Tryumfalizm jest zgubny. Głosy tłumów wielką pokusą populistów. Człowiek może być niesiony taką pozorną siłą. Siła oklasków i lamp reflektorów bywa zgubna i zwodnicza. Można bardzo szybko stać się ofiarą, ponieważ tłumy, masy ludzkie co chwila zmieniają swoich idoli. Zgubny los tego, kto wierzy w sukces wykrzyknięty przez masy.
 
A Chrystus? Nie stara się przypodobać tłumom za cenę spektakularnego cudu, mowy pod publikę czy wreszcie dostosowania swoich słów do oczekiwań tłumu. On głosi radykalną wolność od przywiązania do tego, co schematycznie ludzkie, jak właśnie popularność oklaskiwana przez tłum gapiów, którzy wołają tak jak im świat układu zagra.

Dobra Nowina wymaga wolności i prawdy. To wolność otwarta na Prawdę Jezusa daje poczucie wyzwalania, a tym samym wchodzenia na drogę Boga żywego.
 
Święty Paweł w Liście do Filipian powie: Chrystus Jezus istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi.  (Flp 2,6-11) 
Tym, co czyni Jezusa „nowym" wobec świata i człowieka jest postać sługi ogołoconego, sługi podobnego do człowieka, odrzucającego pokusę ułożenia się z tym, co schematyczne na świecie, a więc także religii, która poza prawem nie widzi dramatu człowieka, religii, która nie ocala, ale potępia, bo jest martwą literą samego tylko prawa.
Odrzucenie Chrystusa ma swoje korzenie w krytyce takiej właśnie religii zamkniętej wokół ziemskiego tryumfalizmu, religii nie Słowa, które staje się ciałem, ale religii wciąż zapatrzonej w siebie, modlącej się „Ojcze mój..."
 
A Chrystus? nie zamyka sfery religii w schemacie funkcjonowania świątyni jako bóstwa, ale otwiera na świątynię, którą jest przez wcielenie każdy człowiek. Odtąd każde spotkanie z człowiekiem staje się liturgią, kultem sprawowanym w duchu i prawdzie. On sam staje się dla nas świątynią, w której możemy żyć, On sam staje się ołtarzem, żertwą i barankiem. W Nim i tylko w Nim jest nasze zbawienie.
 
Andrzeju! 
Popatrzyłeś w niebo, spojrzałeś na człowieka i się zachwyciłeś... Bo świat, kosmos, człowiek mogą się stać przestrzenią spotkania z Bogiem. I dzięki temu więcej w Tobie pytań niż odpowiedzi... A to pozwala Ci ciągle być w drodze... Nauka nauczyła Cię sztuki wątpienia, sztuki odkrywania...
 
Nie wiem jak to powinno być..., ale jestem święcie przekonany, że nie tak jak jest...
 
Andrzeju!
Ucz nas tego zadziwienia, wnikania głębiej niż sięga oko ludzkie...
 
Ucz nas zadziwienia, które staje się początkiem mądrości oraz sztuki stawiania pytań wobec tego, z czym przychodzi nam się zmierzyć.
 
 
Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter