/pixabay/
V Niedziela Wielkiego Postu, 3.04.2022 r.
(Iz 43, 16-21; Flp 3, 8-14; J 8, 1-11)
Sprawiedliwość czy miłosierdzie? Pytanie, nad którym łamały sobie głowy pokolenia teologów. Jesteśmy dziś świadkami wydarzenia opisanego przez św. Jana, w którym do Pana Jezusa przychodzą faryzeusze i inni Jego przeciwnicy i przyprowadzają ze sobą kobietę przyłapaną na cudzołóstwie. Przychodzą w imię Boga z prawem otrzymanym za pośrednictwem Mojżesza, które skazuje taką kobietę na śmierć. Wymarzona okazja, aby przyprzeć swego wroga do muru. Albo sprzeciwi się prawu, co jest jednoznaczne z bluźnierstwem, albo przyczyni się do śmierci tej kobiety i będzie jednym z nich. Odpowiedź, jakiej udziela Jezus: „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamieniem” jest bodaj jedną z najgenialniejszych, jaka pada z ust Jezusa w całej ewangelii. Pytanie jednak pozostaje: Jak pogodzić prawo, Bożą sprawiedliwość z miłosierdziem? Jak pogodzić ewidentny nakaz prawa pochodzącego od Boga z reakcją tego samego Boga – Jezusa Chrystusa?
Odpowiedzi szukałbym w jednym szczególe, o którym wspomina św. Jan, opisując to zdarzenie, a który w całym dramatyzmie tej sytuacji może nam umknął. Tym szczegółem jest pisanie przez Pana Jezusa palcem po ziemi. Pisze tak bezpośrednio przed całym zajściem jak i po nim. Któż nie chciałby wiedzieć, co też tam Pan Jezus pisze na tej ziemi. Zapewne można znaleźć bardzo wiele uczonych tekstów na ten temat. Zawsze będą to jednak domysły i spekulacje, bo po prostu nie wiemy, co Pan Jezus tam pisał. Może chce nam przez to powiedzieć, że niekoniecznie musimy wszystko wiedzieć, wszystko rozumieć, że musimy zaakceptować w relacjach z Panem Bogiem margines tajemnicy, bo Bóg był, jest i będzie nieskończoną Tajemnicą, o której jedynie sensowne jest stwierdzenie św. Pawła, że ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało…
Nie musimy rozumieć, bo zrozumieć się nie da, na czym polega relacja sprawiedliwości do miłosierdzia u Pana Boga. Powinniśmy jednak przyjąć i być świadomi tego, że światu oprócz sędziów potrzebny jest także ktoś, kto słusznie osądzonemu i skazanemu powie: „Ja cię nie potępiam, ale idź i od tej chwili już nie grzesz”.
Andrzej Kozubski, ks.