Człowiek jest istotą która chce wiedzieć i rozumieć. Rozumieć chce najpierw siebie, potem świat wokół, wreszcie rzeczywistość, która wymyka się jego wiedzy i rozumieniu. Rzeczywistość tę nazywamy Bogiem.

         Aby siebie poznać, istota ludzka posługuje się różnymi strategiami. Jedne łatwiej drugie trudniej pomagają w próbach rozumienia siebie. W uchwyceniu tego, kim się jest, przeszkadza wielość opinii, mniemań, domysłów, przypuszczeń. Jedni powiadają, że człowiek jest przypadkową genów kombinacją, że wyczerpuje go kwas nukleinowy i białko. Inni, że pasją (cierpieniem) jest bezużytecznym. Jeszcze inni, że skoro już jest, a do tego niesie w sobie ciężar i zmorę świadomości, to powinien jedynie o przyjemność zabiegać, aby życie szybko i możliwie bezboleśnie przeżyć.

         Nastał miesiąc październik. W świadomości chrześcijanina jest nierozerwalnie połączony z modlitwą różańcową. Zaryzykuję tezę, że różaniec jest znakomitą strategią służącą samopoznaniu człowieka. Zwłaszcza jeżeli ten cierpi na niebezpieczne schorzenie zwane legastenią. Pisze ks. Leszek Łysień:  „Różaniec może ocalić wyobraźnię przed charakterystycznym dla naszych czasów zjawiskiem legastenii. Dolegliwość ta (schorzenie) polega na tym, że człowiek zna co prawda poszczególne litery, potrafi je nawet sylabizować, ale nie potrafi całego tekstu czytać ze zrozumieniem. Nie potrafi z liter złożyć zdania, pojąć tekstu. Bez wątpienia świat jest tekstem, skoro staramy się go zrozumieć, zaś on odsłania przed nami swoje tajemnice, to znaczy poddaje się rozumieniu. Legastenik jest skazany na sylabizowanie świata”. Jesteśmy więc w sytuacji umiarkowanych analfabetów, którzy mają co prawda do dyspozycji poszczególne litery składające się na rozumienie człowieka, ale nie potrafimy ich złożyć w tekst, odsłaniający to, kim człowiek w swojej prawdzie jest.

         Modlitwa różańcowa daje szansę zebrania w całość wszystkich fragmentów, które składają się całość człowieka. Poprzez tajemnice radosne, bolesne, chwalebne, wreszcie światła, snuje się pieśń o nieustannie zmiennej, przechodzącej w swoje przeciwieństwa kondycji człowieka. Cytuję znowu:  „Modlitwa różańcowa idzie przez ziemię. Wybrzmiewa z ziemi. I Zwiastowanie i Narodzenie Syna Bożego wydarzają się na ziemi, ale źródło mają ‘gdzie indziej’. Potem okrutna Droga Krzyżowa boleśnie zderza z ziemią Syna Człowieczego. Wreszcie rozpiętymi ramionami Bóg-Człowiek obejmuje ziemię, podnosząc ją ku sobie, to znaczy, otwierając przed nią perspektywę nieba. Dopiero w tej perspektywie ziemia staje się ziemią, a nie bożyszczem, zaś człowiek przemienia się w pielgrzyma w drodze ku Bogu, ku Ojczyźnie, w której poczuje się nareszcie u siebie”.

         Modlitwa różańcowa aż nadto daje do zrozumienia, że człowiek to nie tylko ogrom cierpienia i bólu i przemijania, ale także radość, entuzjazm, poczucie niewymownego szczęścia.

         Brak całościowego spojrzenia na rzeczywistość człowieka rodzi pokusę, aby fragmenty podnosić do rangi najwyższej przysłaniającej wszystko inne. Cytuję: ,,Palce przesuwające się po paciorkach różańca drętwieją. Coraz trudniej nadążać im za ogromem bólu, jakiego doświadczają, człowiek staje wobec pokusy zakończenia w tym miejscu nie tylko modlitwy różańcowej, ale modlitwy w ogóle. Zdaje się, iż wszystko jest cierpieniem. ’Dramat człowieka zmierza w stronę ostatecznej klęski. Na końcu świata odezwie się szyderczy śmiech demona, który ogłosi ostateczną nicość dobra’- pisze Tischner”. Pokusa pesymizmu nawiedza człowieka, często zamykając go w kleszczach rozpaczy. Wystarczy jednak przesunąć palce po paciorkach różańca dalej, by przejść do tajemnic chwalebnych, zwycięskich, odsłaniających nowe wymiary ludzkiego istnienia. Człowiek jest ku życiu, ku spełnieniu. „Modlitwa różańcowa prowadzi nas po różnorodnych ścieżkach ludzkiego życia, otwiera na ich wielość. Człowiek w drodze to człowiek otwarty, wrażliwy, czujny, gotowy na ubogacające go spotkanie z drugim człowiekiem, tym innym, idącym z naprzeciwka, czy podążającym tą samą drogą. Różaniec uczy człowieka pokory, tzn. prawdy o sobie”.

          Bierzemy do ręki różaniec, aby w chaosie świata spróbować zrozumieć kim jesteśmy, a poddając się logice rozumienia nie pogubić się na kuszących fałszem bezdrożach bezzasadnych opinii i mniemań.

 

Elżbieta Juzba

Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter