fot. pixabay

XXXIII Niedziela zwykła 15.11.2020
(Prz 31, 10-13.19-20.30-31; 1Tes 5, 1-6; Mt 25, 14-30)

To zastanawiające – zupełnie bez znaczenia jest to, ile kto otrzymał, istotne zaś jest to, co kto z tym zrobił. Uosobiony przez Gospodarza Bóg z dzisiejszej przypowieści, pragnie widzieć w nas myślących, twórczych i pomysłowych współpracowników, a nie zastraszonych, pozbawionych inicjatywy dzierżawców. Tymczasem słyszymy wokół i sami powtarzamy do znudzenia wyświechtane slogany: „Jak Bóg zechce tak będzie”, „Widocznie Bóg tak chciał”, czy wypowiadane dziś dość bezmyślnie: „Panie Boże, Ty się tym zajmij”. Oczywiście, jeżeli kryje się za tymi stwierdzeniami prawdziwa, dziecięca, ufna wiara, to dobrze, ale często gdzieś tam na dnie, czai się raczej nasze wygodnictwo, brak inicjatywy, lenistwo i strach.

Przyszło nam żyć w czasach nader dynamicznych, wymagających od nas, bardziej może niż kiedykolwiek, umiejętności oceny sytuacji i dostosowania do niej środków. Czasami będzie to znaczyło wywrócenie do góry nogami naszych przyzwyczajeń i schematów. Człowiekowi zazwyczaj trudno jest porzucić to, do czego się przyzwyczaił i w czym jest mu wygodnie. Najwięksi uczeni, którzy są autorami przeróżnych rewolucji w nauce bywali na początku tak przestraszeni tym, do czego sami doszli, że woleli to najpierw skrzętnie ukrywać. Dopiero po jakimś czasie, oswoiwszy się z tym, co nowe, stawali przed światem jako geniusze swoich czasów.

Nie inaczej jest na płaszczyźnie religijnej. Tutaj może jeszcze bardziej jesteśmy narażeni na przyzwyczajenie i schemat. W sytuacji kryzysowej, gdy schematy zaczynają zawodzić a przyzwyczajenia przestają być możliwe do realizowania, stajemy bezradni, bez pomysłu i odpowiedzi na pytanie: co teraz? Próbujemy kurczowo i za wszelką cenę trzymać się tego, co było, bo nie mamy odwagi na krok w nieznane, na podjęcie odpowiedzialności za siebie i swoje decyzje. Zakopujemy talent, byle uchronić się przed jakimkolwiek ryzykiem własnej inicjatywy. Tymczasem tym, co łączy sługi z dzisiejszej Ewangelii, którzy zostali pochwaleni i szczodrze nagrodzeni przez Gospodarza, to podjęcie ryzyka, zainwestowanie tego, co otrzymali. Nie konserwowanie świata znalazło uznanie u Pana, ale przyczynianie się do jego rozwoju, wzbogacenia, a w konsekwencji pomocy Jezusowi w przebóstwieniu rzeczywistości, w której żyjemy. Jedną z koniecznych umiejętności w tym zadaniu jest posiadanie wnikliwego spojrzenia pozwalającego na oddzielenie tego, co istotne w naszej religijności od spraw drugo- i trzeciorzędnych. Czy naprawdę sposób przyjmowania Komunii św. jest tak ważny, jak nasza predyspozycja do Jej przyjęcia, wyrażająca się na przykład w jakości naszych relacji z bliźnimi albo w stanowisku, jakie zajmujemy wobec kontrowersyjnych pytań dzisiejszego świata? Aby rosło Boże Królestwo wśród nas nie wolno spychać naszych obowiązków na Pana Boga, ale trzeba starać się być coraz bardziej na miarę Jego współpracownika podejmującego decyzje, za które jest się odpowiedzialnym.

Andrzej Kozubski, ks.
Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter