/pixabay/

Gdy Jezus przyszedł do domu pewnego przywódcy faryzeuszów, aby w szabat spożyć posiłek, oni Go śledzili. A oto zjawił się przed Nim pewien człowiek chory na wodną puchlinę. Wtedy Jezus zapytał uczonych w Prawie i faryzeuszów: Czy wolno w szabat uzdrawiać, czy też nie? Lecz oni milczeli. On zaś dotknął go, uzdrowił i odprawił. A do nich rzekł: Któż z was, jeśli jego syn albo wół wpadnie do studni, nie wyciągnie go zaraz, nawet w dzień szabatu? I nie mogli mu na to odpowiedzieć.



Jezus spotyka się ze wszystkimi ludźmi. Nie czyni względu na osobę. Idzie na posiłek do przywódcy faryzeuszów. Wiedział, że są nieprzychylni Jemu, szukający podstaw, aby Go oskarżyć. Jezus żyje swoim rytmem. Nie pozwala się zastraszyć, wprowadzić w atmosferę lęku wokół własnej osoby. Zna ich zamiary.

Stawia im pytania, na które oni nie dają odpowiedzi. Musieliby odpowiedzieć jednoznacznie. Byliby wówczas w konflikcie z prawem szabatu. Pytaniem Jezus pragnie poruszyć wrażliwość ich serca. Oni w swoim sercu nie dostrzegają człowieka pragnącego być zdrowym lecz literę prawa. Inaczej można postawić owo pytanie: "Czy człowiek jest ważny, czy zachowanie prawa szabatu?"

Spotkanie to demaskuje bezduszność ich serca. Słowo Pana nie przebudziło ich wewnętrznie. Ludzka "formacja" ujawnia swoją pozorną wyższość nad mocą Bożego słowa. Tak byli ukształtowani. Odczuwali lęk w sercu, gdy pojawiała się myśl o naruszeniu szabatu. Jezus ich prowokuje do myślenia o naruszeniu prawa spoczynku w szabat.

Pytania mogą prowokować, pokazywać inne rozwiązania, niepokoić, aby człowiek mógł pójść dalej w rozumieniu tego, w czym dotychczas żył. W Nauczycielu nie ma postawy lekceważenia szabatu. Jego świadomość, serce, odczuwanie jest inne. On dostrzega wielkie pragnienie chorego człowieka do bycia zdrowym. Jego słuszne, uzasadnione pragnienie jest ważniejsze od przestrzegania w konkretnej chwili przepisu o szabacie.

Faryzeusze nie podążali za pragnieniami serca. Stąd ich serca były niewrażliwe na ludzką biedę, zarówno moralną jak i duchową. Nie współodczuwali z płaczącymi, nie czuli się upokorzeni i prześladowani z nieczystymi. Odnajdujemy w ich postawie rys odczłowieczenia. Rygorystyczne przestrzeganie prawa, może człowieka odczłowieczyć, czyli pozbawić tej wrażliwości, głębi serca, czułości, która opisuje najpełniej jego człowieczeństwo. Znakiem odczłowieczenia jest milczenie wówczas, kiedy powinni mówić. Milczenie opisuje ich stan serca. Nie byli w sercu, lecz umysłem oceniali rzeczywistość. Postrzegali swoją misję pośród innych w tym, aby oceniać, sądzić, odczuwając tym samym wyższość nad innymi.
Ks. Józef Pierzchalski SAC
Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter