/pixabay/

III Niedziela Wielkanocna 18.04.2021.
(Dz 3, 13-15.17-19; 1J 2, 1-5a; Łk 24, 35-48)

Zdarzenie opisane w dzisiejszym fragmencie Ewangelii jest kolejnym objawieniem się Jezusa po Jego Zmartwychwstaniu. I znowu Pan Jezus skupia się na próbie przekonania uczniów, że On jest tym samym, którego znali, któremu towarzyszyli na co dzień, za którym – każdy na swój sposób – poszli, porzucając dotychczasowe życie. Jest i pozostanie na zawsze człowiekiem, abyśmy jako ludzie mogli mieć udział w bóstwie i życiu wiecznym Chrystusa. Wszystko to dzieje się w bardzo zwyczajny sposób, tak zresztą, jak przebiegało całe Jego ziemskie życie - od Betlejem po krzyż na Golgocie, do bólu zwyczajnie. Aż tak zwyczajnie, że budzi wątpliwości nawet wśród najbliższych – „zdawało im się, że widzą ducha”. Trudno im się dziwić, bo zjawił się wśród nich Ten, którego tam być nie powinno (przecież wielu widziało Jego śmierć i grób) i do tego zjawił się tak zwyczajnie. Gdyby przynajmniej jakieś fanfary albo nieoczekiwane zjawiska przyrody, jakaś jasność, splendor, ale tu nic, kompletnie nic. Stanął pośród nich i po prostu powiedział: „Pokój wam!”

Chrystus wyłania się ze środka tej przestrzeni, w której się akurat jest. Wydaje się, że Pan Jezus pokazuje swoim wiernym kierunek, w którym powinni podążać, by spotkać Boga. Aby z tej wskazówki skorzystać trzeba nauczyć się chrześcijańskiego patrzenia na świat. Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że nawrócenie, do którego bezsprzecznie wzywa Ewangelia, nie polega tylko i wyłącznie na jego militarnym pojmowaniu jako walki z grzechem, ale też na czymś mniej spektakularnym acz głębszym – na permanentnej pracy nad zmianą własnej mentalności, nad przejściem od myślenia czysto ludzkiego do myślenia po Bożemu, chrześcijańskiego myślenia. Można by tu mówić o wielu aspektach myślenia, które zasługuje na miano „po Bożemu”. Z dzisiejszego ewangelicznego zdarzenia można się dowiedzieć, że chcąc skontaktować się z Bogiem nie trzeba wcale ruszać się z miejsca. Wystarczy tylko temu miejscu uważnie się przyjrzeć a okazuje się, że Bóg jest znacznie bliżej, niż nam się wydaje i że należy Go szukać przede wszystkim w tym, co absolutnie zwyczajne i codzienne – w naszych obowiązkach a nade wszystko w każdym napotkanym człowieku i to bynajmniej nie tylko w tym, który zdaje się być moim przyjacielem. Myślenie po Bożemu niewiele ma wspólnego z utożsamieniem własnej religijności i, w konsekwencji, wiary z prawem, z przepisami. Zmiana, która ma się w nas dokonać polega na tym do czego Pan Jezus wezwał dziś swoich uczniów: „Wy jesteście świadkami tego [Zmartwychwstania]”. Świadkiem czegokolwiek może być tylko ten, kto sam tego doświadczył, przeżył. Abym mógł być świadkiem Chrystusa zmartwychwstałego muszę sam być tą prawdą przeniknięty, musi ona być zasadą, fundamentem mojego życia. Inaczej nie będziemy w stanie przekazywać innym jak kochać nadal kogoś, kogo się nie widzi, nie słyszy, kogo nie można dotknąć, uściskać, ucałować. Wtedy ciągle będą nas dotyczyć słowa Pana Jezusa z dzisiejszej Ewangelii: „Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? TO JA JESTEM”.

Andrzej Kozubski, ks.
Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter