/fot. pixabay/

Zapatrzona w niebo

W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w pokoleniu Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała: Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana. Wtedy Maryja rzekła: Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy. Bo wejrzał na uniżenie Służebnicy swojej. Oto bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia, gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny. Święte jest Jego imię, a swoje miłosierdzie na pokolenia i pokolenia zachowuje dla tych, co się Go boją. On przejawia moc ramienia swego, rozprasza ludzi pyszniących się zamysłami serc swoich. Strąca władców z tronu, a wywyższa pokornych. Głodnych nasyca dobrami, a bogatych z niczym odprawia. Ujął się za sługą swoim, Izraelem, pomny na miłosierdzie swoje - jak przyobiecał naszym ojcom - na rzecz Abrahama i jego potomstwa na wieki. Maryja pozostała u niej około trzech miesięcy; potem wróciła do domu.

Ludzie szczęśliwi chcą dawać. Bycie szczęśliwą, odpowiadanie Duchowi Świętemu: "Tak, zgadzam się", jest przyczyną pośpiechu. To Duch jest powodem dobrego speszenia się. W sprawach odnoszących się do Boga, powołania, z niepokojem rejestruję brak dobrego pośpiechu, który miałby znamię entuzjazmu, czegoś, co mówi o życiu, odradzaniu się, prostej wierze.

Pośpiech może być piękny. Wydaje się, że poznanie pragnień Ducha Świętego, budzi w człowieku nieodparte pragnienie pośpiechu do realizacji tychże pragnień. Oblubienica zna, ukryte dla innych, głębokie pragnienia, czyli oczekiwania swojego Oblubieńca. Wzywamy Maryję, jako Oblubienicę Ducha Świętego. Trzeba, zatem wejść z Duchem Świętym w taką relację, by On przemówił w nas, wielkim pragnieniem poczęcia się słowa. Wówczas doświadczymy tego, co jest entuzjazmem, a nawet heroizmem wiary.

"Pozdrowiła Elżbietę". Pozdrowienie Maryi jest błogosławieństwem dla Elżbiety i jej domu, dla Jana, którego nosi w swoim łonie. Elżbieta doświadcza napełnienia Duchem Świętym. Jan porusza się w jej łonie. To musi być ogromnie radosne przeżycie dla matki. Gospodarzem spotkania tych kobiet, a także spotkania Jezusa i Jana jest Duch Święty. Zarówno Maryja, jak i Elżbieta, posłuszne Duchowi, doznają wielkiej radości. To Duch Święty jest Źródłem dobrych spotkań człowieka z człowiekiem i człowieka z Bogiem. Owocem takich spotkań jest niejednokrotnie wielka radość.
Pozdrowienie, które porusza. Sięga ono aż do łona Elżbiety. Pozdrowienie, w którym jest nieodparte pragnienie radowania się, radowania się z innymi, a bierze ono swój początek w uwierzeniu Bogu. Czy doświadczyłem pozdrowienia, które mnie poruszyło? Co niosą moje pozdrowienia, słowa? Czym nawiedzam człowieka, mówiąc? Co zwiastuję, gdy mówię? Czy daje drugiemu możliwość radowania się jego wyborem, powołaniem, wiarą: "Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła?" Jakie dobro w innych, wyzwoliły moje słowa? "Skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się". Czy pozwalam Duchowi Świętemu na poruszanie siebie wewnętrznie, przez słowa, które mówię? Niezwykła misja jest nam dana: poruszania, wzruszania, pomagania w odkryciu - "poruszyło się dzieciątko w łonie moim".

"Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła" Maryja porusza Elżbietę słowami pozdrowień. Czyż nie dlatego, że wcześniej pozwoliła poruszyć swoje serce i łono Duchowi Świętemu. Bo w miłości tak się to dzieje: poruszenie serca i łona kobiety sprawia błogosławiony owoc, jakim jest dziecko. Byłaś czysta, Niepokalana Byłaś cicha. Prosto podchodziłaś do życia. Modliłaś się wytrwale, cierpliwie czekając na spełnienie się obietnic Boga. Czekałaś na Boga, tęskniąc za Nim. Bardzo kochałaś Boga i Józefa. Od miłości i nadziei, do przyjęcia w wierze wszystkiego, co przychodzi w życiu, jest tak blisko.

Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter