/pixabay/

W tym czasie Jezus wyszedł na górę, aby się modlić, i całą noc spędził na modlitwie do Boga. Z nastaniem dnia przywołał swoich uczniów i wybrał spośród nich dwunastu, których też nazwał apostołami: Szymona, którego nazwał Piotrem; i brata jego, Andrzeja; Jakuba i Jana; Filipa i Bartłomieja; Mateusza i Tomasza; Jakuba, syna Alfeusza, i Szymona z przydomkiem Gorliwy; Judę, syna Jakuba, i Judasza Iskariotę, który stał się zdrajcą. Zeszedł z nimi na dół i zatrzymał się na równinie. Był tam duży poczet Jego uczniów i wielkie mnóstwo ludu z całej Judei i Jerozolimy oraz z wybrzeża Tyru i Sydonu; przyszli oni, aby Go słuchać i znaleźć uzdrowienie ze swych chorób. Także i ci, których dręczyły duchy nieczyste, doznawali uzdrowienia. A cały tłum starał się Go dotknąć, ponieważ moc wychodziła od Niego i uzdrawiała wszystkich.

Ważne jest to, aby zmaganie, które w sobie prowadzimy wiodło nas do życia z Jezusem. Aby się modlić trzeba wchodzić w trud, w to, co wymaga decyzji a nie jej unikania. Modlitwa nie jest celem naszego życia. Najważniejsze jest silne pragnienie spotykania Boga. Wówczas każdą "górę" można zdobyć, każdą "noc" można przejść. Spotkanie Ojca wyzwala w Jego Synu potrzebę modlitwy.

Życie chrześcijańskie, to nie na pierwszym miejscu powołaniem do modlenia się, ale do szukania, znajdowania Jezusa i przebywania z Nim. Rzecz w tym, by dążyć do spotkania z Osobą Jezusa, nawiązania z Nim mocnej i serdecznej więzi. Spotykam Go, gdy usłyszę i zrozumiem, co mówi. Ci spotykają Jezusa, którzy rozumieją to, co On do nich mówi. Człowiek spotyka Boga sercem. Co czynić, aby Go spotkać? Patrzeć na Niego, przyglądać się Jego zachowaniu w różnych sytuacjach. Wpatrywać się w Jego reakcje, gesty, wyraz twarzy. Chłonąć atmosferę, klimat, który nam przekazuje w wypowiadanych przez siebie słowach. Jak spotkać? Stawiać pytania, które inspiruje w nas Ewangelia. Czekać na Jego odpowiedź. Powtarzać wielokrotnie Słowa, przez które On mnie zatrzymał na sobie. Nie iść dalej w rozważaniu tekstu, lecz pozwolić się zatrzymać Duchowi Świętemu na tym słowie, które wzbudziło we mnie: radość, smutek lub obojętność.

Bez względu na stan ducha, na samopoczucie wewnętrzne ? czekam na światło prowadzące do jasności słowa. Wraz ze zrozumieniem, dokonuje się spotkanie z Jezusem: "Słuchajcie Mnie wszyscy i zrozumiejcie". Zrozumienie słowa, jest znakiem mówiącym o tym, że słuchamy. Gdy słucham Jezusa, to jest to akt serca. A skoro tak się rzeczy mają, to znaczy, że Go spotkałem w słuchaniu i zrozumieniu. O tyle można mówić, że człowiek się modli, o ile jest przede wszystkim nastawiony na silne pragnienie szukania i znalezienia Osoby Jezusa, a nie na sam formalny akt modlitwy, który może być jedynie czynnością warg. Jeśli modlitwa człowieka nie jest spotkaniem z Osobą Jezusa, czy jest ona wówczas prawdziwą modlitwą, przez którą Bóg na nowo stwarza mnie na "obraz i podobieństwo swoje"?

Przedziwne jest to, że Jezus spędza noc na spotkaniu z Ojcem. Noc jest przeżywana, jako szczególny czas dla Ojca, a dzień, jako szczególny czas dla człowieka, w którym wypełnia Jezus to, co usłyszał od Ojca i co się Ojcu podoba. Życie człowieka, to w pewnym sensie wchodzenie na jakąś górę i schodzenie z niej. Życie, to także spotkania z ludźmi, którzy wpływają korzystnie na spotkanie Jezusa, lub uniemożliwiają zaistnienie tego spotkania. Aby spotka Jezusa, ważne jest to, jak spotykam człowieka, jaka jest kultura tego spotkania: jego wymiar emocjonalny i duchowy.
Gdzie Jezus wybiera swoich uczniów? Na górze. Nasuwa się myśl, że nasze wybory winny mieć określony poziom, szczyt. Wybory nasze winny być dokonywane po spotkaniu Ojca, po przejściu przez "ciemność nocy". Ojciec, oraz przejście, przeżywanie nocy, a nie uciekanie przed nią ? umożliwiają wybór "za dnia". Uczniów było wielu, lecz Jezus wybrał spośród nich tych, którym osobno wiele wyjaśniał, a także ich nazwał. Wybrał mnie, nazwał mnie, osobno mi wyjaśnia. Jednym z najpiękniejszych doświadczeń człowieka jest to, że pozwoli on Jezusowi: wybrać się, nazwać się, określić misję, oraz wyjaśniać sobie to, czego nie rozumie, jak również to, "co mu się wydaje, że wie".

Wielkie tłumy szły za Jezusem, dlaczego? "Aby Go słuchać i znaleźć uzdrowienie ze swoich chorób". Zanim człowiek będzie wiedział co mówić do Boga, winien słuchać, co On mówi do niego. Modlitwa pojawia się tam, gdzie człowiek słucha Jezusa. Modlitwa rodzi się z uzdrowienia człowieka. Wymaga ona przyjścia do Pana, ze względu na Niego samego. "Przyszli oni, aby Go słuchać". Nie przyszli, aby mówić, opowiadać. Ze słuchania rodzi się zrozumienie. Gdy rozumiem, co mówi Jezus, odpowiadam na to, co zrozumiałem, ale też mówię o tym, co jest dla mnie niejasne.

Słuchanie Jezusa, umożliwia znajdywanie uzdrowienia ze swoich chorób. Słuchanie Boga, jest Jego dotykaniem, a moc, która z Niego wychodzi, czyni człowieka zdrowym. Modlitwa jest przede wszystkim spotkaniem, które umożliwia słuchanie. W słuchaniu otrzymujemy dar zrozumienia. A ono jest wejściem w zmianę myślenia i odczuwania. Ta zmiana jest uzdrowieniem.

- ks. Józef Pierzchalski SAC
Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter