/pixabay/

Raz na jakiś czas zdarza się, że Uroczystość Wszystkich Świętych przypada w niedzielę. Do tego w tym roku dochodzi brak możliwości odwiedzenia cmentarzy, co dla wielu jest pewnie bardzo dotkliwym doświadczeniem. Może trzeba jednak spojrzeć na tę koincydencję jako na pewien przekaz Pana Boga, który pragnie pomóc nam wskoczyć na właściwe tory w przeżywaniu naszej religijności, kształtowaniu naszej wiary. Jaką zatem treść niesie dzisiejsza uroczystość?

Nieprzypadkowo Pan Bóg przemawia do nas dzisiaj ośmioma błogosławieństwami, w których ogarnia cały wymiar naszego życia doczesnego, poszerzając je o wymiar życia wiecznego. W tych ośmiu błogosławieństwach symbolicznie mieści się każdy i słyszy dziś zapewnienie Chrystusa, że dla niego otwiera się perspektywa radykalnie innego życia. Dopiero ono jest tym właściwym, tym życiem, do którego powołał nas Bóg stwarzając na swój obraz i podobieństwo. Świadkami tej prawdy są święci – ludzie, będący ciałem z naszego ciała i kością z naszych kości, borykający się za życia jak my ze swymi słabościami i przeciwnościami losu. O niektórych Kościół stwierdza definitywnie, że są w niebie dając nam nadzieję, że jest to możliwe dla każdego.

Tegoroczna sytuacja wymusza niejako, że w centrum tej uroczystości staje Eucharystia i nic innego. Nie przekreśla ona prawdy o umieraniu, ale jako uobecnienie ofiary Jezusa i Jego zmartwychwstania tłumaczy nam tę prawdę i konieczność. Rzeczywistość śmierci zaczyna do nas przemawiać prawdą życia wiecznego, nadzieją zmartwychwstania, czyli wiekuistego spotkania z tymi, którzy przed nami odeszli. Wspominanie zmarłych nabiera życia i staje się – w perspektywie – spotkaniem z żywymi. Śmierć jawi się jedynie jako epizod w życiu człowieka. Może w tym dziwnym momencie, w którym nie możemy iść na cmentarze, nie możemy skupić się na wyglądzie grobów naszych bliskich, warto zadumać się nad tym, co o wiele bardziej istotne i zmierzyć się z pytaniem: wierzysz w to?

Andrzej Kozubski, ks.
Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter