Dla Cieszyna
- Szczegóły
W ubiegłym tygodniu lokalne media rozpisywały się na temat certyfikatu, przyznanego Cieszynowi w ramach VI edycji programu „Samorząd, który wspiera MŚP”. Miasto otrzymało certyfikat „za stworzenie małym i średnim przedsiębiorcom warunków korzystnych do prowadzenia działalności gospodarczej oraz szczególe zasługi we wspieraniu sektora MŚP”. Nagroda ta przyznawana jest przez Regionalną Izbę Gospodarczą. Pozostaje mi pogratulować nie tylko burmistrzowi, ale i radzie, jak również pracownikom jednostek im podległych.
W dzisiejszych czasach nagrody, odznaczenia oraz ordery tracą na wartości. Dzieje się tak głównie za sprawą tego, że otrzymują je osoby niezasłużone, bądź z jedynej poprawnej opcji politycznej oraz ideowej. Nie ma się czemu dziwić. W Polsce takim przykładem jest odznaczenie dla Jana Tomasza Grossa przez Prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskie. Jeszcze lepiej zjawisko obrazują Nagrody Nobla, zwłaszcza te pokojowe i literackie, które trafiają do osób o konkretnych, lewicowych poglądach. Do dziś nie wiem, za co prezydent Obama dostał swoją nagrodę.
Dziś chciałbym się dowiedzieć za co moje miasto otrzymało nagrodę? Przeczytałem uzasadnienie przyznania narody, lecz ono mnie nie satysfakcjonuje. Warto by było powiedzieć coś więcej o szczegółach, do czego serdecznie zachęcam burmistrza Ryszarda Macurę. To nie jest żadne belferskie odpytywanie przy tablicy znane doskonale panu burmistrzowi z pracy dydaktycznej. Głęboko jestem przekonany, że ta nagroda jest zasłużona, lecz moje odczucie tu nie ma żadnego znaczenia. Na małą chwilę należy odłożyć pracę i pochwalić się. Tak, nie przewidziało Wam się.
W tym przypadku trzeba porzucić skromność i opowiedzieć o wynikach swej pracy. Bo ten sukces jest jak metal, któremu jeszcze brak hartowania. Mnie nie trzeba specjalnie informować. Należy nadać temu rozgłos by wiedzieli o tym Ci co kończą tu szkoły. Wieść musi się roznieść z prędkością błyskawicy by dotrzeć również do tych, co tu mieszkają lub do potencjalnych inwestorów. W końcu informacje te muszą trafić do tych, co z łzami w oczach opuścili cieszyńską ziemią w poszukiwaniu lepszego jutra.
Nie można przechodzić obojętnie obok tego, że Cieszyn z miejsca gdzie przyjeżdżano za pracą zamienił się w terytorium, z którego wyjeżdża się za chlebem. Zmiana ta nastąpiła na przestrzeni zaledwie dwóch dekad. To nie jest po prostu malkontentyzm. Gdzie są ci wszyscy chłopacy, z którymi grało się w piłkę? Gdzie są te dziewczyny, które w podstawówce ciągnęło się za włosy? Rozjechali się w cztery strony świata niczym ci trzej bracia. Niestety jak owi bracia nigdy się potem w jednym miejscu nie spotkali. Jeśli mam jakieś marzenie odnośnie naszego miasta, to tylko takie by kiedyś część tych ludzi tu wróciło.
Cieszyn ma swój potencjał. Miał znacznie większy, ale ktoś uwierzył w te wszystkie brednie, że usługi za wszelką cenę muszą wyprzedzić udział procentowy przemysłu w ogóle krajowej gospodarki. Cieszę się, że w nadolziańskim grodzie dba się o małych i średnich przedsiębiorców, bo to jest właśnie trzon gospodarki, a nie jakieś molochy wyprowadzające kapitał za granicę. Samorządy też mogą stymulować przedsiębiorczość, choćby regulując kwestie podatków, które pobierają. Te gminy, które to zrozumiały, szybko skupiły w około siebie wielu przedsiębiorców. Obniżenie podatków oznacza zwiększenie wpływu do budżetu. Z przykrością należy stwierdzić, że niektórzy tego nie rozumieją.
Tak na marginesie podatków, znowu dostanie się panu Konstantemu Radziwiłłowi – miłościwie nam panującemu ministrowi zdrowia. Tym razem pan minister wpadł na genialny koncept wyższego opodatkowania słodyczy. Człowiek - istota „pozornie wolna” nie może decydować o tym, co je. Trzeba go przymusić podatkiem by zmienił swe zwyczaje żywieniowe. Tak, więc państwo znowu chciwą, wiecznie nienażartą ręką poborcy podatkowego chce zajmować się aprowizacją swoich obywateli. Panie Konstanty czy chce pan wejść w buty Ewy Kopacz zabraniającej drożdżówek w szkołach?
tekst: Paweł Czerkowski