Szkubaczki, czyli darcie pierza. Niegdyś zaczynało się od Trzech Króli i skubało się pierze do końca karnawału. Zima to czas, kiedy na polu nie było wiele roboty do wykonania, dlatego gospodynie zbierały się w jednym z domów by nie tylko szkubać pierze, ale także porozmawiać i pośmiać się z sąsiadami. Dziś stary i już zapomniany nieco zwyczaj, popularny również na Śląsku Cieszyńskim postanowili ożywić mieszkańcy Brennej organizując po raz pierwszy „Breńskie szkubaczki”. 

W piątek w Beskidzkim Domu Zielin „Przytulia”, tak jak ich przodkowie zasiedli wspólnie przy jednym stole starsi i młodsi mieszkańcy Beskidów. Zimowy wieczór spędzony przy workach gęsich i kaczych piór przywołał rodzinną atmosferę, która towarzyszyła naszym mieszkańcom regionu przed lat, zaś regionalny charakter wydarzenia podkreślała Kapela góralska „Maliniorze”z Brennej.

 - Szkubaczki, to było kiedyś święto. Pamiętam jak gaździny z całej wioski zbierały się w domu, gdzie była panna na wydaniu, bo każda dziewczyna potrzebowała wiana, aby jej chłop nie mówił, że nic nie ma. Powinna dostać w posagu dwie pierzyny i cztery zagłówki, często były z muzyką i potańcówkami, a gospodarz nie żałował wtedy jadła. Takie szkubaczki nazywane były wybłyszczone - wspomina jedna z mieszkanek gminy. - Kiedyś szkubało się w każdym domu, dziś już nikt tego nie robi, bo poduszki można kupić w sklepie - dodaje.

Spotkaniom towarzyszyły przyśpiewki, rozmowy o wszystkim, co wydarzyło się we wsi i nie rzadko kończyły się potańcówką, która była nagrodą za wykonaną pracę. Takie wspólne inicjatywy integrowały lokalną społeczność. Dziś szkubaczki odchodzą w zapomnienie, a wspólne rozmowy i biesiadowanie mieszkańcom wsi zastąpiły inne atrakcje. Dlatego ważne jest podtrzymywanie starych tradycji i przekazywanie ich kolejnym pokoleniom. Nasza regionalna tożsamość nie może pójść w zapomnienie. Świetnie rozumieją to mieszkańcy Brennej, którzy nie tylko chcą promować naszą kulturę, ale również liczą, że wydarzenie stanie się kolejnym magnesem przyciągającym turystów do gminy.

- Chcemy wrócić do tradycji by pokazać to czym zajmowali się nasi przodkowie i myślę, że to jest piękne, że sentymentalnie wracamy do miejsca w którym sami się wychowywaliśmy. Myślę, że jest to dobry produkt turystyczny dla naszej gminy - podkreślał w rozmowie Jerzy Pilch, wójt gminy Brenna.

Foto i tekst Krzysztof Telma

























Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter