Ostatnie doniesienia ze Stanów Zjednoczonych poruszyły cały świat, a to za sprawą ustawy dopuszczającej aborcję do ostatniego dnia ciąży.

Ustawa została podpisana przez gubernatora stanu Andrew Cuomo i uchwalona 22 stycznia przez nowojorski senat. Pozwala ona dokonać aborcji do 9 miesiąca ciąży, jeśli zagrożone jest zdrowie matki, lub istnieje pewność, że dziecko nie będzie w stanie żyć samodzielnie albo stwierdzono poważną chorobę płodu. Uchwała nie definiuje bliżej pojęcia „zagrożenia zdrowia” matki. Zatem, może to być wszystko. Ponadto, ubezpieczyciele zostali zobowiązani do opłacania środków antykoncepcyjnych. Na znak żałoby po każdym nienarodzonym dziecku, w katedrze Niepokalanego Poczęcia w Albany, rozbrzmiały dzwony.

Dla kontrastu, wiele gmachów Nowego Jorku zostało rozświetlonych na różowo, jako wyraz akceptacji ustawy aborcyjnej. Możnaby rzec, iż w ten sposób nowojorczycy świętowali zabijanie dzieci.

Aborcji dokonać będzie mógł nie tylko lekarz, ale także pielęgniarki czy położne. Kolejnym zatrważającym faktem jest brak odpowiedzialności karnej za ten czyn, ponieważ według ustawy, osoby dopuszczające się zabójstwa nienarodzonych dzieci, działają w dobrej wierze. Wcześniej, za popełnienie tego przestępstwa groziło do 7 lat pozbawienia wolności.

Szokujące są także słowa  wypowiedziane przez przewodniczącą Narodowego Instytutu Zdrowia Reprodukcyjnego Andrei Miller „(…) bez względu na to, co powie Sąd Najwyższy i administracja Trumpa, my obywatele Nowego Jorku, potwierdzamy prawo każdej kobiety do dysponowania własnym ciałem. Kobiety zasługują na współczucie i miłosierdzie. Przez 45 lat walczyliśmy o to i zwyciężyliśmy. Zapraszamy wszystkie kobiety, które chcą dokonać aborcji do Nowego Jorku. Mamy nadzieje, że już wkrótce, wszystkie pozostałe Stany pójdą w nasze ślady”.

Paradoksem jest, iż o aborcji decydują osoby, którym było dane przyjść na świat…

Tekst: K. Kiełpikowska

foto: pixabay.com

Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter