/fot. pixabay/

Gdyby nie czas pandemiczny przeżywalibyśmy obecnie pielgrzymkowe apogeum. Tysiące pielgrzymów z modlitwą na ustach przemierza nieraz setki kilometrów żeby dotrzeć do celu jakim jest najczęściej jakieś sanktuarium, miejsce święte, naznaczone Bożą obecnością. Dla Polaków centrum i symbolem wszystkich sanktuariów jest Jasna Góra. Przybywający tam w tym czasie pielgrzymi ofiarowują swój trud i wyrzeczenie jako swoistą ofiarę wraz z którą pragną dziękować, prosić, czy też przebłagać Miłosiernego Boga.

Przekraczając bramy sanktuarium Jasnogórskiego niemal automatycznie kierujemy swoje kroki do kaplicy z cudownym wizerunkiem Czarnej Madonny. Myślę, że dzisiaj czynimy to w pełni świadomie zdając sobie sprawę, że to nie sam obraz jest przedmiotem czci ale osoba i treść jakie się za nim kryją, że ostatecznie chodzi o uwielbienie Niewidzialnego Boga. Ale różnie to bywało w historii.

Wiele razy możemy się spotkać, również dzisiaj z zarzutem jakoby chrześcijanie oddawali cześć obrazom wbrew zaleceniom Biblii którą sami uznają za źródło objawione. Przytacza się wtedy najczęściej cytaty odwołujące się do dekalogu. Choćby taki: „Pilnie się wystrzegajcie … abyście nie postąpili niegodziwie i nie uczynili sobie rzeźby przedstawiającej podobiznę mężczyzny lub kobiety, podobiznę jakiegokolwiek zwierzęcia, które jest na ziemi, podobiznę jakiegokolwiek ptaka, latającego pod niebem, podobiznę czegokolwiek, co pełza po ziemi, podobiznę ryby, która jest w wodach – pod ziemią. Gdy podniesiesz oczy ku niebu i ujrzysz słońce, księżyc i gwiazdy, i wszystkie zastępy niebios, obyś nie pozwolił się zwieść, nie oddawał im pokłonu i nie służył, bo Pan, Bóg twój, przydzielił je wszystkim narodom pod niebem.” (Pwt 4, 15-19).

Na pierwszy rzut oka wydaje się, iż rzeczywiście Bóg zakazuje nam czynienie wszelkich wizerunków. Ale czy na pewno chodzi o sam wizerunek?
Dobrym przykładem ze Starego Testamentu jest moment kiedy sam Bóg nakazuje Mojżeszowi wykonanie wizerunku, figury węża z miedzi aby chronił Izraelitów przed jadem prawdziwych węży które ich nękały. I samo stworzenie takiej figury nie było naruszeniem Bożych przykazań. Problem pojawił się gdzie indziej, kiedy już kilka lat po tym wydarzeniu  Izraelici zaczęli czcić samą figurę węża nadając mu nawet imię Nechusztan i składając ofiary kadzielne. Wtedy też Ezechiasz zniszczył wizerunek uznając jego kult za bałwochwalstwo.

Izraelici mieli zakaz tworzenia wizerunków ponieważ mieli tendencję do oddawania im czci wzorem pogańskich narodów które żyły w ich otoczeniu.
 
Pierwsi chrześcijanie byli tego w pełni świadomi, posługiwali się obrazami i wizerunkami ale nigdy nie oddawali im czci.  Pierwsze chrześcijańskie obrazy malowane po katakumbach przedstawiały sceny biblijne, opowiadały historię, stanowiły źródło wiedzy dla, w większości niepiśmiennych prostych ludzi którzy nie mogli wziąć do ręki biblii i czytać. Ale nie były obiektami kultu.
 
Z biegiem czasu również i kościół musiał się zmierzyć z problemem oddawania czci obrazom i zawsze stawiał sprawę jasno: cześć i chwałę oddajemy wyłącznie Bogu obrazy są tylko przedmiotami materialnymi które mogą naszą myśl do Boga prowadzić.

Wyraził to min. Sobór Trydencki: "nie iżby kto miał wierzyć, żeby w nich ( obrazach, figurach) jakie Bóstwo albo moc jaka była, dla której by je czcić miano, albo żebyśmy czego od nich żądać albo prosić mieli, albo żebyśmy jaką ufność albo nadzieję w obrazach pokładać mieli, jako kiedyś pogani czynili, którzy w bałwaniech nazieję pokładali. Ale iż ta cześć, która się im dzieje, ściąga się na oryginały, to jest na te, których one obrazy znamionują" (przekład Jakuba Wujka).
 
Dla nas dzisiaj jest to oczywiste, nie klękamy przed obrazem czy figurą ale przed Bogiem, nie czcimy obrazu Matki Bożej, ale oddajemy należną cześć osobie Maryi, matce Syna Bożego, obraz tylko ją przypomina.

Zdarzały się oczywiście w historii tendencje do przesadnego kultu obrazów i figur, gdzie w samych tych przedmiotach upatrywano cudownego działania (co krytykowała między innymi reformacja) i dlatego kościół zachowywał czujność starając się dokładnie sprawę zbadać. Z tego też powodu niektóre wizerunki np. Matki Bożej Kalwaryjskiej (1641 – 58) czy też Piekarskiej (1677-80)  bywały poddawane swoistej „ kwarantannie” aż do zbadania sprawy przez właściwe organy Kościoła.

Różne reakcje budzą dziś drogocenne zdobienia kościołów. Już święty Jan Chryzostom zalecał, by zamiast stroić kościoły, bardziej dbać o ubogich. W tym delikatnym punkcie potrzeba również pewnego umiaru i wyczucia. Na pewno troska o biednych była jednym z celów nauczania Jezusa i stanowi dziś opcję preferencyjną Kościoła. Potwierdza ją swoim nauczaniem i stylem życia papież Franciszek. Nie można jednak zabraniać wiernym składania darów i kosztownych wotów dla sanktuariów, kościołów, ozdoby obrazów czy figur, jeżeli jest to wyrazem ich wolnej decyzji i formą czci Boga, Maryi czy świętych. Zapewne w naglącej sytuacji Kościół, za zgodą ofiarodawców, może je właściwie wykorzystać.
 
Warto jeszcze dodać, że ikoną Boga jest nie tylko obraz, rzeźba czy inne symboliczne wyobrażenia. Duchową ikoną Boga jest człowiek. Jest nią poprzez duchowość, osobowość, wolność. Człowiek obdarzony kreatywnością, zdolnością do relacji osobowych, a przede wszystkim zdolnością do kochania i bycia kochanym posiada absolutną i niezniszczalną godność, wielkość i piękno. I może również dlatego Syn Boży zechciał przyjąć ludzką naturę, a aniołowie mogą nam jej pozazdrościć!

Jeżeli człowiek jest obrazem Boga, winien również odbierać szacunek i cześć. Kontemplując jego piękno, nie tylko zewnętrzne, ale przede wszystkim duchowe, szanując jego wartość i godność, adorujemy w nim samego Stwórcę, Wiecznego Artystę, który komponuje partyturę ludzkiego życia i wciąż rzeźbi i doskonali swe dzieło.

Może się wydawać, że czasy pogańskiego oddawania czci  przedmiotom materialnym mamy dawno za sobą. Dzisiaj już rozumiemy, że obraz,  nawet słynący łaskami to tylko dzieło rąk ludzkich przez które czasem Bóg może do nas przemawiać. Niestety ciągle musimy czuwać bo nadal jest w nas jakaś pierwotna tendencja do pokładania nadziei w dobrach tego świata a tylko święte obrazy zastępuje czasem telewizor, komputer czy komórka ale to temat na osobny artykuł.
 
Ks. Rafał Dendys
 
Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter