Niezmiernie cieszy mnie fakt, że nieco niezdrowa fascynacja wyborami prezydenckimi w Stanach powoli dobiega końca. Słoń stratował biednego osiołka. Nieszczęsny kłapouchy w oczach elit i mediów obu Wybrzeży miał się stać zarządcą i sygnatariuszem interesów mądrzejszych, bogatszych oraz wspanialszych. Jednakże słoń w składzie porcelany im dalej parł, tym lepiej trąbą wymachiwał. Osiołkowi nie pomogły dwa miliardy dolarów, ani pancerniki USS „FOX” oraz USS „CNN”. Nic nie dało także poparcie amerykańskiego Janko Muzykanta – Jay-Z. Z niesmakiem słuchałem, że słoń odniósł zwycięstwo dzięki białej, katolickiej, biedocie z przyczep campingowych (czyt. gotowym na wszystko zacofanym rasistom).

Niepokojące jest to, że Polacy upatrywali dla siebie szansy w którymkolwiek z kandydatów. Od paru dni słyszę, co jedna i druga strona mogłaby zrobić dla nas. W końcu kiedy znamy już wyniki wyborów, echa rozbujanych fantazji nadal nie milkną. Czy Polacy i Polonia w Stanach niczego się nie uczą? Przypomnę choćby sprawę prezydenta Franklina Delano Roosvelta, który zanim sprzedał nas Stalinowi, naobiecywał wiele Polonii. Głosy Polaków w USA kupił m.in. przyrzeczeniem utworzenia Legionu Polskiego, który miał wspomagać w walkach z III Rzeszą. Amerykanie nie dotrzymali słowa. Dziś takim lepem na muchy jest kwestia zniesienia wiz dla Polaków. Hasło to powtarzane jest jak mantra co 4 lata. Po co nam to? Politycy chętnie pozbędą się problemu paruset tysięcy rodaków.

George R.R Martin napisał w jednej ze swoich książek, że: „Noc jest ciemna i pełna strachów, a dzień jasny, piękny i pełen nadziei”. Niestety w Polsce jakoś dzień nadejść nie chce. Karmimy się jakimiś lękami o upadku demokracji. Im bliżej 11 listopada, tym więcej straszydeł miotających na lewo i prawo faszyzmem. Na szczęście jest Cieszyn. Nie jest to jedyna enklawa stateczności i spokoju w Polsce, ale dobrze ilustruje krajobraz tej prawdziwej Polski. Tu tylko kwiaty pod pomnikami się składa. Nikt nie podpala budek pod rosyjską ambasadą. Nie ma też bitew pomiędzy zwaśnionymi stronami przy asyście stołecznej komendy policji. Jest spokój. Oddanie czci oraz zaduma.
Przy okazji dni pełnych namysłu nad stanem naszej ojczyzny warto pomyśleć o tym, co lokalne. Niemcy użyliby określenia Heimat, co oznacza ojczyznę nie w sensie politycznym, lecz rodzinne strony, z którymi człowiek jest emocjonalnie związany. Taką małą ojczyzną jest niewątpliwie Śląsk Cieszyński ze stolicą w Cieszynie. Ostatnio dzięki Fundacji Volens oraz portalowi Księstwo Cieszyńskie, a także zaprzyjaźnionym historykom udało się zrekonstruować historyczną flagę Księstwa Cieszyńskiego. Sztandar odtworzono na podstawie chorągwi Księstwa Cieszyńskiego z czasów, kiedy władał nim książę Adam Wacław. Flaga obecnie powiewa m.in. na szczycie Wieży Piastowskiej. Przedstawia żółtego orła na niebieskim tle, co jest jednoznacznym nawiązaniem do piastowskich korzeni tych ziem.

Swoją drogą warto powiedzieć o lokalnej trwodze jaką rzekomo budzą osoby budujące m.in. Kompanie Obrony Narodowej, czy Ośrodek Edukacji Obronnej „Garnizon” w Cieszynie. Parędziesiąt osób budzi grozę tylko dlatego, że na sercu leży im obrona ojczyzny. Pierwsze sygnały do ataku dawała już Gazeta Wyborcza produkująca bajeczkę o straszących bronią Polakach w polskich mundurach na terenie Czech. Ochotnicy szkolą się w zakresie obronności, a to rodzi tylko podejrzenie, zwłaszcza że mogą być zalążkiem Obrony Terytorialnej, którą organizuje rząd Prawa i Sprawiedliwości. Rozumiem niechęć niemieckich mediów do Antoniego Macierewicza. Warto jednak zapytać dlaczego w bitwie o rząd dusz dostaje się ludziom, którzy oddaliby życie w chwili próby dla ojczyzny, bez względu na to jaka opcja polityczna byłaby u jej steru. Dlaczego tych ludzi porównuje się do SA Adolfa Hitlera? Komu zależy na tym by szerzyć takie kalumnie? Nie powinniśmy się godzić na takie przedstawianie sprawy.
Myśląc o Polsce, lub wężej o swojej małej ojczyźnie nie można ciągle patrzeć w tył. Przeszłość może być drogowskazem, lecz nie powinna prowadzić do tego, że ciągle stoimy w miejscu. Cieszyniacy są dumni ze swego miasta, choć tu i ówdzie dostrzegają jego wady. Kochamy je za znajomy trzepak, czy ławkę, gdzie przesiadywaliśmy po szkole z kolegami. Miłujemy je również za park zasypany liśćmi kasztanowca, gdzie pierwszy raz skradliśmy pocałunek dziewczynie. Rozpuszczamy się w miłych wspomnieniach niczym cukier w gorącej herbacie.

Spoglądając w przód powinniśmy garściami czerpać z idei i materializować je jak najwierniej. Dokąd zmierza Cieszyn od dwunastu stuleci stojący w tym samym miejscu? Jego ruch nie jest pozorny. Miasto rozrasta się i przeobraża. Objawem patriotyzmu jest także dbanie o to by nie stał w miejscu. O tym czy miasto wybudzi się z odrętwienia, zadecyduje najbliższy czas. Kiedy zostanie uruchomiony nowy węzeł przesiadkowy? Czy przebudują ulicę Hajduka wraz z rondem? Czy powstanie Galeria Stela? Czy zniknie z miejsca byłego PKS-u zagajnik? To tylko jedne z wielu pytań, na które musi się znaleźć odpowiedź w najbliższym czasie. Z niecierpliwością czekam na dzień jasny, piękny i pełen nadziei.

autor: Paweł Czerkowski
Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter