/pixabay/

Można być na Golgocie, a nie łączyć się z tym wszystkim, co przeżywa Jezus. Wielu było tam gapiów, wielu szydzących z Jezusa, oskarżających Go. Nie dla każdego z obecnych na niej, Golgota oznacza to samo, co dla Maryi, niewiast przy Niej i Jana. Maryja obok krzyża współcierpi z Synem. I to jest mądrość, której uczymy się od naszej Matki. Współcierpienie z Jezusem jest sposobem na owocne przeżywanie swojego cierpienia.
Nigdy nie jesteśmy w stanie ponieść bólu swojego ciała, psychicznego cierpienia. Z krzyża płynie moc podnosząca, umacniająca, wyciszająca ból. Jezus jest mocno złączony z krzyżem, Maryja z Synem, a przez Niego, z miejscem naszego zbawienia.
Jezus patrzy z krzyża na tych, których miłuje. Myśli o nich, aby nie zostali pozbawieni wsparcia, pomocy w wymiarze doczesnym, kiedy odejdzie do Ojca. Potrzeba myślenia o tych, których kochamy również w chwilach najtrudniejszych doświadczeń. To wsparcie polega, między innymi na tych, że doprowadzamy do zaistnienia więzi duchowej z innymi. Do zbudowania takiej więzi doprowadza Jezus słowami: Niewiasto, oto syn Twój!; Oto Matka Twoja!

Jezus pragnie, aby Maryja była bezpieczna, aby miała dom, osobę bliską przy sobie. Potrzebujemy być z innymi w duchowej łączności, rozumieć się z kimś bez słów, mieć możliwość rozmawiania o sprawach, które obie strony umacniając, prowadzą w stronę nieba, w stronę Boga. Dzisiaj istnieje możliwość stanięcia w miejscu Jana i usłyszenia tego, iż Jezus oddaje mi swoją Matkę, aby zamieszkała u mnie. Nie tylko potrzeba usłyszenia, ale i zaproszenia Maryi do swojego domu, do swojej rodziny w swoje życie. On pragnie, aby Maryja była ze mną w duchowej łączności. Tego pragnie również Ona, Niepokalana.

Od tej chwili mogę mówić do Maryi Mamo. Z Golgoty mogę odejść z radością, gdyż to Maryja jest przyczyną mojej radości. Trudno jest przeżywać swoją wiarę, powołanie, ból ciała, cierpienia psychiczne czy duchowe bez bliskiej łączności z Maryją. Jezus wiedział o tym. Może to dzisiaj jest ten dzień, aby sobie uświadomić, że to, iż tak trudno miejscami przeżywać własne życie, jest spowodowane tym, że potrzebna jest moja większa od dotychczasowej bliskość z krzyżem Jezusa i bliskość z Maryją, moją Matką daną mi jako pomoc i obrona.

ks. Józef Pierzchalski SAC
Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter