Czas znika, mija przeszłość, wiek niezwrotnie bieży, A występków szkaradność lub cnoty przykłady. Te obrzydłe, te święte zostawują ślady”. – pisał Ignacy Krasicki do Adama Naruszewicza. Obaj duchowni wykazywali się niezwykłym talentem do składania słów zgodnie z własną pomysłowością. Zarówno Krasicki jak i Naruszewicz mieli świadomość, że to co po nas zostaje na tym świecie to historia naszych niecnych występków oraz szlachetnych czynów. 

Jakiś czas temu w mojej głowie zrodził się pomysł by na łamach „Gwiazdki Cieszyńskiej” przedstawiać biografie postaci, które miały związek ze Śląskiem Cieszyńskim. W zamyśle cykl pt. „Synowie i córy tej ziemi” ma obejmować wybitne jednostki, które się tu urodziły bądź prowadziły różnego typu aktywności na tym terenie. Zachęcam również kolegów i koleżanki z redakcji do współtworzenia cyklu.

Przyznam szczerze, że na Jadwigę Cieszyńską z dynastii Piastów natknąłem się stosunkowo niedawno i był to zupełny przypadek. O kobietach przełomu średniowiecza i renesansu mówi się niewiele ze względu na ich ówczesną rolę społeczną. Kronikarze często nie odnotowywali nawet ich narodzin, choćby były królewskiego rodu. Wobec tego w historii jest jeszcze wiele luk (być może mało istotnych), które prawdopodobnie nigdy nie zostaną uzupełnione. Jadwiga miała to szczęście, że odnotowano jej przyjście na świat. Niestety nawet dokładny rok pański nie jest znany. Jej narodziny datuje się na okres pomiędzy 1469 a 1472 rokiem. Jadwiga była córką  Przemysława II Cieszyńskiego oraz Anny – córki Bolesława IV, księcia warszawskiego. Trzeba zaznaczyć, że było to jedyne dziecko księcia. Na pierwszy rzut oka była to dla niego wielka tragedia, gdyż nikt w prostej linii nie był w stanie po nim dziedziczyć. Jadwiga jednak uniosła ten ciężar. Z podań historycznych wynika, że bardzo szybko Jadwiga stała się sierotą. Ponieważ daty są rozbieżne należy przyjąć, że Jadwiga miała około ośmiu lat, kiedy oboje rodzice zmarli. Wpierw zmarł Przemysław II, a niedługo potem jego żona Anna.

Jadwiga miała to szczęście, że nie trafiła do żadnego przyklasztornego przytułku, choćby tego który powstał najprawdopodobniej  XIV wieku w miejscu nieopodal dzisiejszego kościoła pod wezwaniem Świętego Jerzego. Księżniczka miała to szczęście, że zaopiekował się nią stryj Kazimierz II. Przez wiele lat kobiety w rodzie były przedmiotem prowadzenia polityki przez monarchów. Nie inaczej było w małym Księstwie Cieszyńskim. Kazimierz II postanowił wydać swą bratanicę za żonę Stefanowi Zapolyi. Przyszły małżonek nie był byle kim. Szlachetnie urodzony posiadał wiele ziem, a co najważniejsze pełnił urząd Palatyna na Węgrzech. Dla Stefana nie był to pierwszy ożenek. Natomiast Jadwiga musiała zawędrować do obcej krainy by zaznać szczęścia. Niestety znowu nie wiadomo, kiedy zaślubiny miały miejsce. Nie wiadomo dlaczego dawniej uważano, że do ceremonii miało dojść w sierpniu 1983. Najnowsze badania wskazują, że ślub odbył się w grudniu 1486 roku. Coś ta Jadwiga nie ma szczęścia do dat.

W tym miejscu rodzi się postać Jadwigi Zapolyi, która rozkwitła przy mężu. Zapewne po śmierci rodziców była w miarę dobrze traktowana, natomiast niemal na pewno została zepchnięta na dalszy plan cieszyńskiego dworu.  Małżonek Jadwigi posiada swe włości głównie na terenach dzisiejszej Słowacji oraz Siedmiogrodzie. Władał 72 zamkami i miastami oraz zarządzał licznymi kopalniami. Niestety 15 lat później w Boże Narodzenie Stafan Zapolya odszedł do Pana. Po śmierci męża Jadwiga pozostała na Węgrzech by objąć rządy nad wielkim majątkiem ziemskim. Znana była z hojności wobec kościoła.  Jadwiga ufundowała dwie cele oraz kaplicę z dwoma ołtarzami w klasztorze kartuzów Lapis Refugii na Spiszu. Niestety dziś obiekt jest ruiną i nie możemy podziwiać pięknego przykładu mecenatu możnowładczyni. Ponadto Zapolya dwukrotnie nadawała ziemie temu zakonowi. Przypuszcza się, że to nie jedyne  wsparcie kościoła. Prawdopodobnie wiele słowackich kościołów uzyskało od niej pomoc. Jadwiga traktowała również dobrze Żydów. Z zapisków wynika, że nazywała ich „naszymi Żydami”. Jadwiga zmarła w rodowej posiadłości w Trenczynie 16 kwietnia 1521 roku. Pochowano ją w Kapitule Spiskiej w kaplicy Zapolyów. Spoczęła u boku swego męża. 

Nie można przejść obojętnie wobec planów jakie Jadwiga miała wobec swoich dzieci. Syn Jerzy zaręczył się z wnuczką króla węgierskiego Macieja Korwina. Niestety wybranka młodo zmarła. Natomiast Jerzy zginął w bitwie pod Mohaczem. Tego samego roku poszczęściło się Janowi, który po śmierci Ludwika II Jagielończyka został obrany nowym królem węgierskim. Niestety został faktycznie zdetronizowany przez Habsburgów. Musiał ukrywać się na magnackich dworach w Polsce. Dużo lepiej powiodło się  Barbarze, która została pierwszą żoną Zygmunta Starego. Zdawało się, że to dobra partia dla niemłodego już króla, zwłaszcza że Barbara Zapolya wpisywał się w tradycję małżonek królewskich węgierskiego pochodzenia (Święta Kinga, Święta Jadwiga Andegaweńska). Niestety trzy lata później zmarła po długiej i wyczerpującej chorobie. Zdaniem Ignacego Kraszewskiego „po śmierci Barbary Zápolyi, która odznaczała się pobożnością, miłosierdziem, pokorą i którą uważano niemal za świętą, żal w kraju był powszechny”.

Wielkość Jadwigi pokazuje to jak spędziła swe życie po śmierci Stefana. W jej władaniu pozostał ogromny majątek, którym umiała rozporządzać. Co więcej, bardzo dobrze zaaranżowała dalsze życie swych pociech. Była również mecenasem. Sądzę, że Przemysław II ograniczając się do pragnień posiadania dziedzica Księstwa Cieszyńskiego, nie wyśniłby sobie lepszej przyszłości dla swojej córki.

 

Autor: Paweł Czerkowski 

Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter