Zwykła z pozoru wiadomość, taka jakich wiele krąży po internetowych stronach, a jednak tych kilka zdań szczególnie przykuło moją uwagę. Dlaczego? Ukazywało tę prawdę, której istnienia nawet nie podejrzewałam. Wystarczyła chwila, krótka i bezlitosna w swej prostocie, by dotarło do mnie, że wiadomość ta - dotyczy również mnie.

Pierwsze zdanie wiadomości:
“Co stałoby się z naszą Biblią, gdybyśmy traktowali ją tak, jak traktujemy nasz telefon komórkowy?”

Moja odpowiedź: Oj, miałaby się przy mnie dobrze… gdybym tylko słowo "telefon" zastąpiła słowem "Biblia", i zmiany zastosowała. 

„Nigdy nie wychodzę z domu bez telefonu. Gdy zapomnę, natychmiast się po niego wracam. Telefon znajduje bezpieczne miejsce w mojej kieszeni, lub torbie. Dbam by zawsze miał naładowaną baterię, dokupuję kolejną kartę pamięci, by pomieścił jeszcze więcej… Oprawiam go w hartowane szkło, uważam, żeby się nie zniszczył. Do mojego telefonu zaglądam odruchowo co klika minut. W rękach trzymam jak największy skarb. Gdy komuś na moment pożyczam, czuję się bez niego nieswojo… Nie wyobrażam sobie godziny bez niego (ba… minuty), to mój kontakt ze światem, muszę być dostępna dla tych, którzy do mnie zadzwonią..."

A Biblia leży kolejny rok na półce, otulona kurzem – zamiast miękkim etui. Pełna nieprzeczytanych wiadomości. Boży telefon, o którym zapomniałam.
Smutne, że trudno nam żyć bez takiej błahostki… jak telefon komórkowy, ale rzeczy ważne stają się dla nas zbyteczne. Kto z nas ostatnio trzymał w rękach Biblię, uśmiechał się do Jej treści (tak jak się uśmiechamy po miłym smsie)? Kto chwalił się Nią tak, jak chwali się nowym telefonem? A przecież w Niej zapisanych jest tyle pięknych wiadomości … Dostępnych zawsze, kiedy tylko sięgniemy, bez strachu o niezapłacony rachunek, zablokowane konto, usterkę karty sim.

Warto przystanąć na moment, odłożyć telefon i zadbać o to, by choć BÓG nie ma Whatsapp'a – zawsze był moim ulubionym kontaktem. Choć nie ma Facebook'a – zawsze był moim najlepszym przyjacielem. Choć nie ma Twitter 'a - bym stale za Nim podążała.



BSK
Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter