pixabay.com/pl

Cisza, puste ulice miast niczym przedapokaliptyczne chwile. Świat się zatrzymał. Biegł tak szybko, że się zmęczył. Głośne myśli, weryfikacja wartości, strach o najbliższych. Uprzednie zapasy żywności, niepokój i spuszczony wzrok mijanych z bezpiecznej odległości przechodnie. Obraz dzisiejszego dnia. Ludzie, którzy radzą sobie z zagrożeniem, udając że nie istnieje, inni z przerażeniem śledzą każdy krok w mediach. Wreszcie my, katolicy. Apelujemy o wspólną modlitwę, łączymy się duchowo i …kłócimy. Dlaczego? Dlaczego w obliczu wydarzeń tak trudnych, obciążających nas wszystkich krzywdzimy siebie? Czas w którym się znaleźliśmy pokazuje nam, co jest najważniejsze. Dziś między nami nie ma różnic. Każdy z nas jest w takim samym położeniu, które powinno jednoczyć, pokazać jak wiele szczęścia doświadczyliśmy, żyjąc w bezpiecznych dotąd chwilach.
Dziś mamy bliskich obok, mamy Boga, który jest niezmienny, niezależnie od sytuacji. Kochać, nie dzielić. Spory o Sakramenty są bardzo bolesne. Każdy z nas cierpi podobnie. Eucharystia jest centrum naszej religii, ale tylko w odniesieniu do miłości drugiego człowieka ma sens. Nie mamy prawa dyskutować o rozmiarach wiary naszych bliźnich. To w nas, wierzących nadzieja… Oddajmy się gorliwej modlitwie, trwając w ufności, pokorze i ciszy, do której zachęca nas nie tylko dramatyczna sytuacja, ale czas Wielkiego Postu. Doświadczamy go dziś wszyscy. Zatroszczmy się o zapasy, które zabierzemy w drogę do wieczności. O miłość, wiarę i ufność. Nie oceniam i nie identyfikuję się z żadną z postaw ludzi, którzy krzyczą gdzieś w sieci komentarzami, niejednokrotnie bardzo bolesnymi. Dziś nie trzeba krzyczeć. Wyraźniej wszystko słychać, kiedy ucichł zgiełk miast. Zresztą, Bóg słyszy każdą szepczącą myśl. Niech to będzie miłość, nadzieja i wiara. Słońce nadal ogrzewa i świeci. Bóg też słyszy, kocha i czeka. Możemy być z Nim teraz najbliżej, bliżej niż myślimy. Oddając się modlitwie, słuchając w pokorze tych, dla których trzeba prosić o Światło Ducha Świętego, kochając bardziej i nie obawiając się, nie zamartwiając co i czy będzie, zrobimy najwięcej. Naprawdę zabierzemy ze sobą tylko Miłość i wyjdziemy z kwarantanny życia do wieczności tylko kluczem wiary. Czy to będzie dziś, jutro, za tydzień czy kiedykolwiek. Nie musimy tego wiedzieć. Jedno, co musimy to Kochać, a w miłości nie ma lęku….

W miłości nie ma lęku, lecz doskonała miłość usuwa lęk, ponieważ lęk kojarzy się z karą. Ten zaś, kto się lęka, nie wydoskonalił się w miłości. 1 J 4,18.

Mamy Słowo, czytajmy i słuchajmy, co do nas mówi. Budując, być może od nowa, nadwątlone relacje z najbliższymi, budujmy, być może uszczuploną więź z Bogiem. Ten zły czas minie, minie też nasz, który otrzymaliśmy jako depozyt. Nie marnujmy go, kiedy wyraźniej w ciszy słychać tykanie naszych zegarów w rytmie pulsu.

Wielki Post, ta wielka cisza, nie może być powodem sporów, podziałów i kłótni.

Upominam was, bracia, w imię naszego Pana Jezusa Chrystusa, abyście byli zgodni i by nie było wśród was rozłamów; byście byli jednego ducha i jednej myśli. Doniesiono mi bowiem o was, bracia moi, przez ludzi Chloe, że zdarzają się między wami spory. Myślę o tym, co każdy z was mówi: „ Ja jestem Pawła, a ja Apollosa; ja jestem Kefasa, a ja Chrystusa” .Czyż Chrystus jest podzielony? 1 Kor 1,10-13

Zamiast debatować nad obrzędem adoracji Krzyża, adorujmy go w sercu i pamiętajmy, co ten Krzyż przyniósł i co niesie cisza Wielkiego postu …Słyszysz?

Iwona Sakrajda
Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter