/pixabay/

Czerwiec miesiącem jest dedykowanym rzeczywistości serca. Niezwykłe bogactwo znaczeniowe litanii do Serca Jezusowego (rozbrzmiewającej w tym miesiącu dzień w dzień) może przyprawić o zawrót głowy, porwać człowieka ku wyżynnym dziedzinom.

Otworzyć wystarczy Słownik symboli Wł. Kopalińskiego, a wysypie się jak z rogu obfitości ogromne bogactwo asocjacji, związków znaczeniowych, metafor, hiperbol, jakie wiążemy z rzeczywistością skrywającą się za słowem „serce”. Zatem: oznacza ono miłość i niebiańską i ziemską zarazem, wzruszenie, uczucie, dobroć, niewinność, szczerość, współczucie, miłosierdzie, przyjaźń, oddanie, szczodrość, życie duchowe, duszę, intelekt, mądrość, zrozumienie, inteligencję, kontemplację, wspomnienia, męstwo, odwagę, śmiałość. Poraża zróżnicowana wielość treści wiązanej z sercem. Nie od rzeczy trzeba będzie zwrócić uwagę na jedno. Jakoż w pięknej książce o objętości niewielkiej zatytułowanej Serce pisze przenikliwy myśliciel D. von Hildebrand: „Serce najgłębiej charakteryzuje osobę ludzką, jest jej najsubtelniejszym, najbardziej wewnętrznym tajemniczym ośrodkiem; zaś w sercu Jezusa mieszka cała pełnia Bóstwa”. I dalej: „Ta wielka tajemnica – nieskończona miłość Boga do nas w Chrystusie – źródło naszej radości, naszego pocieszenia, naszej nadziei in statu viae i wiecznej szczęśliwości w niebie jaśnieje szczególnym blaskiem w Najświętszym Sercu: Cor Jesu, fornax ardens caritatis – Serce Jezusa, gorejące ognisko miłości”. I jeszcze dalej pisze znakomity fenomenolog: „Badając istotę serca od początku musimy zdawać sobie sprawę z tego, że bardzo często słowem ‘serce’ określa się całość życia wewnętrznego człowieka. W tym przypadku ma ono mniej więcej to samo znaczenie co ‘dusza’”. Aż tak zatem olbrzymieje znaczenie serca: sam rdzeń człowieka, ośrodek myśli i decydowania, sanktuarium, „iskierka duszy”, otchłanność najgłębszych myśli.            

Starożytni Egipcjanie mieli niejasne przeczucie tego, co później zyskiwało coraz bardziej precyzyjny wyraz: uważali mianowicie, iż to serce jest prawdziwą siedzibą inteligencji (czyli głębokiego rozumienia, ogarniania całości rzeczywistości, wglądu w jej najgłębsze struktury), zaś mózg jest tylko władzą pomocniczą, dodatkową. Dlatego jako jedyny organ wewnętrzny nie było ono  przechowywane w urnach, ale pozostawiano je w mumii, gdyż od ciężaru serca zależały dalsze losy zmarłego. W Biblii już wyraźnie zakres znaczeniowy serca równy jest zakresowi duszy. Serce siedliskiem jest mądrości, rozumu głębszego niż tylko kalkulującego, instrumentalnego, raczej intelektu, który widzi dalej, szerzej, głębiej. Znakomicie uchwycił takie pojmowanie serca przenikliwy czytelnik Biblii Norwid w dramacie Aktor:

Cóż bo mózg? rozum co? Słynny z polemik,
Wysuszający żywota istotę –
Planów rysownik i potęg alchemik:
Czy kiedy przezeń ukochał kto cnotę? –
 
Serce – istotnym jest prawdy ogniskiem:
Gdy rozum zbłądzi w najmniejszej usterce,
Serce i z błędów nieraz wraca z zyskiem...
Życia i wiedzy więc treścią cóż?... serce!

Poeta chce zwrócić uwagę czytelnika na destrukcyjną często robotę rozumu (mózgu), który wysusza pełną żywotności tkankę człowieka, sprowadza na manowce, przywala porządkiem, dyscypliną, precyzją działania (czasem nie na miarę ludzką). A do cnoty nie prowadzi (chyba że drętwej i suchej, morderczej, jaką znajdujemy u jakobinów rewolucji francuskiej). To rozum bywa przyczyną wielu nieszczęść ludzkich społeczności. Rozum nie poszerzony o intelektualny ogląd, intuicję intelektualną (czyli serce właśnie), bywa władzą okrutną, porządkującą i dyscyplinującą na sposób koszarowy, wojskowy, żeby nie powiedzieć wojenny.

Kiedy trąby dziejów zagrały pierwsze takty romantycznego przełomu dały się słyszeć słowa Ody do młodości Mickiewicza:
Bez serc, bez ducha, to szkieletów ludy;
Młodości dodaj mi skrzydła!
Niech nad martwym wzlecę światem
W rajską dziedzinę ułudy:
Znowu rozum suchy (i wysuszający) odpowiedzialny zdaje się być za drętwotę, jaka ogarnia człowieka, za płodzenie prawd martwych, które niczego nie rozjaśniają, nikogo nie ocalają, bram zbawienia nie otwierają, na starość bezpłodną skazują. Stąd wezwanie stentorowym głosem skierowane do młodości, by dała skrzydła do lotu. Serce pozwala zachować młodość czyli spojrzenie żywe, odważne, szerokie, widzące ku przyszłości. Za niedługi czas poeta rodem z Nowogródka napisze balladę Romantyczność. A tam gorączka romantyczna rozpanoszy się z całą mocą. Osnuta jest ballada na potęgującym się konflikcie między prostą dziewczyną, która czuje i patrzy sercem a wysuszonym mózgową aktywnością starcem. Słyszymy kolejne frazy utworu:
Dziewczyna czuje – odpowiadam skromnie –
A gawiedź wierzy głęboko;
Czucie i wiara silniej mówi do mnie
Niż mędrca szkiełko i oko.
 
Martwe znasz prawdy, nieznane dla ludu,
Widzisz świat w proszku, w każdej gwiazd iskierce;
Miej serce i patrzaj w serce.
Rozum naukowy widzi świat w rozsypce, analizuje, nie potrafi zestawić ze sobą, połączyć elementy, które zdają się być w rozdzieleniu, bez żadnego związku między nimi. Rozum jawi się tedy jako rozsadnik konfliktów, wojen, niezgody destrukcyjnej. Serce pracuje „połączalności siłą”.
Przy końcu refleksji naszej zwróćmy się ku genialnemu Pascalowi, który odsłonił przed nami prawdy nie byle jakie, ale wpisane istotowo w rzeczywistość serca: „Serce ma swoje racje, których nie zna rozum”. „Boga czuje serce, nie rozum”. Obraca się myśliciel w kręgu znaczeniowym najbardziej gęstym osnutym wokół serca: to najgłębsza intuicja bytu, to wgląd w najbardziej żywotne dla człowieka prawdy, zatem oglądanie Boga, który jawi się w tej perspektywie jako najgłębsza tajemnica człowieka.

Jakimi zatem być powinniśmy? Czy serdeczni, ale głupi, czy może rozumni, ale bez serca, chłodni, kalkulujący, wyważeni, politycznie myślący? Już odpowiadam: ani tacy ani tacy. A może naprowadzi nas na ślad jakiś fraza z cytowanej już wyżej Ody do młodości: „Jednością silni, rozumni szałem”...
 
Ks. Leszek Łysień

                       

                                  

Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter