/pixabay/

XXVIII Niedziela zwykła, 10.10.2021.
(Mdr 7, 7-11; Hbr 4, 12-13; Mk 10, 17-30)

To jest bardzo często stawiane pytanie: czy człowiek religijny, czy chrześcijanin może być bogaty? Z jednej strony, w Starym Testamencie bogactwo jest jednoznaczne z Bożym błogosławieństwem. Jedno z dziesięciorga przykazań, mówiące o szacunku wobec rodziców, przyrzeka w nagrodę długie życie i dobrobyt. Z drugiej strony, Pan Jezus mówi dziś, że bogactwo w istotny sposób utrudnia wejście do królestwa Bożego, ba – ono je nawet uniemożliwia.

Ta wypowiedź Pana Jezusa wprawia uczniów w przerażenia. Dlatego, być może, dodaje On zaraz bardzo ważny komentarz rzucający jasne światło na tę kwestię. „Dzieci, jak trudno wejść do królestwa Bożego tym, którzy w dostatkach pokładają ufność”. A więc chodzi o konkretne, wewnętrzne nastawienie człowieka, o jego podejście do tego, co ma. Wiąże się to w oczywisty sposób z pierwszym Bożym przykazaniem ustanawiającym obowiązującą człowieka wierzącego hierarchię wartości.

Każde zaburzenie tej hierarchii jest straceniem z oczu celu, do którego zmierzamy, jest postawieniem na miejscu Boga innej wartości. Oczywiście może nią być pieniądz i wtedy to on stanowi owo ucho igielne na drodze do Bożego królestwa. Szczególnie niebezpieczne jednak, bo bardziej wyrafinowane, jest postawienie na miejscu Boga swego rozumu. Wtedy może się człowiekowi wydawać, że nie potrzebuje Boga, że jest samowystarczalny. Takie ucho igielne bywa rzeczywiście niepokonalne. Nadzieja w tym, że dla Boga wszystko jest możliwe…

Andrzej Kozubski, ks.
Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter