pixabay.com/pl/


SŁOWO

Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. Stare, polskie przysłowie świetnie oddaje to, co dzieje się w pierwszym czytaniu. Paweł świetnie wykorzystuje to, że ludzie, którzy będą go sądzić, mają sprzeczne poglądy. To prowadzi do potężnej kłótni między nimi, na czym korzysta Paweł. Choć trafia do twierdzy, to tak naprawdę z zapewnieniem Pana, że „jest OK”.

Ten fragment jest świetną ilustracją do słów Pana Jezusa: „macie być przebiegli jak węże”. Chrześcijanin to jest ktoś, kto patrząc na rzeczywistość wyciąga z niej to wszytko, co jest prawdziwe, moralnie dobre i wykorzystuje to do obrony siebie. Jednak uwaga! Nie bronię siebie, by swoje życie za wszelką cenę obronić, bo ono nie jest najwyższą wartością, ale po to, by wypełnić swoją misję. W jego wypadku – ewangelizatora. Jednak tutaj można podstawić inne powołanie: małżeństwo, rodzicielstwo i wszytko to, co sprawia, że drugi człowiek przez nas otrzymuje Dobrą Nowinę.

Jak to zrobić, żeby lęk (który każdy odczuwa i odczuwać będziemy go do śmierci) nie obejmował nad nami panowania? Osobiście jestem przekonany, że trzeba się wsłuchiwać w te Ewangelie, które teraz czytamy – mowę Jezusa z Wieczernika. On się za nas modli. Jeśli Jezus się za nas modli, to znaczy, że mamy ‚duże plecy’. Nie modli się, by nam zabrano lęk. Nie, sam Jezus go odczuwa do końca. Modli się o coś ważniejszego – o jedność. Między nami, a później nami i Ojcem. To jest ważna wskazówka. Nie żyć i modlić się tak by lęku nie było, ale tak, by nie odejść od Jezusa. To jest najważniejsze. Doświadczenie pokazuje, że lęk może stać się świetną sprawą w ewangelizowaniu. Ludzie (wszyscy) na ziemi odczuwają lęk. To jest doświadczenie wspólne nam wszystkim, a więc rozumiane przez każdego człowieka. Można je świetnie wykorzystać do ewangelizacji. Jeśli się go pozbędziesz (pytanie – jak?), stajesz się nieautentyczny – inny od wszystkich. Innych się nie słucha.

Ksiądz Grzegorz Kramer 

Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter