Lekcja na dziś: czasami miewamy przeczucia i przeczucia nas nie mylą.

Lekcja na zawsze: nawet złe sytuacje potrafią przynieść dobre owoce.

 

Jest czwartek. Bielsko-Biała. Wizyta w poradni onkologicznej. Do poczekalni dobiega dźwięk strażackich syren. Ekspresem kiełkuje w mojej głowie myśl – pali się samochód. Nasz samochód. Zlecone przez lekarza badania odkładam na dalszy plan. Przeczucie każe iść i sprawdzić, co dzieje się na parkingu. Kilkanaście metrów od samochodu schowanego za zakrętem dostrzegam strumień wody i gaśniczej piany. Przeczucie nie zawiodło. Policja, straż pożarna, zainteresowani zdarzeniem przechodnie stoją przy samochodzie. Tłumaczą, wyjaśniają, pytają. Podchodzą i kolejny raz powtarzają oczywistą na pierwszy rzut oka oczywistość – pożar samochodu. Prawdopodobnie zwarcie instalacji.

A już kilkanaście minut później na numer mojej komórki zaczynają napływać sms-y i połączenia znajomych osób, zaniepokojonych informacją, którą przekazali policjanci poszukujący właściciela płonącego pojazdu (kiedy ja czekałam na swoją kolej w przyszpitalnej poradni). Ktoś proponuje transport powrotny, inny ktoś pyta jak może pomóc, ktoś się martwi… Zaskoczona faktem, że mam wokół siebie tyle życzliwych osób nabieram pewności, że nawet złe sytuacje warte są przeżycia, by móc doświadczać radości bycia wśród takich osób. Ich zainteresowania, wsparcia, pomocy. Prawdziwej, życzliwej.

Po powrocie do pracy słyszę troskę w głosie osób, z którymi mam szczęście pracować. I nie jest to udawana troska, ale żywe zainteresowanie moimi sprawami. Ktoś podchodzi, bez słów przytula na znak – „jestem z tobą, wszystko będzie dobrze”. I jest dobrze, bo w pożarze nikt nie ucierpiał… bo mogło być dużo gorzej… bo przekonałam się (a właściwie przypomniałam sobie), jak dobrze mieć wokół siebie takich ludzi.

W takiej sytuacji strata – jest tylko zyskiem. Dziękuję.
Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter