Pana Boga, który trzymał w opiece wszystkich śmiałków, którzy odważyliby się jej sprzeciwić. A może po prostu nikt się nie sprzeciwił. Nie wiem, ale ofiar nie było. Za to po osiedlu krążyły plotki, że babcia ma niedługo otrzymać odznakę szeryfa, która da jej jeszcze większe przywileje. Ci biedni ludzie nie wiedzieli, że babcia przywileje nadaje sobie sama i nie potrzebuje nikogo prosić o pozwolenie na COKOLWIEK.

Babcia jednak nie była typową starszą kobietą. Nie siedziała W OKNIE czyniąc obserwacje, ale siedziała PRZY OKNIE rozwiązując krzyżówki. Do dziś nie wiem, jakim cudem udawało jej się rozwiązywać wszystkie (a przynajmniej prawie wszystkie) w jeden dzień i jednocześnie zdobywać tak cenne informacje na tematy czysto osiedlowe. Babcia sprawiała wrażenie, że nie interesują jej najnowsze plotki (tzw. osiedlowe aktualności), ale zawsze miała wiele do powiedzenia na temat tego, co się dzieje. Wtedy mówiłam, że babcia zwyczajnie patrzy przez okno, ale dziś bym powiedziała, że babcia po prostu robiła research (z angielskiego: "badać, przeprowadzać badania naukowe").

Kiedyś, kiedy pomagałam babci w robieniu zakupów w okolicznym sklepie, przy kasie powiedziała na głos (do wszystkich w sklepie, ale zakładam, że ludzie, którzy spędzali czas w mieszkaniach nieopodal również słyszeli), wskazując na mnie ręką: "TO JEST MOJA WNUCZKA". Wtedy zrobiłam się czerwona ze wstydu, splotłam ręce z tyłu i bąknęłam pod nosem "oj, babciu, przestań".

Dziś już nie jestem w stanie powiedzieć tego, co mogłam powiedzieć o niej wtedy, bo mojej babci jako tako już nie ma.

Mogę jednak z dumą powiedzieć, że moja babcia była dobrym człowiekiem. Kobietą, która zdarza się rzadko. I dziękuję, że dobrnęliście do końca. Poznaliście tylko ułamek mojej babci, ale przynajmniej mogłam ją Wam z dumą przedstawić. Tak, jak ona kiedyś przedstawiała z dumą mnie.

Justyna Kubaszczyk
Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter