fot. pixabay


Nie jak ale dlaczego

Dlaczego krzyż

uśmiech

rana głęboka


Widzisz

to takie proste

kiedy się kocha

/Jan Twardowski/


Stacja pierwsza

Jezus na śmierć skazany….

Przyjmujesz wyrok. W pokorze i ciszy, wśród krzyczącego tłumu, przerastający ciężar moich win, który miał długo i mocno ranić…
Panie, pozwól mi przyjąć wolę Ojca bez lęku, bez buntu, w pokorze i ciszy. Wybacz krzyk, skazujący Cię na śmierć. Dziś, myjąc starannie ręce, pomóż obmyć je z win, z brudu grzechu, pychy, lęku, aby nie narazić na śmiertelną chorobę mojej duszy. Niech nie zabraknie mi nigdy Twojego powietrza. Idźmy razem, z Tobą, z Krzyżem…

Stacja druga
Jezus bierze krzyż na swe ramiona…
Panie, dziękuję za Twoją odwagę miłości.
Wybacz, że tak często nazywam krzyżem, to co nim nie jest. Wybacz, że krzyżem nazywam tak często swoje słabości, zaniedbania... Naucz mnie rozeznać, co jest krzyżem w moim życiu, pozwól odważnie stanąć w jego drodze i w ufności kroczyć w pełni przeszkód, ryzyka upadku, strachu i chęci ucieczki przed ciężarem. Wybacz niezrozumienie miłości. To dla niej ten krzyż. Niech on będzie ważniejszy niż ja. Miłość przecież jest większa ode mnie.

Stacja trzecia
Jezus po raz pierwszy upada pod Krzyżem…
Upadłeś. Bardzo Ci ciężko, w bólu przekraczającym siły, w zmęczeniu i krzyku agresywnego, drwiącego tłumu. Milczysz. Podnosisz się i idziesz dalej. Nie wołasz, nie krzyczysz. Idziesz dalej mimo cierpienia i głośnego upokarzania. Wybacz Panie Jezu, że kiedy upadam i boję się wstać, patrzę na swój upadek. Podnoszę upadek, zamiast siebie. Słucham tłumu i leżę. Nie widzę Miłości, kiedy piach egoizmu drażni Twoje obolałe ciało, bo przecież upadasz razem ze mną… i… wstajesz. Naucz mnie Jezu, że z Tobą upadać, to zawsze wstawać…

Stacja czwarta
Jezus spotyka swoją Matkę…
Bez słów, dotyk bólu, jej bezradności. Cicha, milcząca łza na Jej świętej Twarzy. Naucz mnie trwać przy innych, naucz współodczuwania i wiary w sens bólu. Naucz Panie, spotykać Matkę, która płacze patrząc na cierpienie świata. Na Twoje cierpienie w każdym człowieku. Naucz mnie zaufania Matki. Wiary w ból, który ma sens…

Stacja Piąta
Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść Krzyż Panu Jezusowi….
Nie było chęci pomocy. Przymuszony do dźwigania, ze strachu pomaga nieść ciężar Krzyża. A ja …Jak często chcę uciec przed odpowiedzialnością? Jak często jestem widzem na scenie religii? Naucz mnie ufnego „TAK”. Tak Panie, chcę nieść pomoc dziś. Pomóc nieść ciężar, którego nie rozumiem …nie muszę.
Tak Panie, Ty wiesz, że Cię kocham…”.

Stacja szósta
Weronika ociera twarz Panu Jezusowi…
Ból, pot, krew, skazaniec. Publiczność, śmiech. Może ukradkiem ktoś zasłania oczy. Może ja? W odwadze, z potrzeby serca, narażając siebie, bez zastanowienia czy warto, podbiega ona, Weronika, ociera Ci twarz. Proszę o odwagę Weroniki i umiejętność przyjmowania jej postawy. Przebacz mi moje zaniedbania, zagłuszone natchnienia niesienia dobra, kiedy mogłam otrzeć Ci twarz. Naucz kochać konkretnym czynem, nie słowem, które w tłumie krzyku świata nie znaczy nic…
Przecież każdy gest miłości zostawia zawsze Twój obraz w sercu. Za każdym razem, kiedy serce staje się jak Chusta Weroniki…

Stacja siódma
Drugi upadek Pana Jezusa…
Kolejny raz, ten ból i ciężar nie do wytrzymania. Upadłeś, budząc jeszcze większy gniew, żądnych Twojej krwi widzów. Ja, kiedy wydaje mi się, że nie mam już sił… krzyczę bólem, wołam o ratunek z myślą o kapitulacji. Krzyczę: „Dość !”. Dziś świat pyta: „Dlaczego?”. Dziś świat krzyczy, że już nie ma siły, potrzebuje pomocy. Ty, w pokorze i ciszy wstajesz i niesiesz krzyż, nas, mnie… Naucz mnie wstawać i widzieć dalej niż czuję.

Stacja ósma
Jezus pociesza płaczące niewiasty…
Dopiero się podniósł, po upadku, bez sił. Nie zatrzymuje się nad swoim bólem. Potrafi dostrzec, to co najważniejsze. Płaczemy nad zawieszeniem i ograniczeniem naszych religijnych praktyk. On wyraźnie mówi do nas :”Płaczcie nad sobą…”.
Pozwól mi Panie dostrzec swoje życie tak, jak widzisz je Ty, zobaczyć prawdziwy powód upadków. Pomóż dostrzec miejsca, które są powodem Twoich łez. Może przeprosić, wybaczyć, powiedzieć : „KOCHAM” ? Może…

Stacja dziewiąta
Jezus po raz trzeci upada pod Krzyżem…
Wyczerpanie, pogarda, brak sił. Upadek. Nie poddałeś się, wstałeś i dalej niosłeś cierpienie aby dać mi zbawienie.
Naucz mnie abym w chwilach, kiedy chcę się poddać, umiała się podnosić do wdzięczności, bo przecież to Ty Panie, pokazałeś, że wytrwałość do końca przynosi zbawienie…

Stacja dziesiąta
Jezus z szat obnażony…
Odarty z godności, w bólu, w ranach, nagi. Dziękuję, że jesteś tylko miłością. Dziękuję, że pokazałeś, że upokorzenie może być ukazaniem miłości.
Przepraszam Cię Panie za wszystkie upokorzenia zadane innym, za odarcie z godności, za niepotrzebne słowa, za brak milczenia, za obnażanie innych z powierzonych mi słów.
Dziękuję za każde upokorzenie, za każde oczyszczenie miłości z egoizmu.

Stacja jedenasta
Jezus przybity do Krzyża…
Po ogromnym bólu, cierpieniu, wyczerpaniu Bóg - Człowiek pozwolił się przybić do Krzyża. Ból, o którym trudno myśleć. Ja, wciąż z trudnością przyjmuję krzyż, Ty dajesz się do Krzyża przybić… Tylko Ty tak kochasz…
Uniżam się i przepraszam. „To nie gwoździe Cię przybiły…”
Pozwól trwać przy Tobie w cierpieniu, kiedy wydaje się, że nie ma sensu ten ból, że już więcej nie da się znieść. Pozwól trwać przy innych w ich cierpieniu. Tylko z Tobą przecież mogę kochać do końca. Naucz nie zamykać oczu na cierpienie, oczu i serca…

Stacja dwunasta
Pan Jezus umiera na Krzyżu…

Koniec. Koniec cierpienia, bólu, męki. Śmierć. Koniec?
Dziękuję, że pokazałeś jak umierać …

Naucz mnie Panie umierać dla świata. Naucz krzyczeć - milcząc.


Stacja trzynasta

Pan Jezus zdjęty z Krzyża i złożony na ramiona Matki…

Jezusie, oddałeś życie i swoje zbite, zniszczone święte ciało w ręce Matki. W ciszy dziękuję, że powierzyłeś w moje niegodne ręce swoje, Święte Ciało.

Dziękuję.

Matko Boga, moja, ucz mnie wierzyć do końca. Jak Ty…


Stacja czternasta

Pan Jezus złożony do grobu...

 Koniec, który jest początkiem…

 Ile już razy przybiłam do Krzyża miłość egoizmem? Ile razy złożyłam do grobu nadzieję? Jak duży kamień obciąża moją wiarę?

Od braku wiary, nadziei i miłości chroń mnie Panie.

Proszę Cię o to, czekając.

Na Zmartwychwstanie…

 

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami!

 

Rozmiar wiary

Układam na poduszce Twoje rany

Leżą i cierpią

Nami

Zakładam na nie

Opatrunek wiary

Za mały

Siadam obok na krześle

Bezradnością podpieram głowę

Dotykam jak Tomasz

Odległość ich mierzę

Nie wystarczy mojej wiary

Krótka, wąska, słaba

Miłością je opatrzę

Jak Ty kiedyś…

Umyję im nogi

Pocałuję na dobranoc

Sercem przykryję

Zanim we mnie

Twoim miłosierdziem

Zmartwychwstaną

 

Iwona Sakrajda

 

 

 

 

 

 

Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter