Czasami zdarza się, że wyniki np. badania rezonansem magnetycznym czy wyniki cytologii zostają błędnie odczytane przez lekarza, a w efekcie pacjent zamiast leczyć się na wczesnym etapie choroby, żyje w przeświadczeniu o swoim dobrym stanie zdrowia. Po kolejnych badaniach, okazuje się, że na poddanie się terapii, aby całkowicie wyzdrowieć jest za późno. Warto więc wiedzieć, że za opóźnienie w wykryciu choroby, można dostać odszkodowanie.

W czasach rosnącej zachorowalności na różnego rodzaju nowotwory, co raz większe znaczenie ma czas w jakim specjaliści są w stanie zdiagnozować guza. Aż  90 procent czerniaków da się wyleczyć, o ile odpowiednio wcześnie zostaną one wykryte. Kłopot w tym, że radiolodzy nie zawsze są w stanie zlokalizować guza w początkowej fazie jego rozwoju, czego pacjent ponosi konsekwencje i zaczyna się leczyć zdecydowanie za późno, kiedy jego szanse na wyzdrowienie są nikłe. Niektórzy decydują się walczyć w sądzie i dochodzić odszkodowania za pogorszenie zdrowia spowodowane niedopatrzeniem lekarzy.

Jako przykład może posłużyć  historia  pewnego chłopca, który w 2011 r. wybiegając ze szkoły uderzył w metalowy słupek. Dziecko skarżyło się na bóle głowy, siniak przybierał coraz większą postać. Rodzice zgłosili się więc z nim do lekarza rodzinnego, który zlecił konsultacje z neurologiem i okulistą. Na pierwszy rzut oka specjalistom wydało się, że z chłopcem wszystko jest w porządku,  lecz  zlecili badanie tomografem komputerowym.  Badanie miało  miejsce we wrześniu 2011 r. w jednym  z wojewódzkich szpitali,  jednak radiolog nic nie zauważył. Mijały jednak miesiące a dziecko skarżyło się na bóle głowy i na pogarszający się wzrok. Rodzice ponownie poszli z synem do specjalisty. Tym razem, w listopadzie 2012 r dziecku wykonano rezonans magnetyczny, podczas którego wykryto guza w głowie.  Chłopiec szybko został poddany operacji, podczas której wycięto zmiany. Przy okazji lekarze porównali obrazy badań poprzedniej tomografii z obecnym rezonansem i doszli do wniosku, że guz był widoczny wcześniej ale radiolog go nie zauważył.Tylko małe guzy, poniżej 5 mm, mogą być w badaniu tomografem nieczytelne, a ten był doskonale widoczny. Lekarz nie opisał go jednak jako „przypadkowego znaleziska”. Nie nadmienił o nim w ogóle w opisie badania. Guz przez okres od czasu pierwszego badania tomografem do jego usunięcia rozrósł się dwukrotnie, uszkadzając bezpowrotnie nerw wzrokowy chłopca. Doprowadził niemal do ślepoty prawego oka i ograniczenia pola widzenia obu oczu. Biegli nie mieli wątpliwości, że gdyby wykonano operację usunięcia guza wcześniej, nie doszłoby do dalszych powikłań w zakresie nerwu wzrokowego. Nieprawidłowy opis badania tomografem w głównej mierze przyczynił się do dalszych zaniechań. Bez wątpienia przedłużył też czas trwania procesu chorobowego, aż do stanu zagrożenia życia Sąd Apelacyjny w Warszawie przyznał chłopcu 455 tys. zł. zadośćuczynienia, odszkodowanie za błąd medyczny i rentę. -  Biegli nie pozostawili suchej nitki na linii obrony szpitala, choć jego przedstawiciele argumentowali, że lekarz radiolog analizował obraz mózgu „jedynie” pod kątem urazu doznanego przez dziecko.

W sprawach dotyczących  zdrowia najtrudniejsze jest udowodnienie winy, ponieważ często diagnostyka jest dość długa, a co za tym idzie-  odpowiedzialność jest rozłożona na kilka osób i nie wiadomo często na którym etapie doszło do zaniedbania. Dlatego też  pacjent aby miał jakiekolwiek szanse w procesie, musi dysponować zestawem badań z każdego etapu diagnostycznego . W tych sprawach pacjenci mogą dochodzić  swoich roszczeń z art. 435 kodeksu cywilnego, zgodnie z którym prowadzący na własny rachunek przedsiębiorstwo lub zakład wprawiany w ruch za pomocą sił przyrody (pary, gazu, elektryczności, paliw płynnych itp.) ponosi odpowiedzialność za szkodę na osobie lub mieniu, wyrządzoną komukolwiek przez ruch przedsiębiorstwa lub zakładu. Tym prowadzącym przedsiębiorstwo jest szpital, który wprawia w ruch sprzęty za pomocą elektryczności.

 

Tekst: K. Kiełpikowska

Foto: www.pixabay.com

Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter