/pixabay/


XXVIII Niedziela zwykła (Iz 25, 6-10a; Mt 22, 1-14)

Radość i nadzieja – tak można by podsumować czytania dzisiejszej niedzieli. Pan Bóg jawi nam się jako ten, który pociesza, kreśli wspaniałą perspektywę dla człowieka, który zaprasza na ucztę z wybornych mięs i win. Jeżeli dla słuchaczy Izajasza zapowiedź ta jest jeszcze bardzo mglista, niejasna, to w ustach Pana Jezusa nabiera ona realnego kształtu. Królestwo Boże jest tą ucztą weselną, Jezus jest oblubieńcem, Bóg Ojciec królem, autorem całego przedsięwzięcia. W Jezusie Chrystusie Bóg przyszedł na świat, aby z człowiekiem nawiązać tak intymną relację, że można ją nazwać zaślubinami. Skoro zaślubiny, to i uczta.
Ci, którzy w pierwszym rzędzie zostali zaproszeni na ucztę okazali się jej niegodni, nie rozpoznali w Jezusie zapowiedzianego Mesjasza. Zajęci swoimi polami, interesami odmówili udziału w przygotowanej uczcie weselnej. Zaproszenie Gospodarza rozszerza się zatem na wszystkich – dobrych i złych, jak stwierdza ewangelista Mateusz. Nie zdecydował aktualny stan moralny o tym, kto znalazł się przy weselnym stole. I rzeczywiście sala się zapełniła. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie jeden z biesiadników. Gospodarz dostrzega kogoś, kto nie ma odpowiedniej szaty. Dla niego finał jest tragiczny. Warto zatem zastanowić się kto to jest?
Wydaje się, że jedynym warunkiem pozostania na uczcie jest przywdzianie szaty prawdy o sobie samym, jest zaakceptowanie całym sobą prawdy, którą Pan Jezus zawarł w słowach: „beze mnie nic nie możecie uczynić”. Jedną z największych pokus dzisiejszego świata jest wmawianie człowiekowi samowystarczalności, prawa do realizowania swoich dążeń bez oglądania się na innych i bez pomocy innych. Człowiek ulega tej pokusie myśląc, że da sobie radę sam, że potrafi do końca zrozumieć świat i samego siebie, że potrafi samodzielnie wspinać się ku doskonałości. Tymczasem wspomniane słowa Pana Jezusa znaczą także, że niczego nie dokonamy bez Niego, obecnego w drugim człowieku. Brak szaty weselnej to nieliczenie się z innymi, to chęć, za wszelką cenę, odseparowania się od innych ludzi i ostentacyjnego afiszowania się tym. Do Królestwa Bożego można wejść tylko wraz z innymi, pomagając i dając pomóc sobie.

Andrzej Kozubski, ks.

Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter