Mieszkam w Cieszynie od urodzenia. Kocham słowo pisane, jak to się więc stało, że nigdy w moje ręce nie wpadła twórczość Kornela Filipowicza – powieściopisarza, poety, nowelisty i scenarzysty filmowego? Osoby, tak mocno emocjonalnie związanej z Cieszynem... moim rodzinnym miastem? Nie mam pojęcia, wiem jednak, że pełnia tej osoby mogłaby na długo nie wypełnić moich myśli, gdyby nie... kawa, którą wypijam w miejscu, po brzegi wypełnionym książkami... mowa oczywiście o kawiarni „Kornel i Przyjaciele”.

Kornel Filipowicz... 

Urodził się w Tarnopolu, jednak to Cieszyn stał się miejscem jego młodości i chłopięcych lat. Zbigniew Machej w publikacji „Kornel Filipowicz. Szkice do portretu” zastanawia się, jak miasto to wyglądało w jego dziecięcych latach, pewien jest jednak, że Kornel w swojej twórczości pokazywał Cieszyn, jego środowisko i pewne postawy, które stąd promieniowały. I choć do miasta dzieciństwa i miejsca w którym mieszkali jego przyjaciele nieustannie powracał, to jednak Cieszyn trochę za mało o Kornelu pamięta... - podkreśla w swoich wspomnieniach.

Myślę, że dzisiaj odrobinę szybciej bije serce osób, które znają i cenią twórczość pisarza... i odradza się w nich nadzieja, bo w Cieszynie aktualnie bardziej czuć ducha Kornelowego... słychać echo jego myśli, dźwięk jego kroków, uwagi domaga się ulica jego imienia, groby jego przodków upominają się o pamięć...

Niesłychanie pięknie brzmią słowa Z. Macheja pokazujące mój własny Cieszyn, jako dobro i inspirację dla życia „...mógłbym powiedzieć, że być może to wszystko, co wspaniałe, co najcenniejsze, wywodzi się właśnie stamtąd. Bo on tam wyrastał... Brakuje Kornela w Cieszynie... Tęsknię do tego, żeby z Kornelem przejść się po Cieszynie, tak jak mi się to zdarzyło kilka razy. Były to dla mnie rzeczywiście ważne przeżycia, ważne doświadczenia... ” - mówił, nazywając Kornela i Cieszyn bliskimi mu światami.

Czytając publikacje dotyczące osoby Kornela Filipowicza nie sposób nie zauważyć jego oddania do miasta. Mawiano o nim „Patriota cieszyński”. Jego wizyty w Cieszynie odbywały się regularnie, co najmniej raz w roku, w Dzień Zaduszny stawał nad grobem swojego ojca i babci, który znajduje się na cieszyńskim cmentarzu komunalnym. Zaglądał również na cmentarz ewangelicki, gdzie spoczywały osoby znane mu z dawnych lat. Wyjątkiem był czas wojny i dwa pierwsze lata po wojnie. Okres w którym szczególnie odchorował obóz. Pod koniec lat 60. towarzystwa w podróżach do Cieszyna dotrzymywała Kornelowi Wisława Szymborska. -”Prawie zza każdego skrzyżowania ulicy wyłaniał się ktoś, z kim Kornel wymieniał pozdrowienia, przystawał, rozmawiał... Z biegiem czasu, niestety, tych spotkań robiło się coraz mniej... Ludzie znikali tam, skąd nikt nie wraca...” - brzmią wspomnienia Szymborskiej.

Ciekawostką z pewnością będzie fakt, że przyjazdy do Cieszyna wiązały się również z pasją Szymborskiej i Filipowicza do starych przedmiotów. Oboje stali się członkami Cieszyńskiego Klubu Hobbystów. Podczas, gdy Wisława przemierzała targi staroci w poszukiwaniu starych pocztówek, Kornel poszukiwał starych fajansów i makatek. - Najbardziej był dumny z zakupu dziewiętnastowiecznego modlitewnika drukowanego szwabachą, ale ułożonego w pięknej cieszyńskiej polszczyźnie – czytamy w książce „Byliśmy u Kornela. Rzecz o Kornelu Filipowiczu”.

Ileż piękna jest w słowach Wisławy Szymborskiej, kiedy mówi o Cieszynie - moim rodzinnym mieście...

„Bardzo lubiłam jeździć do Cieszyna... Coś było w ludziach, w atmosferze tego miasta, co wydawało się rzadkie. Ustrój, w którym wtedy żyliśmy, dążył do tego, żeby wszystko maksymalnie ujednolicić. Począwszy od gazet, a skończywszy na smaku sera, poglądach na życie, a nawet marzeniach... Otóż Cieszyn wydawał mi się jakiś inny, oporny. Jakby mniej było w nim krętactwa, pozerstwa, fałszywych słówek i wątpliwych aspiracji... Zapytałam kiedyś Kornela, na czym właściwie ta inność polega. „Może stąd – odpowiedział – że tutaj ludzie częściej niż gdzie indziej patrzą sobie prosto w oczy”...
/„Byliśmy u Kornela. Rzecz o Kornelu Filipowiczu”/


Ojciec Kornela - Kornel Wiktor Filipowicz i babcia - Maria z Schiling-Siengalewiczów Futymowa.

Ulica imienia Kornela Filipowicza, tablica pamiątkowa wmurowana w dom przy ul. Górnej 14, gdzie pisarz w dzieciństwie mieszkał... to wciąż za mało, by pamięć o tej wyjątkowej postaci głośno brzmiała. To wciąż za mało pamiętać tylko, że był kochany gorącym uczuciem Wisławy Szymborskiej...

Cieszy mnie jednak fakt, że powstało miejsce pełne jego myśli... Moim marzeniem jest, by takich miejsc, które nawiązują do ludzi szczególnie bliskich mojemu miastu powstawało więcej... By zachęcały do literatury, by odkrywały... inspirowały... przekazywały historię.

Pora wynagrodzić Filipowiczowi jego pamięć do Cieszyna. Ja swoją niewiedzę już nadrabiam... najwyższa pora. Jestem to winna osobie, która o Cieszynie pamiętała stale, podkreślając swój związek z prowincją:

„Stanąłem koło okna i patrzyłem na miasteczko, od którego szybko się oddalałem. Wkrótce stało się maleńką wysepką domów i drzew ze sterczącą pośrodku wieżą kościelną. Myślałem: - O, moja słodka, dumna i drażliwa prowincjo! Jakże cię dobrze znam i rozumiem! Jestem przecież z ciebie, byłem tobą. Jesteś wrażliwa i czuła, ale pełna kompleksów, gdyż byłaś zawsze przedmiotem pośmiewiska. Jesteś mądra i chytra, kształcisz się, dużo czytasz, chłoniesz radio i telewizję, ale podejrzewasz, że mogą być od ciebie chytrzejsi. Panicznie boisz się, aby nie zostać nabraną. Masz swoje upodobania, znasz się na polityce, na literaturze i sztuce. Ale niechętnie ujawniasz swoje gusty, gdyż nie zawsze pokrywają się one z opiniami obowiązującymi w stolicach. Podoba ci się bardzo obraz tego malarza, książka tego pisarza, utwór muzyczny tamtego kompozytora? Ba! Ale nie masz nigdy pewności absolutnej, że to, co ci się podoba, jest dobre. Jakże ośmieszyłabyś się, gdyby się okazało, że to, co ci się podoba, jest złe! Chowasz więc swoje upodobania ukryte głęboko w sercu, a publicznie uznajesz i chwalisz wielkości tylko rzędu najwyższego. Najchętniej gościsz u siebie Iwaszkiewicza, nie zdziwiłabyś się, gdyby wstał z grobu Hemingway i pofatygował się do ciebie, do tego małego miasteczka, na autorskie spotkanie”. /cytat z opowiadania „Moja kochana, dumna prowincja”.


tekst i foto: Barbara Stelmach-Kubaszczyk 

Pomocą w napisaniu tekstu były publikacje: „Byliśmy u Kornela. Rzecz o Kornelu Filipowiczu”, „Kornel Filipowicz. Szkice do portretu”, ”Pamiątkowe rupiecie. Biografia Wisławy Szymborskiej”, "Wisława Szymborska. Czytani dzisiaj". 








Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter