Wspomnienia to jedna z najcudowniejszych rzeczy jakie możemy zachować. Nie są namacalne, materialne, ale mają dla nas wyjątkową wartość. Do ich zalet zaliczyłbym to, że nie da się ich skraść. Wyjątkowo złodziejskiego czynu może dopuścić się zdradziecka choroba. Fascynujące jest to, że minione lata są zawsze lepsze niż obecne. Przywołując swe wspomnienia rodzice zawsze zachwalają, że w „ich czasach” było lepiej.

To „ich czasy” naturalnie oznacza, że wtedy kiedy byli młodzi, silni i zdrowi, a świat stał przed nimi otworem. Nie dajmy się zwieść. To samo my będziemy mówili naszym dzieciom. I choćby obiektywnie patrząc,  gdyby świat za parę dekad był lepszy, to my i tak będziemy uparcie trwać przy swoim. Nie będziemy w stanie lub nie będziemy chcieli przystosować się do nowych realiów, mód i technologii. Świat będzie nas trochę uwierał. Im siwych włosów będzie przybywać tym bardziej otoczenie będzie dla nas niezrozumiałe.

Na Śląsku Cieszyńskim też nie brakuje wspomnień. Starsze pokolenie z utęsknieniem wraca pamięcią do czasów Polski Ludowej. Krajobraz naszej ziemi był absolutnie inny, bardziej przemysłowy. Co rusz stała jakaś fabryka, jakiś zakład. Były: Celmy, Zampol, CEFANA, Elektrometal, Cieszyńska Drukarnia Wydawnicza, Termika, Goleszowska Fabryka Portland Cementu, Kopalnia Morcinek oraz Kuźnia w Ustroniu. Nie sposób wymienić wszystkich zakładów, które powstały i przeżywały swój rozkwit w XX wieku. Istotne jest, że w tym czasie powstało wiele miejsc pracy. Tutaj zjeżdżali ludzie z całej Polski, aby zarobić na przysłowiowy kawałek chleba. Nie inaczej było z moim ojcem i stryjem, którzy dotarli tu, aż z Ziemi Lubuskiej. Jest to tylko jeden z wielu przykładów.

Po 1989 roku przyszła długo oczekiwana demokracja. Wdrożono wiele planów gospodarczych, w tym i ten balcerowiczowski.  Zakłady zaczęły upadać jak płytki domina. Czyja to wina? Na pewno część z tych miejsc nie umiała się odnaleźć w nowych regułach gry. Cześć pogrążyło nieumiejętne zarządzanie. Nie padły one jednak łupem wolnego rynku, dzikiego kapitalizmu, a systemu koncesyjno-etatystycznego, który po roku 89’ zaczął rozpleniać się po Polsce niczym chwast. W dodatku tęgie, ekonomiczne głowy przekonywały by sprzedać wszystko co się da. Najlepiej jeszcze jak najtaniej. Wtórowali im mentorzy z Międzynarodowego Funduszu Walutowego oraz Banku Światowego. Większość z wymienionych przeze mnie zakładów jest już tylko historią. Reszta istnieje w szczątkowej formie i daleko jej do formy z czasów świetności.
Czasy dzisiejsze są zupełnie inne. Zamieniliśmy skromną stabilizację na wielką niepewność i ryzyko. Daliśmy się uwieść marzeniu o wielkiej turystyce oraz usługach i handlu. Cieszyn handlem stoi wzdłuż i wszerz. Zaczęło się skromnie od osiedlowych sklepików, targowisk oraz PLUSA (wypad do tego sklepu było niczym ekspedycja do egzotycznych krajów). Teraz mamy trzy markety budowlane, siedem marketów spożywczych, tuzin pizzerii oraz siedemnaście aptek. Jest również lekko podupadające targowisko i niezliczone sklepy z meblami. Czy handel jest zły? Ze starego mądrego porzekadła możemy dowiedzieć się, że: „Lepszy gram handlu, niż kilo roboty”. Proporcje muszą jednak zostać zachowane i ktoś musi coś wyprodukować, by ktoś mógł sprzedać. O turystyce można mówić w przypadku Ustronia, Wisły, Brennej, czy Trójwsi. Reszta miejscowości jest raczej bardziej uboga w atrakcje. Cieszyn - miasto o długoletniej tradycji, paru interesujących miejscach. Niestety ciężko przyciągnąć tu turystę na dłużej niż parę godzin. No chyba, że akurat w mieście jest jakiś festiwal.

Pojawia się jednak światło w tunelu i to nie za sprawą planu wicepremiera Morawieckiego, który chciałby reindustrializacji. O ponownym uprzemysłowieniu myślą włodarze większości miejscowości Śląska Cieszyńskiego. Prym w tego typu dążeniach wiedzie gmina Goleszów. Przy współpracy gminy oraz prywatnego inwestora powstała bażanowicka strefa przemysłowa. Kolejne zakłady powstają w Ustroniu oraz Skoczowie (głównie kapitał  południowokoreański, ale nie tylko). Cieszyn nie chce być na szarym końcu. Wśród cieszyńskich radnych pojawił się postulat zakupu ziemi na inwestycje pod nowe zakłady pracy. Podobno są nawet chętni by zainwestować tam swój kapitał. Ostatnio media donosiły, że próba zakupu ziemi przez gminę spaliła na panewce. Zachęcam włodarzy by trzymali się obranego kursu i w końcu przerwali pasmo zaniechań poprzednich ekip w tej sprawie. Dla przykładu podam tylko MDM, który rozwiódł się z Cieszynem na rzecz nowego mariażu z Bielsko-Białą.
Wspominam początek lat 90 bardzo dobrze. To było moje dzieciństwo. Pojawia się wiele nowych miejsc – głównie sklepów. Sporo miejsc także znika. Zakłady są zamykane. Dla sąsiadów i krewnych tam pracujących to tragedia. Zwłaszcza dla tych, którzy swoim miejscom pracy poświęcili niejednokrotnie połowę swego życia. Nie chciałbym by ten tekst był apoteozą komuny. Pragnąłbym jednak byśmy zachowali w pamięci to co było dobre. A tym dobrem Śląska Cieszyńskiego był niewątpliwie przemysł.

Paweł Czerkowski

foto: arc.

Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter