/pixabay/

XXVII Niedziela zwykła (Mt 21, 33-43)

Kolejny raz w ostatnim czasie słyszymy przestrogę, że kto inny wejdzie przed nami do Królestwa Bożego, albo że w ogóle zostanie nam zabrane i dane komu innemu. Powodem jest brak spodziewanych owoców. W dzisiejszym pierwszym czytaniu Prorok Izajasz mówi wprost, że Izrael – Naród Wybrany, zamiast dobra rodzi gorzkie owoce ludzkiej krzywdy, bólu, zdrady. Zarzuca swojemu narodowi złamanie przymierza, zdradę Boga, odejście od pierwotnej wiary. Dlatego, aby mieć udział w obietnicach Bożych, musi się nawrócić, czyli powrócić do wiary swoich Ojców.
Jaka jest ta wiara, której oczekuje od nas Pan Bóg, która daje człowiekowi zdolność przynoszenia dobrych owoców, zapewniających wejście do Królestwa Bożego? Prawdziwa wiara wymaga zdania się na Pana Boga. Bóg, w którego wierzymy nie jest bogiem, który nie interesuje się swoim stworzeniem, ale jest Bogiem, w którym żyjemy, poruszamy się i jesteśmy - jak wołał św. Paweł na ateńskim Areopagu. W zamian otrzymamy pewność, bezpieczeństwo i oparcie. Wiara musi być wiarą, którą widzimy u starotestamentalnych Proroków i Patriarchów, którzy jak Abraham, nie cofnęli się przed niczym wobec nakazu Boga. Taka wiara daje zwycięstwo nad światem, nad jego złem, niesprawiedliwością, daje umiejętność przetrwania. "Jeśli nie będziecie wierzyć - mówi prorok Izajasz - nie będziecie mieli trwania”. Wierzyć znaczy znaleźć w Bogu oparcie, które wytrzymuje nawet myśl o śmierci i cierpieniu. Bóg żąda od człowieka rzeczy trudnej, ale nie niemożliwej i, co może jest najważniejsze, nie żąda niczego, czego sam by wprzód nie doświadczył. Bóg i tu, w akcie wiary wyprzedza nas swoim przykładem. To On nam wpierw zawierzył, zaufał nam. Uczynił to stwarzając nas wolnymi. Czyniąc to wziął na siebie powinność drżenia o nas, zaryzykował o nas trwogę możliwego potępienia na wieki z powodu naszego złego wyboru, grzechu. A jest to rzecz najokropniejsza, jaką można sobie wyobrazić u miłującego ojca. Co więcej, Bóg powierzył nam swego umiłowanego syna, w którym złożył całe swoje upodobanie. Jak stwierdza Ewangelia św. Mateusza w przypowieści o złych ogrodnikach, myślał w duchu: "może uszanują mojego Syna?" Jeśli to nie jest wiara, jeśli to nie jest zawierzenie, to jak to nazwać?
Przez całą historię relacji Boga z człowiekiem chodzi o to samo – mieć taką wiarę, która pozwala rzucić się z ufnością w Jego otwarte ramiona.

Andrzej Kozubski, ks.

Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter