Jeszcze łuna nad nekropoliami nie zgasła, a w sklepach już pojawił się asortyment świąteczny. Regały sklepowe uginają się od czekoladowych Mikołajów. Natomiast w sieciowych gazetkach klienci bombardowani są super okazjami. Worek Mikołaja może być bardzo pojemny. Wcisną Ci wszystko od zdalnie sterowanego grzechotnika po koc elektryczny. Z tym, że to przykrycie zamiast ogrzać, może mocno popieścić. Wszystko to ozdobione srebrzystymi śnieżynkami sugerującymi byśmy już dziś zaczęli troszczyć się o wielką obfitość pod świątecznym drzewkiem. Na całe szczęście specjaliści od marketingu godnie naśladują Szekspira. Sprzedaż przedświąteczna trwa prawie dwa miesiące, więc należy budować napięcie. Przed samą Wigilią w kulminacyjnym momencie można będzie po okazyjnej cenie zakupić markowy portfel lub torebkę – bardzo wysublimowany obiekt kobiecych westchnień.

W gratisie sprzedawcy dorzucą wielką bitwę o upragniony towar. Poczujesz się wtedy wyjątkowo, prawie jak bohater spod Wizny. Niestety przy kasie Virtuti Militari nie dorzucą, ale może jakaś naklejka na pluszaka się znajdzie. Całe szczęście, że Polacy nie są bezrefleksyjni i dostrzegają, że coś jest nie tak. W rozmowach z ludźmi słyszę jak ich to mierzi, że jeszcze nie nadszedł ten czas. Niech poczekają chociaż do adwentu – wypowiada się ktoś rozsądnie. Dobrze, że nie grają jeszcze Last Christmas – odzywa się kolejna osoba. Te wypowiedzi pozwalają żywić nadzieję, że wszechogarniający konsumpcjonizm jeszcze nas nie pokonał. Postmodernistyczna kultura oraz pełzająca sekularyzacja zadaje gwałt naszym świętom.

W XX wieku piewcy komuny próbowali wyplenić święta, które obchodziło się od pokoleń. Wszystkie przejawy religijności oraz tradycji były napiętnowane. Wprowadzano swoje święta, które miały być lepsze. Niestety zabiegi towarzyszy były zbyt czytelne i rodziły u sporej części społeczeństwa bunt. Obecnie nie walczy się z istniejącymi świętami. Na oczach świata robi się subtelne przejęcie w białych rękawiczkach. Nikt nie protestuje. W tle słychać poklask. Nigdy nie pojmowałem idei kalendarza adwentowego. Podobno kiedyś jakieś dziecko dotrwało z otwieraniem okienek do końca. Natomiast obok lampionu kalendarz nieodzownie kojarzy się z czasem oczekiwania na Boże Narodzenie. Dlatego przedmiot ten zawsze był zdobiony w sposób tradycyjny. Dziś taki model wypierają Hello Kitty, Batman, czy Spiderman. Kolejny wyłom następuje w kartkach świątecznych.

Próbowaliście kiedyś kupić w supermarkecie pakiet kartek po promocyjnej cenie? Ja w ubiegłym roku podjąłem tę próbę. Owszem były piękne. Na jednej bombka, a na drugiej choinka. Nie sposób znaleźć nowonarodzonego Jezusa. Zrażony brakiem wyboru udałem się na pocztę w Cieszynie. Tak! Widzę! Poczta Polska ratuje religijny charakter świąt. Niestety tylko na chwilę. Pytam o kartkę z Bogurodzicą tulącą swego Syna. Wierzcie mi. To była religijna kartka w nowoczesnym stylu, a nie jakaś naprędce powielona tandeta. Pani w okienku zadaje mi ostateczny cios. Pyta: „Serio chce Pan tę kartkę z Maryją? Te z reniferem są ładniejsze.” Kupiłem, co chciałem i nieco skonsternowany odszedłem. Cieszę się, że Polska jest na tyle normalna, że w imię poprawności politycznej nie wyrzuca się pracowników ze sklepów za pozdrowienia „Wesołych Świąt”.

Powiecie, że zrzędzę i się czepiam. Być może macie rację. Bo czy choinka mi przeszkadza? Skądże znowu. Ja po prostu lubię mieć wybór. Jeszcze bardziej cenię odpowiednie proporcje. Jeśli jesteśmy przy ozdobach, to pragnę wyrazić solidarność z osobami, które sądzą, że miasto zbyt mało przykłada uwagi do świątecznego wystroju głównych miejsc. Wystarczy pojechać do pobliskich Pawłowic by zobaczyć piękne iluminacje na latarniach. Dajmy jeszcze szanse obecnej władzy. Burmistrz w zeszłym roku nakazał zakupić nową choinkę, co chyba każdy Cieszyniak docenił.

Na koniec popsuję świąteczną sielankę. A propos zawłaszczania jakiś czas temu m.in. w Cieszynie odbyły się dwukrotnie czarne marsze. Nie będę się rozpisywał o tym zjawisku, bo leżącego i tak już się nie kopie. Panie te też zawłaszczyły pomysł masowego ubierania się przez kobiety w czarne stroje. Dziś kojarzy się to nam z żałobą. Lecz czarny strój u pań był formą solidarności oraz żalu po stracie najbliższych w Powstaniu Styczniowym. Kobiety masowo przeznaczały swoje kosztowności na dozbrojenie powstańców. Ubierały się na czarno. Nawet złoto na palcach zastąpił czarne zamienniki.

Paweł Czerkowski
Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter