/pixabay/


(Wj 20, 1-17; 1Kor 1, 22-25; J 2, 13-25)
I znowu dzisiaj Pan Jezus staje w opozycji do ludzkiego przyzwyczajenia, schematu, rutyny. Jesteśmy świadkami sceny bardzo często powtarzającej się także w naszych czasach. Jezus kontra jakaś tradycja uświęcona latami kultywowania. Żydzi uważali handel uprawiany w świątyni za służący chwale Bożej. Na Święto Paschy do Jerozolimy zjeżdżali liczni, pobożni goście, aby złożyć ofiarę. Umożliwiali im to kupcy sprzedający zwierzęta odpowiadające wymogom prawa. Można było także wymienić zagraniczną walutę na sykle, w których uiszczano obowiązkowy podatek świątynny. Jezus w bardzo zdecydowany sposób kładzie kres tym tradycyjnym praktykom. Zdarzenie powtarzające się co jakiś czas w Kościele, kiedy słyszymy pytanie stawiane zarówno przez świeckich, jak i duchownych: Po co coś zmieniać, skoro zawsze tak było? Przykładem, prawie podręcznikowym, jest abp Lefebvre, który jako uczestnik Soboru Watykańskiego II zanegował potem jego ustalenia chowając się za koniecznością wierności źle pojętej tradycji.

Zmiany są nie tylko nieuniknione, są konieczne. Porządek, jaki dziś zaprowadza Pan Jezus w Świątyni, oznacza początek nowej ery, w której brzmią bardzo mocno słowa Boga wypowiedziane ustami proroka Izajasza: „Co mi po mnóstwie waszych ofiar? Przestańcie składania czczych ofiar; nie mogę ścierpieć świąt i uroczystości” (Iz 1, 11nn). Chrystus zapowiada nadejście czasu, kiedy to Boga będzie się wreszcie czciło w „Duchu i Prawdzie”. Trzeba o tym pamiętać dziś, kiedy wiele zmian wydaje się być koniecznych, a niektóre dzieją się na naszych oczach. Nie wolno wtedy rozdzierać szat i z pasją godną innej sprawy bronić czegoś w imię tylko tego, że tak zawsze było.

Cechą konstytutywną Kościoła i w ogóle naszej wiary jest dynamizm, o którym wspominamy w najważniejszym momencie życia Kościoła, jakim jest Eucharystia, a w niej moment przeistoczenia. Mówimy wtedy „misterium fidei”, co w polskim wydaniu Mszału Rzymskiego zostało dość niefortunnie przetłumaczone jako „tajemnica wiary”. Bardziej odpowiednim byłoby pozostanie przy słowie „misterium”, które zawiera w sobie właśnie ów dynamizm, nieustannie rozwalający zastane struktury.

W pierwszym czytaniu przypomniano nam fundament życia moralnego najpierw narodu żydowskiego, a później też wszystkich chrześcijan – dekalog. Charakter dziesięciorga przykazań, polegający na ich negatywnym sformułowaniu sugeruje, że stanowią one pewne znaki graniczne a nie ustalony ściśle i niezmiennie pozytywny opis moralności. Słowo Boże jest żywe i domaga się stale nowego odczytywania w świetle mozolnie zdobywanej przez człowieka wiedzy o Bogu, sobie samym i otaczającym go świecie – „Misterium fidei”!

Andrzej Kozubski, ks.
Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter