W święto św. Cecylii po wieczornej Mszy świętej odprawionej przez ks.proboszcza Antoniego Młoczka z udziałem Chóru Katedralnego pod dyrekcją Tadeusza Czerniawskiego odbył się koncert: "In memoriam" dedykowany pamięci wybitnego organisty bielskiego kościoła p.w. św.Mikołaja Stefana Prochownika. Zagrali jego znani uczniowie; Ewa Bąk, Ireneusz Jachym oraz Jerzy Kukla. Wykonali utwory; J.S Bacha, F.Nowowiejskiego, A. Chlondowskiego, J.Rheinbergera,  M.Regera, D.Bucka. W koncercie organowym uczestniczyła najbliższa rodzina zmarłego wybitnego organisty.

Stefan Prochownik urodził się 15.06.1935 r. był synem organisty kościoła w Pewli Małej, Władysława Prochownika.To właśnie pod okiem ojca poznawał tajniki gry organowej, nim w latach późniejszych rozwinął ją pod okiem Władysława Linderta, wybitnego organisty, kompozytora, chórmistrza i pedagoga, absolwenta Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej w Katowicach. Po wyjeździe w roku 1962 Władysława Linderta do Stanów Zjednoczonych, Stefan Prochownik wygrywając konkurs, objął stanowisko organisty i kierownika chóru kościoła p.w. św.Mikołaja. Za kontuarem organów bielskiej świątyni, spędził dwadzieścia jeden lat i zawsze otoczony był gromadką uczniów, których wprowadzał  w arkana  gry organowej i fortepianowej.

To nic dziwnego bowiem dla kogoś, kto w tych czasach w Bielsku-Białej, chciał zdobyć szlify organisty, a Stefan Prochownik był jedyną alternatywą. Ani bielska ani katowicka szkoła muzyczna, nie posiadała wówczas klasy organów. Stąd prawie każdy organista, który pracował w bielskim kościele, był jego uczniem.

W roku 1983, Stefan Prochownik opuścił stanowisko organisty w kościele p.w. św.Mikołaja i podjął pracę w bielskim kościele p.w.Maksymiliana Kolbe, gdzie 31.05. 2006r. odszedł do domu Ojca. Stefan Prochownik cieszył się za życia uznaniem ordynariusza katowickiego ks.biskupa Herberta Bednorza jako jeden z głównych autorytetów muzycznych diecezji obok Romana Dwornika, Józefa Jakaca i Pawła Kapłanka. Dzisiaj jest postacią odchodzącą, niestety, w niepamięć.

Tekst i foto: Marian Szpak
Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter