/pixabay/

Gdy Jezus przebywał w jakimś miejscu na modlitwie i skończył ją, rzekł jeden z uczniów do Niego: Panie, naucz nas się modlić, jak i Jan nauczył swoich uczniów. A On rzekł do nich: Kiedy się modlicie, mówcie: Ojcze, niech się święci Twoje imię; niech przyjdzie Twoje królestwo! Naszego chleba powszedniego dawaj nam na każdy dzień i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto nam zawini; i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie.

Modlitwa do Boga powinna zawierać w sobie zaufanie. Mówię do Tego, który mnie kocha. Żeby się modlić, trzeba uczyć się kochać. Ci, którzy kochają, oni są blisko Boga, gdyż On jest Miłością. Modlitwa wymaga poznawania Jezusa i wielbienia Go za wszystko, co na mnie i na osoby najbliższe przychodzi.

W zakres uczenia się modlitwy włączone jest przyjmowanie z zaufaniem tego wszystkiego, co spotykam w życiu, nie jako będące zawsze i we wszystkim wolą Boga, lecz mogące być pomocą w zbliżeniu się do Niego i coraz pełniejszym upodobnieniu.

Chcąc się modlić, trzeba nauczyć się oddzielać, co pochodzi od Boga, a co jest ludzkim wymysłem. Nie wolno przypisywać Bogu bezsensowne zamiary, decyzje, rozwiązania ludzi, którzy swoją chorą, surową, lękową religijność usiłują przenosić na innych. Wolą Boga jest to, co jest dobre dla mnie i prowadzi do zbawienia.

Chcąc się modlić, trzeba czekać na Jezusa codziennie, tęsknić za Nim, za byciem przed Nim. Święcę Imię Pana, gdy je wypowiadam w umyśle, wargami, a potem sercem, powoli, aby poczuć smak i radość, jakie to Imię z siebie wyzwala. Święcić, to doświadczać radości myślenia o Bogu, wprowadzania w świat własnego myślenia jedynie te treści, które Jemu są miłe, których On chce dla mnie.

Kochający wie, czego osoba, która go kocha, chce dla niego. Święcę Imię Pana, gdy żyję tym, co Jemu sprawia radość. Uczę się modlitwy, gdy odnajduję się w myślach, uczuciach, zamiarach, dążeniach, pracach, będących radością Boga.

ks. Józef Pierzchalski SAC
Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter