/pixabay/

Gdy Jezus to usłyszał, oddalił się stamtąd w łodzi na miejsce pustynne, osobno. Lecz tłumy zwiedziały się o tym i z miast poszły za Nim pieszo. Gdy wysiadł, ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi i uzdrowił ich chorych. A gdy nastał wieczór, przystąpili do Niego uczniowie i rzekli: Miejsce to jest puste i pora już spóźniona. Każ więc rozejść się tłumom: niech idą do wsi i zakupią sobie żywności! Lecz Jezus im odpowiedział: Nie potrzebują odchodzić; wy dajcie im jeść! Odpowiedzieli Mu: Nie mamy tu nic prócz pięciu chlebów i dwóch ryb. On rzekł: Przynieście Mi je tutaj! Kazał tłumom usiąść na trawie, następnie wziąwszy pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo i połamawszy chleby dał je uczniom, uczniowie zaś tłumom. Jedli wszyscy do sytości, i zebrano z tego, co pozostało, dwanaście pełnych koszy ułomków. Tych zaś, którzy jedli, było około pięciu tysięcy mężczyzn, nie licząc kobiet i dzieci.

Człowiek odsłania prawdę o tym, kim naprawdę jest, gdy trzeba drugiemu pomóc, zaradzić określonym głodom bliźniego. Zaskakujące jest to, że uczniowie słuchali tego, co mówił Jezus, lecz nie znalazły te słowa przełożenia w ich rozwiązaniach. Można słuchać tego, co mówi Bóg, a równocześnie wieść życie różne od tego, co uznajemy za wzniosłe, wartościowe i zbawienne. Uczniowie znajdują argumenty, aby zdystansować się wobec potrzebujących: "miejsce puste i pora późna". Tymczasem Jezus nie chce tracić ze swojej bliskości tych, którzy trwali na słuchaniu Jego. Dlatego próba znalezienia wyjścia, będąca równocześnie zręczną prowokacją skierowaną w stronę uczniów: "Wy dajcie im jeść".

Uczniowie mieli swoje rozwiązanie. Dlatego nie pytają Jezusa, co On uznaje za najbardziej rozsądne w tej sytuacji. Chcą kierować Nauczycielem: "każ rozejść się", "niech idą", "niech sobie kupią". To wydarzenie odsłoniło całą bezsilność i niezaradność uczniów Jezusa. Poszukujemy rozwiązań najczęściej w obszarze, w którym możemy coś zrobić. Wydaje się, że cudem tego wydarzenia, jest nie tylko rozmnożenie chleba i nakarmienie tysięcy ludzi. Niezwykłym doświadczeniem, jest poznanie przez uczniów własnej bezradności. A równocześnie przypomnienie, że problemy, przed którymi stajemy w życiu, nie można przeżywać jedynie w wymiarze materii, lecz również i ducha.

Jezus daje siebie przez człowieka, przez uczniów. Odkrywamy potrzebę dawania, choćby to była prosta, szczera, pokorna bezradność. Ona umożliwia udzielanie się Chrystusa człowiekowi. Świat uznaje ją za postawę słabości, nieprzynoszącą wymiernych korzyści. Ta postawa jest metodą tych, którzy wierzą i ufają Panu. Człowiek potrafi odkryć w sobie dobro, które może być pomocne drugiemu w jego życiu, gdy stanie przed nim ktoś, kto da mu kolejną szansę na ujawnienie się w nim czułej bliskości Boga.

Wystarczy mało. Tyle posiada każdy człowiek. "Mało" można przynieść Jezusowi i nie wielką liczbę, ale "jedno". Mało dajemy, a nieskończenie wiele otrzymujemy. Dajemy innym to, co stało się naszym bogactwem w Chrystusie. Dajemy z Jezusa żyjącego w nas. "Niby nic niemający, a posiadający wszystko". "Niby ubodzy, a wzbogacający wielu". "Niby umarli, a przecież żyjemy".

Ks. Józef Pierzchalski SAC
Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter