- Mam czterdzieści lat, pałętam się po świecie i nie potrafię znaleźć swojego miejsca na ziemi... - mówi mój rozmówca, którego proszę by wskazał miasto bliskie jego sercu – Mieszkałem trochę w Warszawie, trochę we Wrocławiu, Krakowie, Gdyni... bo marzył mi się wielki świat. Potem zmęczony gwarem wróciłem do rodzinnego Cieszyna, ale wiem, że długo tu nie zostanę, bo ciągle szukam miejsca, które stanie się moim na zawsze...

Dwa tygodnie później widzę go z plecakiem. Wyjeżdża... może kiedyś dowiem się, gdzie zawiodły go oczy... gdzie zaprowadziły nogi. Mam nadzieję, że gdzieś zakotwiczy na stałe i pokocha to miejsce.

Ja nie muszę szukać... mi szczęście dopisało – znalazłam swoje miejsce na ziemi. Cieszyn... to moje miasto...Mogę na nie narzekać, krytykować je i marudzić... ale prawda jest taka, że kocham to miejsce najbardziej ze wszystkich miast na świecie... i to tu, zawsze z radością wracam po wakacyjnych wojażach, wyczekując w oknie autobusu znajomych widoków.

Tu odpoczywa moje serce. Tu łapię oddech. Tu czasami płaczę. Kocham. Żyję. Jestem szczęśliwa i nie chcę snuć marzeń o innym lepszym miejscu, bo wiem, że kiedyś będę tęskniła za każdą minutą, którą zmarnuję teraz. W Cieszynie zapuściłam korzenie, głębokie korzenie... mam poczucie bycia u siebie... i nic tego nie zmieni.

A Ty? Znalazłeś już swoje miejsce do życia? 

Barbara Stelmach-Kubaszczyk
Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter