Po czasie przychodzą zwykłe dni, które przecież wpisane są w naszą codzienność. Oprócz radości pojawiają się także troski i zmartwienia. Niepokój o dzieci, pracę, mieszkanie… Jeszcze niedawno byliśmy najbliższymi dla siebie ludźmi, a dzisiaj zaczynamy się mijać się w biegu, ze wspólnego głosu tworzą się dwa odrębne. I wtedy pojawia się myśl -  o rozwodzie… Niestety niewiele jest małżeństw, które próbują zaistniały kryzys przezwyciężyć i które o wypowiedzianą przysięgę walczy zawzięcie. Rozwodzą się małżeństwa zarówno te z 2-letnim stażem, jak również takie, które przeżyły ze sobą 20-30 lat.

- Nie takiego życia chciałam dla siebie... – słyszę w słuchawce głos mojej przyjaciółki – Nie mamy o czym ze sobą rozmawiać, on się zmienił… już nie widzi we mnie kobiety, jestem tylko kucharką, sprzątaczką i nianią… Ja go już chyba nie kocham…

Wypowiada z płaczem te słowa a mi głowa zapełnia się mnóstwem wspomnień.

Widzę moją zapracowaną mamę, gotuje i pichci, jak każdego dnia. Przed domem czuć zapach drożdżowego ciasta. Zgięta, na kolanach wyciera kuchnię, pierze nasze brudne sweterki i czapki. Nie narzeka, choć znalazłaby milion powodów, gdyby tylko chciała. Nikt nigdy nie podarował jej pierścionka, nie ułatwił pracy automatem do prania, nie powiedział, że pięknie wygląda i najlepiej dba o dom. A jednak wytrwała przez całe życie z mężczyzną, któremu ślubowała… a jednak nie spakowała walizek i nie odeszła, kiedy szary dzień gonił następny i nie było widoku na rodzinne wczasy, albo remont starej łazienki… Nie odeszła, choć jej kobiece ręce musiały wbijać gwoździe, malować ściany, załatwiać mnóstwo spraw, które normalnie dzieli się na dwoje. Przeciwnie – zawsze wieczorami czekała z gorącym posiłkiem na powrót męża, który wracał po całym dniu pracy – zmęczony i często nieskory do rozmów. Czekała, choć nie pamiętam, by jej czekanie zostało wynagrodzone kochanym słowem lub gestem. Czekała też na mnie i brata, w kuchni przy stole… po cichu, choć każde z nas miało swoje dorosłe sprawy. I nigdy, przenigdy… nie powiedziała, że ma dosyć takiego życia… Dotrzymała złożonej wiele lat temu przysięgi. Mimo ciężkich dni, nic nie było w stanie zniszczyć sakramentu małżeństwa. Jestem dumna z moich rodziców. 

Dzisiaj… małżeństwo wydaje się być formą umowy. Jesteśmy bardziej zapatrzeni w siebie. Nasze spełnienie jest nadrzędnym… Gdy coś układa się nie po naszej myśli pakujemy walizki i pstryk… skreślamy przeszłość…

Jak wyglądają dzisiejsze małżeńskie realia?

W roku 1980 liczba rozwodów wynosiła 39833, w roku 2014 – mówimy już o 65761. Niestety województwo śląskie, zaraz po mazowieckim (9761) wiedzie prym pod względem rozwodów. Ich liczna wynosi 8230.

Jaki powód podają małżonkowie decydując się na rozwód? Wśród przyczyn rozpadu pożycia małżeńskiego w statystykach najczęściej odnajdujemy: niedochowanie wierności małżeńskiej, nadużywanie alkoholu, naganny stosunek do członków rodziny, trudności mieszkaniowe, nieporozumienia na tle finansowym, niezgodność charakterów, niedobór seksualny, dłuższą nieobecność, różnice światopoglądowe.

...a przecież miało być aż do śmierci...

 

 Barbara Stelmach-Kubaszczyk

Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter