Gdy pojawiłem się na tym świecie byłem, jak kartka papieru. Czysta, biała, niezapisana. Pan dał mi „być”, pozwolił, żebym „stał się”. Dla kogoś... Bo ta kartka papieru ma o tyle sens, o ile ktoś ją weźmie w ręce i z niej skorzysta. Jednak w moim rozmiłowaniu się, w moim myśleniu o pięknie... boję się, że ktoś tę moją kartkę popisze. Zakładam sobie więc różne zabezpieczenia na nią. Trzymam ją w folii..., bo przecież, gdyby ktoś coś na niej napisał zetrę to jednym ruchem ręki... Boją się o moją kartkę, by ktoś jej nie zgniótł, nie rozerwał...

W życiu chodzi o to, by zdjąć ze swojej kartki folię i stać się do dyspozycji innych... by ten, kto potrzebuje... mógł wziąć moją białą kartkę i mógł na niej napisać... by dziecko mogło na niej coś namalować...

A ja... po przebytym dniu, stając przed Panem Bogiem znów poproszę o to, by doprowadził do porządku moją kartkę papieru, by jutro znowu można było ofiarować się temu, kto najbardziej nas potrzebuje.

Kartka papieru... tak łatwo ją zgnieść i zrobić z niej w dłoni papierową piłeczkę do zabawy... Gdy oddaję Panu Bogu moje życie (czystą kartkę papieru) nie wiem, jak będzie ono wyglądało. Nie wiem, kto może to moje życie (kartkę) zgnieść, zniszczyć, zabrudzić... Gdy tak się stanie może się we mnie zrodzić bunt, niezadowolenie, złość... ale taki muszę znowu przyjść po całym dniu do Pana Jezusa i powiedzieć Mu – pomóż mi stać się na nowo w pełni wartością, bym znowu mógł być kartką papieru, bo nie jestem papierową piłeczką... I ile we mnie mocy, tyle muszę się postarać odnowić w sobie ten obraz Boga i stać się znowu tym, kim Pan Bóg chce mnie mieć.

Muszę wykorzystać wszystkie możliwe środki, by stać się najpiękniejszym...

Zachęcajmy sobą i naszą postawą, by inni sięgali po nas, jak po kartkę papieru i miejmy świadomość tego, że z wiekiem ten papier z natury będzie tyle razy zapisywany, tyle razy gnieciony i poprawiany i tyle razy odnawiany w Jezusie Chrystusie, że... stanie się starym papierem...
Boję się tego, co świat może ze mną zrobić, ale jeżeli sobie uświadomię, że życie nie jest moim, lecz życiem Pana Jezusa... jeżeli sobie uświadomię, na co pozwolił Pana Jezus względem siebie i swojego ciała – to muszę być gotowy na przeżycie czegoś podobnego, bo takiego samego nie jestem w stanie przeżyć... jestem na to za słaby..

/z kazania/
Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter