Na samym początku zawsze jest fascynacja.

Niechże rzuci kamieniem pierwsza osoba, która nigdy nie była kimś zafascynowana. Ciężko powiedzieć, czy to dobre uczucie. Z jednej strony tak, bo jesteśmy szczęśliwi i czujemy, że mamy nowy powód do życia. Z drugiej strony na naszych oczach pojawiają się różowe okulary, a my skutecznie przestajemy przez nie dostrzegać rzeczywistość.

Kiedy jesteśmy w związku, to z reguły jest tak, że wszyscy dookoła widzą to, czego nie widzimy my.

Fascynacja, zapatrzenie w kogoś. To naturalne, że kiedy patrzymy w jeden punkt, nie dostrzegamy dookoła żadnych innych punktów. A czasem tych punktów dookoła jest zbyt dużo, a ten jeden punkt, w który patrzymy nie jest wart naszej uwagi.

Czasem, ale nie zawsze.

Nad fascynacją nie da się zapanować. I to chyba jest jej największy problem, szczególnie wtedy, kiedy wypadałoby byśmy nad nią zapanowali.

"... dla niego ogół dziewcząt na świecie dzieli się na dwa gatunki: pierwszy - wszystkie dziewczęta na świecie prócz niej; są to zwykłe sobie dziewczęta, mające wszelkie ludzkie niedoskonałości; i drugi gatunek - ona jedna, bez żadnej ułomności, górująca nad wszystkim, co ludzkie".

Niedostrzeganie wad partnera nie jest niczym dobrym. Usprawiedliwianie jego wad jest czymś jeszcze gorszym.

Czasem usprawiedliwiamy partnera, który na to nie zasługuje, bo chcemy pokazać światu, że się myli, że przecież wcale nie jest tak, że on nie jest dla nas dobry.

Tylko, że w momencie, kiedy musimy kogoś przekonywać, do tego że nasz partner jest dobry, to znaczy, że coś jest nie tak.

Do dobrych ludzi nie trzeba nikogo przekonywać. Dobro widać na pierwszy rzut oka.

Fascynacja nierozerwalnie łączy się z zakładaniem na oczy różowych okularów. Ciężko jest wtedy racjonalnie myśleć i najczęściej przechodzi sama. Choć może nie tyle przechodzi, co zamienia się w uczucie, które pozwala nam dostrzec wady. Nie oszukujmy się jednak, każdy ma wady. Do niektórych da się przywyknąć, a do innych nie.

Czasem wadą jest to, że partner rozrzuca brudne skarpetki po domu, a czasem to, że stosuje wobec nas przemoc. Fizyczną, psychiczną - nie ma znaczenia.

Początkowa fascynacja często jednak sprawia, że uderzeni raz, nadstawiamy drugi policzek, a wszystko tłumaczymy mówiąc, że to nasza wina, bo zasłużyliśmy. Ale jeśli ktoś uderzył raz, zrobi to drugi raz.

Właśnie dlatego fascynacja nie zawsze jest dobra.

Istnieje jednak druga strona medalu. Zdrowa fascynacja. Zapatrzenie w kogoś i świadomość, że jego wady są mniejszego kalibru. Czymże jest rozrzucanie brudnych skarpetek po domu w porównaniu do poniżania? Ano, właśnie.

Warto być zafascynowanym dobrymi ludźmi. Jeśli trafiliśmy na dobrego partnera, który szczerze nas kocha, to fascynacja jest piękna. Ale to wie tylko ten, który szczęśliwie się zakochał w kimś, kto na to uczucie zasługiwał i tego nie wykorzystał.

"To było okropne ale przez długi czas nie mogłam się wyleczyć. On był skomplikowany, przywiązujący do siebie, wymagający, to brutalny i oschły, to znów czasami czuły i proszący... Potrzeba mi było wiele miesięcy, żeby odkryć, iż może mi przynieść tylko nieszczęście".

Justyna Kubaszczyk

Pozostałe teksty z serii:

Słowo na A
Słowo na B
Słowo na C
Słowo na D
Słowo na E
Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter