fot. pixabay

Zaraz też przynaglił uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzili Go na drugi brzeg, zanim odprawi tłumy. Gdy to uczynił, wyszedł sam jeden na górę, aby się modlić. Wieczór zapadł, a On sam tam przebywał. Łódź zaś była już sporo stadiów oddalona od brzegu, miotana falami, bo wiatr był przeciwny. Lecz o czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze. Uczniowie, zobaczywszy Go kroczącego po jeziorze, zlękli się myśląc, że to zjawa, i ze strachu krzyknęli. Jezus zaraz przemówił do nich: Odwagi! Ja jestem, nie bójcie się! Na to odezwał się Piotr: Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie! A On rzekł: Przyjdź! Piotr wyszedł z łodzi, i krocząc po wodzie, przyszedł do Jezusa. Lecz na widok silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął: Panie, ratuj mnie! Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc: Czemu zwątpiłeś, małej wiary? Gdy wsiedli do łodzi, wiatr się uciszył. Ci zaś, którzy byli w łodzi, upadli przed Nim, mówiąc: Prawdziwie jesteś Synem Bożym. Gdy się przeprawiali, przyszli do ziemi Genezaret. Ludzie miejscowi, poznawszy Go, rozesłali posłańców po całej tamtejszej okolicy, znieśli do Niego wszystkich chorych i prosili, żeby przynajmniej frędzli Jego płaszcza mogli się dotknąć; a wszyscy, którzy się Go dotknęli, zostali uzdrowieni.

Przynaglił ich, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzili Go na drugi brzeg. Przeprawić się na drugi brzeg, to przekroczyć rzeczy widzialne i cielesne. Te sprawy przemijają. Wchodząc w rzeczywistość materii, wchodzimy w walkę duchową, wewnętrzne zmagania, strach. Uczniowie Jezusa jako pierwsi powinni dojść do rzeczy niewidzialnych i wiecznych. Nie można tego osiągnąć nie wchodząc we własny strach, poczucie bezradności, utratę poczucia bezpieczeństwa.

Uczniowie nie mogli wyprzedzić Jezusa na drugi brzeg. Nie tylko dlatego, że było w nich wiele strachu w obliczu zagrożenia życia, ale przede wszystkim dlatego, że Jezus jest pierwszym, który przekracza rzeczywistości niewidzialne i cielesne. On wszedł w ich strach, wziął go na siebie, aby się spotkać z nimi najgłębiej. W takiej bowiem sytuacji stali się oni głęboko prawdziwi, uwolnieni z udawania, bezbronni.

Na drugi brzeg można przepłynąć tylko wówczas, gdy jest z nami Jezus. Bez Niego każdy brzeg jest nie do zdobycia.
Co symbolizuje łódź, w której uczniowie płynęli? Wskazuje na walkę, nieuchronność pokus, sumę ludzkich niebezpieczeństw. Uczniowie wchodzą w tą rzeczywistość na wyraźny rozkaz Słowa, jakby wbrew swojej woli, ponieważ On chce ich doświadczyć w tym czasie i w tej właśnie łodzi miotanej falami i przeciwnym wiatrem.

Św. Marek zauważa, że Jezus przynaglił uczniów. Być może uczniowie, którzy zawsze byli z Nim, również i w tej sytuacji, gdy zapadał zmrok, szczególnie wtedy, nie mieli siły, aby się rozłączyć z Jezusem, odejść od Niego na pewien czas. Chcieli pozostać przy Nim. Tymczasem Jezus decyduje, że ich oddzielenie będzie dla nich korzystne. On zamierzył wobec nich przejście przez próbę fal i przeciwny wiatr. On ich zmusił, aby odłączyli się od Niego i wsiedli do łodzi, weszli w pokusę, w strach, w wir niebezpieczeństwa.

Jeśli nie spotkamy pokus, nie podejmiemy walki, nie zaznamy smaku zwycięstwa. Zmaganie się z pokusami umożliwia doświadczenie bliskości Jezusa. Bez walki duchowej, nie ma poznania Boga. Bez porażek, nie będzie nam dane poznanie samych siebie. To samo dobro możemy osiągnąć w doświadczeniu strachu, poczucia bezsilności, pokus, braku odczuwania bliskości Pana. Uczniowie zrobili wszystko, na co było ich stać, aby spełnić oczekiwania Mistrza.

źródło: ksiądz Józef Pierzchalski SAC 
Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter