Jeśli jeszcze nie zacząłeś kisić kapusty to przypominamy, że przyszła na to odpowiednia pora. W tradycji Śląska Cieszyńskiego to właśnie po Zaduszkach, a przed św. Marcinem (11 listopada) domownicy rozpoczynali „deptani” kapusty. Warto podkreślić, że czynność ta była w życiu ówczesnych ludzi (wiek XIX-XX) wydarzeniem szczególnym, bo porównywalnym do świniobicia, czyli zabijaczki, choć nieco różniła się swoim przebiegiem w poszczególnych domostwach.

Kapusta była oprócz ziemniaków i zbóż jednym z podstawowych artykułów spożywczych, beczka do jej kiszenia znajdowała się w każdym domu, nawet tym najbiedniejszym gospodarstwie. Nie bez znaczenia jest jedno z naszych starych przysłów „z kapusty brzuch tłusty”, bo podawana na surowo i gotowana… nie tylko syciła, ale i zapewniała mnóstwo wartości odżywczych jej „zjadaczom”.

Siew kapusty związany był z dniem 19 marca, czyli z dniem św. Józefa. A jak odbywało się standardowe deptani – tłoczenie kapusty?

Najpierw główki kapusty trafiały w suche i przewiewne miejsce, gdzie musiały nieco obeschnąć. Następnie były pozbawiane pożółkłych, zwiędłych liści, i tak przygotowane trafiały do szatkowania. Kiedy dębową beczkę wyściełano koprem, liściem winorośli i chrzanem – wkładano część poszatkowanej kapusty. Jeszcze tylko nieco soli i kminku i można ugniatać… bosymi stopami. Często czynność tę wykonywały również dzieci.

Następnie wydzielający się sok usuwano, zapełniając beczkę kolejnymi warstwami szatkowanej kapusty, pomiędzy które wkładano chrzan i jabłka.

Deptaniu kapusty towarzyszyła atmosfera zabawy i wspomnień. Gospodarze snuli opowieści, śpiewano piosenki, a zdarzało się, że częstowano warzonkom. Kiedy już beczka wypełniona była po brzegi, kładło się na jej wierzch odpowiedniej wielkości deszczółki i dociskało ciężkim kamieniem.

- Można do kapusty dodać kminku, liści laurowych, kopru, nasion jałowca… Później trzeba jeszcze o kapustę dbać, usuwać wierzchnią pleśń, w razie potrzeby dodać słonej wody…- mówi pani Krystyna Mazurek, która na kiszeniu kapusty zna się doskonale – babcia kisiła, mama kisiła… W domu zawsze kisiliśmy kapustę, bo była i do obiadu i do… celów leczniczych używana.

Warto podkreślić, że sok z kiszonej kapusty nie tylko gasi pragnienie, ale i obniża gorączkę, łagodzi zapalne dolegliwości, usuwa owsiki, wzmacnia odporność, oczyszcza organizm, jest źródłem wielu witamin, pobudza układ trawienny, dzięki dużej zawartości błonnika daje poczucie sytości.

Są też tacy, którzy w kapuście kiszonej dopatrują się środka antydepresyjnego.

- Zjadasz garniec kiszonej kapusty, popijasz garncem zsiadłego mleka... i wnet depresja staje się najmniejszym z twoich zmartwień. /Andrzej Sapkowski z książki Sezon burz/


Barbara Stelmach-Kubaszczyk
Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter