/pixabay/

(Łk 12, 35-38)

Jezus powiedział do swoich uczniów: “Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie. A wy bądźcie podobni do ludzi oczekujących swego pana, kiedy z uczty weselnej powróci, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze. Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę, powiadam wam: Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc, będzie im usługiwał. Czy o drugiej, czy o trzeciej straży przyjdzie, szczęśliwi oni, gdy ich tak zastanie”.

Tak to prawda, że ta Ewangelia mówi o tym “wielkim przyjściu” Jezusa na końcu czasów, i że wypadałoby się przygotować na to wydarzenie! Ale przecież ON przychodzi codziennie do mnie. Tak! Codziennie!  To są te Jego “małe przyjścia”, jakby takie próby generalne przed “wielkim przyjściem”,  które często traktuję z obojętnością, oziębłością.

To ON zaczepia mnie w parku i prosi o kilka groszy jałmużny. To ON stoi przed drzwiami i dzwoni do mojego mieszkania, ubrany w łachmany, taki jakiś “wczorajszy” z zasmarkanym nosem prosi o “coś do jedzenie”. To ON prosi o rozmowę bo nie widzi sensu dalszego życia. To ON chory psychicznie wykrzykuje coś w moją stronę. To ON sponiewierany przez grzech czeka na kilka kropli nadziei. To ON leżący w hospicjum czeka na tą przeklętą śmierć. To ON przed supermarketem czeka by odprowadzić mój wózek w zamian za dwa złote.

A ja znowu nie zdałem egzaminu, głupi osioł zapatrzony w siebie nie zauważył GO na drodze szarego życia. I znów próba generalna wyszła fatalnie. I znów kolekcjonuje łzy w naczyniu próżności, krokodyle łzy. I znów okazałem się do niczego.

Ile razy Go zbyłem, ile razy minąłem, ile razy powiedziałem “śpieszę się, nie mam czasu”, ile razy mówiłem “przyjdź jutro” albo “nie zawracaj mi głowy”. Ile razy…Ufam, że przyjdzie znowu jutro w “byle kim”, “kimś tam”, “pijaku” śmierdzącym fuzlem, po cichu, być dać mi nową szansę bycia dobrym. Obym miał szeroko otwarte…serce, obym zauważył to tysięczne “małe przyjście”.

autor ks. Karol Ciesielski
Najpierw człowiek, potem prosty, zwyczajny ksiądz. Przynajmniej staram się nim być. Uzależniony od Boga i klawiatury. Grzesznik idący w stronę świętości. Autor bloga: zblogawziete.pl
Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter