Razem spędzamy każdą wolną chwilę. Wspólne zabawy, wzajemne zwierzenia… I nagle cisza. Kasia przestaje mnie zauważać. Omija, ucieka wzrokiem. Dlaczego już mnie nie lubisz? – pytam, gdy udaje mi się ją dogonić. – Nie mogę się już z tobą bawić – mówi mi ze smutkiem moja przyjaciółka – mama powiedziała, że mi nie wolno, bo jesteś garbata.
Kasia odchodzi ze zwieszoną głową. Mi pęka 7-letnie serce.
Ta historia wydarzyła się 33 lata temu. Po drodze było jeszcze wiele podobnych, które sprawiały mi ból, ale hartowały też duszę. Kiedy „plecy się wyprostowały”, na nosie pojawiły się okulary ze szkłami, jak „denka od słoików”, potem uzbierało się kilka kilogramów więcej… a wraz z nimi kolejne przezwiska, którymi celowały we mnie idealne dzieci.
Takie historie można mnożyć. Tomek przez trzy lata gimnazjum dla swoich kolegów z klasy był „grubym”, w myśl zasady „otyli chłopcy nie mają imion”. Kto wymyślił tę zasadę? – Ci, którzy podkładali mi na przerwach nogę, żebym się wywrócił… ci, którzy odsuwali krzesło, kiedy siadałem… ci, którzy wyrywali mi z rąk kanapkę i krzyczeli „słonie nie jedzą słoniny”… - mówi dzisiaj, jako dorosły już człowiek. Po jego nadwadze nie został cień śladu. – Szkolny czas był dla mnie dużą traumą. Było mi tak źle ze sobą samym, że w pewnym momencie pomyślałem nawet o tym, żeby „coś” sobie zrobić. Coś co sprawi, że nigdy już nikt nie wyśle mnie do szkoły.  Naprawdę niewiele brakowało, żebym popełnił największą głupotę swojego życia… tylko dlatego, że koledzy nie akceptowali mnie takiego, jakim byłem. Na szczęście rodzice zareagowali na czas, znaleźli mi inną szkołę, w której czułem się dobrze. Tam nauczyciele zwracali uwagę na niestosowne zachowanie dziecka, jeśli takie się zdarzyło. Rozmawiali, tłumaczyli, dawali przykłady… Wcześniej spotkałem się ze stwierdzeniem „to normalne, dzieci się przezywają, wytykają sobie swoje wady…”. NIE, to nie jest normalne, bo nie może być normalnym to, co rani drugiego człowieka!!! Stąd mój apel – my ludzie dorośli zwracajmy uwagę dzieciom na takie zachowania. Przecież w mniej ważnych kwestiach upominamy nasze pociechy „nie mów kiedy jesz”, „siedź prosto”… dlaczego więc nie reagujemy, kiedy nasze dziecko źle traktuje koleżankę… śmieje się przy nas z kolegi… Przyzwoleniem nie może być młodość, otoczenie, czy słabość drugiej osoby. Przyzwoleniem nie może być status materialny, marka ubrania (czy raczej jej brak)… Przyzwoleniem nie może być niepełnosprawność, kolor włosów, wzrost, odstające uszy… Uczmy swoje dzieci akceptacji dla inności – ucząc się jej sami.

Apel o tolerancję pana Tomasza, to jeden z wielu… Niedawno w Internecie natknęłam się na apel mamy i jej syna, w którym prosili rodziców, by uczulać swoje dzieci na to, że nie należy sprawiać innym dzieciom przykrości, przezwiskami, wyśmiewaniem, czy niesmacznymi żartami.

Oto fragment tego apelu:

 „…Kochani to mój i mojego syna APEL O TOLERANCJĘ! Po wczorajszym psychicznym załamaniu mojego 7 letniego atopika, postanowiłam się też tu wyżalić i prosić o mądre wychowywanie swoich dzieci. Wczoraj wieczorem mój syn nie wytrzymał stresu i napięcia związanego z jego chorobą, płakał i krzyczał że on już nie chce być chory bo dzieci go przezywają i się wyśmiewają, a jego oprócz wiecznego bólu skóry, to też boli. Kochani inny wygląd to nie znaczy że osoba jest gorsza i nie wolno się z nią bawić czy rozmawiać.

…Moje dziecko ma chorą genetycznie skórę, ja rozumiem, że wygląda czasami bardzo źle, ale to nie powód do obrzucania go wyzwiskami, bo on ma 7 lat i bardzo to przeżywa.... Ja jako matka chciałabym uświadomić Wam wszystkim, że choć skóra mojego syna jest inna: czerwona, opuchnięta, pękająca z ranami, łuszcząca się z łuskami na twarzy czy rękach (bo to miejsca widoczne - i Was szokujące) …to naprawdę jest normalne dziecko, które chce się bawić z rówieśnikami. Proszę wszystkich a zwłaszcza rodziców dzieci z mojego osiedla o uświadomienie swoim pociechom co znaczy słowo tolerancja. Powiedzenie o tym, że są dzieci chore i niepełnosprawne, które mimo innego wyglądu są normalne i chętne do poznawania nowych przyjaciół i wszelkich zabaw podwórkowych. Apeluję o to, aby uczulić swoje dzieci, że nie należy sprawiać tym dzieciom przykrości i ich przezywać, one i tak swoje muszą wycierpieć…”

My również apelujemy: Stańmy się wszyscy bardziej tolerancyjni na drugiego człowieka. Nie „przypinajmy łatek” innym. Szydzenie, drwienie, izolowanie… choć nie zostawiają sińców i zadrapań potrafią boleć całe życie.

Jesteśmy piękni i wyjątkowi, właśnie tacy, jacy jesteśmy, nie może być inaczej…

„Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, 

na obraz Boży go stworzył…”

„…A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre…”

 Najpiękniejsze, najlepsze… z całego stworzenia… było bardzo dobre…

 

Barbara Stelmach-Kubaszczyk

 

Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter