/pixabay/
XXXII Niedziela zwykła (Mdr 6,12-16; 1Tes 4,13-18; Mt 25,1-13)

W ostanie dni roku liturgicznego przypadające w listopadzie czytania mszalne, ale także i panujący nastrój, nasze myśli kierują ku końcu ziemskiego życia, ku śmierci. Z jednej strony lubimy ten temat - najchętniej oglądane filmy, czytane książki to kryminały, sensacja, w których nierzadko trup ściele się gęsto. Z drugiej jednak strony unikamy tematu śmierci w odniesieniu do nas samych albo naszych najbliższych. Co więcej, być może ta sympatia do oglądania śmierci na ekranach telewizorów lub komputerów, oraz czytanie o niej w książkach, stanowi mechanizm obronny, jaki człowiek stwarza sobie uciekając przed myślą o własnej śmierci. Niemniej, pytanie o to jak to będzie po śmierci jest jednym z tych, które budzą w nas największe emocje. Próbujemy więc na to pytanie odpowiedzieć po ludzku, bo tylko tak potrafimy, a to z kolei prowadzi do niekoniecznie trafnych wniosków powodujących, że nawet do nieba nie jest nam wcale tak śpieszno. Kto by chciał na przykład spędzić całą wieczność na śpiewaniu w anielskim chórze?!

Może więc nie tyle pytać trzeba: jak tam jest, ile - jak to zrobić, żeby całą wieczność być szczęśliwym? I tu Pan Jezus opowiada nam dziś piękną przypowieść o dziesięciu pannach oczekujących Oblubieńca. Pięć z nich ewangelia nazywa mądrymi, roztropnymi, drugie pięć nieroztropnymi, głupimi. Mądrość pierwszych pięciu polega na tym, że przygotowały się do wyjścia naprzeciw Oblubieńcowi, wzięły zarówno lampy, jak i oliwę do nich. Drugie pięć wzięło tylko lampy, które bez oliwy okazały się zupełnie bezużyteczne. Wykazały się brakiem umiejętności przewidywania.

Przewidywanie to sprawa intelektu, przejaw racjonalności, czyli umiejętność korzystania z tego wielkiego daru jaki otrzymaliśmy jako ludzie – rozumu. Ks. prof. Józef Tischner mawiał, że wiara bez rozumu jest skrajnie niebezpieczna, prowadzi do wszelkiego rodzaju fundamentalizmów i religijnych wypaczeń, zaś Jan Paweł II w encyklice „Fides et ratio” pisze, że „wiara i rozum są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy”. Nieroztropne panny z dzisiejszej ewangelii nie zrobiły nic złego, a jedynie pokazały się jako rozbrajająco niefrasobliwe, będąc uosobieniem tych wszystkich, którzy poważniejsze pytania kwitują wzruszeniem ramion, dowodząc, że nie bardzo są nimi zainteresowani. Pan Jezus mówi do nich: „Nie znam was!”. Rozum to nie bonus, z którego mogę korzystać lub nie, ale istota naszego człowieczeństwa.

Andrzej Kozubski, ks.
Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter