fot. pixabay

Dzisiejsza niedziela obchodzona jest jako niedziela Dobrego Pasterza. Czytamy fragment Ewangelii św. Jana, w którym to Pan Jezus tak właśnie siebie określa. Pasterzami w Kościele nazywamy przede wszystkim duchownych – biskupów, księży. Tymczasem rzadziej uświadamiamy sobie, że sakrament Chrztu wszystkich, którzy go przyjmują włącza w potrójną misję Jezusa Chrystusa: kapłańską, królewską i pasterską. Mamy zatem wszyscy być pasterzami.
Pasterz to ktoś kto prowadzi, troszczy się, szuka - jeśli trzeba, a także broni. Aby sprostać temu zadaniu konieczna jest znajomość swoich owiec, konieczne jest przesiąknięcie ich zapachem – żeby użyć uroczego sformułowania Papieża Franciszka. Owce bowiem potrafią wyczuć, czy ten, kto nazywa siebie ich pasterzem jest nim naprawdę, czy też tylko sam tak o sobie mówi. Owce za obcym nie pójdą. Obcy to ktoś taki, kto nie identyfikuje się ze swoimi podopiecznymi, kto nie dąży do ich poznania i nie dał się im poznać, nie wszedł z nimi w relację. Owce pójdą za głosem, który dotrze do nich, który rozpoznają jako głos jednej z nich dochodzący wraz z innymi głosami ze współczesnego świata, ale będący tym jedynym, który najlepiej tenże świat im objaśnia. Rozpoznanie tego głosu, głosu Chrystusa, w całym dzisiejszym szumie informacyjnym jest możliwe, ponieważ niesie on zawsze jedno podstawowe przesłanie: w codziennych, powszednich sprawach, a nade wszystko w każdym człowieku umieć dopatrzyć się i usłyszeć Jego samego.
Jeśli zatem ci, dla których mamy być pasterzami (diecezjanie, parafianie czy członkowie mojej rodziny lub przyjaciele) nie rozpoznają mojego głosu, uważają mnie za obcego, może trzeba wtedy nie tyle pytać o to, co się z nimi stało, ale o to, co się ze mną stało, że jestem im obcy? Bardzo często owa obcość bierze się z ekstremalnych, fundamentalistycznych zachowań skutkujących odwrotnymi do zamierzonych, efektami. Nie łudźmy się – „za obcym nie pójdą!”

Andrzej Kozubski, ks.

Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter