/pixabay/

Powoli upływa kolejny w naszym życiu  Wielki Post. Inny niż pozostałe.  Nowy. Były Wielkie posty pozbawione czekoladek, były te pozbawione pozbawień i był Wielki Post pandemiczny, ze zdalnym uczestnictwem w Triduum Paschalnym. Każdy jest inny. Ten czas wielkiego postu nie jest obfity w ciszę. Napływające wiadomości o toczącej się wojnie blisko granic, o wiadomościach przemycających lęk i coraz mniej wrażliwe oczy i uszy. Wiele rodzin u nas w kraju bez konfliktu, bez alarmów, schronów opłakuje kogoś, kogo zabrał czas, wirus, czy zła droga, zły zakręt...  Śmierć była głośniejsza ostatnio.  Bez względu na okoliczności każde życie się skończy. Wszyscy o tym wiemy, a jednak boimy się, uciekamy od myślenia o śmierci, chcemy żyć. Jak? Chcemy wierzyć w niebo na ziemi, w lepszy świat i dobro serc. Chcemy wierzyć w znakomite leki, albo te niczym z filmu ”Jestem Bogiem” (reż. Neil Burger, 2011), gdzie główny bohater nabywa środek farmaceutyczny dający mu niezwykłą moc. Chcemy żyć w dobrym, pięknym świecie, ale jaki jest „dobry świat”? To ten z wiadomości, z filmu ? Z obfitego konta? A może to ten  z drogi krzyżowej w parafii i uczestnictwie w zbiórce po Mszy, bo wtedy czujemy się lepsi?

Warto pomyśleć, czy zmieniło się nasze życie po minionym czasie gorliwej modlitwy o oddalenie pandemii, po wielkim strachu i  świadomości ulotności materialnych rzeczy. Rozmawialiśmy o tym wszyscy. Każdy serwis informacyjny i każdy ticker – pasek informacyjny,  nam o tym przypominał. Lęk zbladł, topi się jak śnieg po zimie. Łzy wyschły w pierwszym wiosennym słońcu, nastał spokój, niestety zagłuszony wiadomościami o wojnie i niewyobrażalnym dramacie ludzi obok nas. Warto pomyśleć, co zmieniło się poza okolicznościami.

Czas wielkiego postu nie może być jak wiosenna garderoba, którą wyjmujemy z szafy na wiosnę. Minął rok, trzeba schować zimowy adwent do szafy i wyjąć post. Okoliczności inne, nie ulega wątpliwości, że coraz trudniejsze, a post jakby ten sam, nieco przetarty, już wyblakł, ale  go zakładamy, niezbyt dobrze się w nim czując. Inny rekolekcjonista, inne, a jednak te same słowo. Nie budzi już wzruszeń, nie budzi zapału do zmian, bo przecież życie jest trudne, rachunki, choroby, wojna tuż obok.

Wielki post nie jest starą koszulą, ani wielką szafą z odzieżą na wiosnę. To raczej trudna praca tkacza. Przypominająca starsze metody włókiennicze niż dzisiejsze nowoczesne procesy technologiczne.  Dopiero z tej utkanej tkaniny mamy uszyć nowe okrycie, które wypada ubrać w nadchodzące święta. Powinniśmy być nowi, nieustannie odmieniać na nowe, nasze życie, nawyki, przyzwyczajenia.

W Afryce występuje gatunek ptaka o nazwie Tkacz. Zamieszkuje obszary pustynne, buduje gniazda osiągające aż siedem metrów długości, które mogą być zamieszkiwane przez nawet pięćset tych ptaków. Malutkie, niewiele ponad dziesięciocentymetrowe ptaki o wadze mniejszej niż czterdzieści gramów budują siedmiometrowe gniazdo osiągające wagę ponad tonę.

Człowiek potrzebuje zrobić miejsce w sercu na kawałek chleba. Kawałeczek chleba, w którym zamieszkał Bóg. Tak zaciskamy swoje serca, że nie mamy w nim często miejsca dla Boga, który stał się mały dla nas. Przetarta tkanina serca, nie przypomina nowej. Rozrywa się, puszczają nitki…
Jest coś najważniejszego, co nadaje sens. Coś, o co bez względu na okoliczności chodzi w tym czasie, jaki przeżywamy. To miłość. Miłość z Krzyża. Ktoś umarł niewinnie, dobrowolnie za mnie, dając nowe dobre życie.

Oglądając bezpiecznie z fotela ostrzały wojenne u naszych sąsiadów, oceniamy, współczujemy, ale czy sami nikomu nie zrobiliśmy nic złego? Słowa też potrafią zabijać, krzywdzić niewinnych. A gdyby było widać te wszystkie zadane innym ciosy?
 
Seweryn Krajewski śpiewał, że miłością można naprawić nasze "przetarcia”:

„Z jednej tkaniny
Wszyscy jesteśmy
Co się wyciera
Strzępi przez lata
Lecz jeśli chcemy
Te wszystkie dziury
Miłością da się załatać”
 
Jesteśmy z tej samej tkaniny, utkanej z cierpień Kogoś,  kto nas tak kochał, że oddał za nas życie. Tak kocha, że dla nas zmartwychwstał. Wielki post jest szkołą miłości. Miłość jest kluczem do życia. Również, może przede wszystkim, tego, które dla nas przygotował Jezus. Jeśli nie chcemy być jak stary zniszczony materiał, sięgajmy po Jego miłość. Ona zmienia nie tylko nas, zmienia okoliczności, od których wszystko uzależniamy, przemienia lęk w zaufanie, niepewność w wiarę, tak jak przemieniła kawałek chleba w Boga i śmierć w życie. Wystarczy się odważyć i spróbować, nie tracąc nic, zyskując wszystko nowe.

Iwona Sakrajda

 

 

Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter