Minął rok, odkąd 20 września 2015 roku w kościele św. Marii Magdaleny w Cieszynie, obraz Jezusa Miłosiernego i relikwie świętych: siostry Faustyn Kowalskiej i Jana Pawła II rozpoczęły wędrówkę po naszych parafiach.

To były szczególne chwile. Często budziły wzruszenie, a zarazem wywoływały radość w naszych sercach. Kopia obrazu Pana Jezusa Miłosiernego z krakowskich Łagiewnik i relikwie świętych - siostry Faustyny Kowalskiej i Jana Pawła II, wędrowały po wszystkich parafiach diecezji. Aby obraz i relikwie mogły bezpiecznie przemieszczać się z parafii do parafii, na tę okazję przygotowano specjalny samochód marki Volkswagen, o długości 530 cm, szerokości 190 cm i wysokości 320 cm. Jest to jedyny samochód na świecie, który został przerobiony przez firmę "Wawrzaszek" w Bielsku-Białej. Samochód został poświęcony przez papieża Benedykta i wcześniej zdążył już odbyć peregrynację w dwóch diecezjach - krakowskiej i tarnowskiej. Samochód-kaplica - bo tak się o nim mówiło był koloru białego. Na jego przodzie widniało logo z napisem: „MIŁOSIERNI JAK OJCIEC”, a po bokach papieskie herby: Jana Pawła II i Franciszka.

W Cieszynie, Znaki Miłosierdzia dotarły na Rynek 20 września 2015 roku, przed godziną 15:00, skąd wyruszyły w procesji do kościoła św. Marii Magdaleny. Znaki Miłosierdzia powitali księża z cieszyńskich parafii, biskup Roman Pindel, przedstawiciele Władz Samorządowych, Burmistrz Cieszyna Ryszard Macura oraz kilkuset wiernych. W ciągu sześciodniowej wędrówki, Znaki Miłosierdzia nawiedziły parafie: Św. Marii Magdaleny, Św. Jerzego, Św. Elżbiety, Św. Jana Chrzciciela na Mnisztwie, Najświętszego Serca Pana Jezusa w Krasnej, Imienia Najświętszej Maryi Panny na Bobrku oraz parafię Opatrzności Bożej w Pastwiskach.

Jeszcze przed peregrynacją, Biskup Roman Pindel mówił - Chcę żebyśmy widzieli, że takie działanie zewnętrzne, mobilne, fizyczne - jak dojazd, spotkanie, dotknięcie Znaku - służy temu, co się ma naprawdę dokonać we wnętrzu człowieka. Taki jest sens tych wszystkich działań zewnętrznych... - zaznaczając, że Peregrynacja to również odpowiedź na to, że jesteśmy pokoleniem i żyjemy w takiej epoce, gdzie symbole i znaki są coraz bardziej ważne, dlatego w naszej peregrynacji bardzo wymowny jest znak miłosierdzia - kopia obrazu z Łagiewnik, przy którym tylu ludzi doznało wysłuchania próśb, przemiany serca, nawrócenia.

Czy Miłosierny Jezus, sprawił, że na czas nawiedzenia Jego świętego wizerunku w naszych parafiach, doświadczyliśmy obfitych owoców w naszym życiu codziennym?

W ciągu dziewięciu miesięcy, obraz i relikwie odwiedziły 208 parafii w diecezji bielsko-żywieckiej. Podczas nabożeństw, na spotkanie z Jezusem Miłosiernym przychodzili wierni, którzy mieli nadzieję doświadczyć bliskiego spotkania z Bogiem. Niektórzy mówili: - Z tego obrazu bije cudowny blask. Na tym obrazie Pan Jezus wygląda zupełnie inaczej niż na innych podobnych obrazach... uśmiecha się do nas... mogłabym tu stać całymi godzinami i na Niego patrzeć - mówiła 24 września parafianka w Krasnej, podczas Mszy Świętej, której przewodniczył biskup senior Tadeusz Rakoczy.

Niespełna tydzień od rozpoczęcia w naszej diecezji, ludzie już zaczęli zbierać pierwsze owoce tej peregrynacji. Z biegiem czasu docierało do mnie co raz to więcej wiadomości od osób, które na spotkanie z Jezusem szli pełni nadziei i zawsze wychodzili po nim odmienieni, nawróceni. Peregrynacja obrazu Jezusa Miłosiernego była wielkim przeżyciem i wydarzeniem w historii naszej Diecezji Bielsko-Żywieckiej i odegrała bardzo ważną rolę w sercach Cieszyniaków. Parafianie mieli także okazję, do spisywania swoich świadectw w specjalnych księgach peregrynacji, które stawały w parafiach.

Dziewięciomiesięczna wędrówka zakończyła się w niedzielę 19 czerwca, w katedrze św. Mikołaja w Bielsku-Białej, podczas Uroczystej Mszy św. na pożegnanie Znaków Miłosierdzia. Uczestnicząc w tym wydarzeniu mogę śmiało powiedzieć, że Znaki jednoczyły ludzi, czego dowodem były tłumy wiernych, którzy przychodzili na spotkanie z Jezusem. W październiku, miną cztery miesiące odkąd Znaki opuściły naszą diecezję, jednak wciąż są one obecne w naszej pamięci i w naszych sercach. Wiele sobie obiecywaliśmy, a teraz na spokojnie możemy powrócić myślami do tamtych wydarzeń i zastanowić się czy ten czas wspólnej modlitwy, faktycznie przyniósł nam niespodziewane, a dość często oczekiwane owoce peregrynacji.
Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter