Żyjemy w świecie barw, zapachów, kształtów, dźwięków, które przemożnie zdają się na nas oddziaływać, wywierać presję, a jednocześnie współgrają dogłębnie z całym zmysłowym aparatem naszej percepcji. Ogromna presja reklamy, manipulowania naszym myśleniem zasadza się na znajomości tajemnych związków pomiędzy wrażliwością zmysłów i bodźcami, które wrażliwość tę stymulują. Dobrze jest, kiedy równowaga ta nie zostaje naruszona. Kiedy obraz (ikona) kieruje wzrok dalej stanowiąc rodzaj okna poprzez które widać coś co ledwo daje się zobaczyć. Kiedy zapach kadzidła wiąże zmysł powonienia z tym co przekracza wszelkie możliwości stosownego zmysłu, prowadząc ku temu co możemy nazwać zapachem świętości.

         Pozwalamy się porywać dźwiękom, obrazom, zapachom, bo one pobudzają to co wpisane głęboko w rdzeń naszego bycia człowiekiem.

Dźwięk, zapach, światło wyzwalają głębie naszego jestestwa. Pobudzeni zmysłami pozwalamy się zatracić w świecie tak łatwo sztucznie wykreowanym za sprawą wyrafinowanych symulatorów. Wiążą nas jednak tymczasowo, zostawiając po sobie jakiś niesmak niespełnienia. Wprawiają w stan oczarowania tym głębiej rozczarowując. Oczarowanie i rozczarowanie (narkotyki).

         Ludzka istota nie została sprowadzona tylko do uposażeń zmysłowych. Czując się więźniem wzroku, dotyku, słuchu, wybiega dalej ku temu co niewidoczne, niesłyszalne, niedotykalne. Ale też nie wolno nam ludziom pogardzać zmysłowym sposobem poznawania rzeczywistości. Dotknij ran- mówi do Tomasza zmartwychwstały Chrystus. Zatem karze mu uczynić użytek ze zmysłu dotyku. Dotkniecie oznacza jakąś szczególną bliskość z ciałem drugiego człowieka, zażyłość, pragnienie bliskości. Dotykamy tego, ku czemu pragniemy się zbliżyć, tak jak patrzymy na tego, którego wyrwaliśmy z tłumu istot, które żywiołowo przesuwają się przed naszymi oczami.

         Ważny jest zmysłowy kontakt między osobami, przypomina nam o tym C.K. Norwid pisząc: ,, kto kocha, widzieć chce oczyma w oczy, czuć choćby powiew jedwabnych warkoczy”. Jednocześnie zmysł dotyku zawłaszczać może obszar poddany dotykowi, może być przejawem panowania, chęci zagarnięcia dotykanej sobie rzeczy.

Świadczy to wszystko o dwuznaczności jakże bogatego i dynamicznego świata zmysłów. Pytamy zatem: wymiar zmysłowy człowieka jest dobry czy zły? Jest dobry, bo objąć możemy całym sobą drugiego człowieka.

Wzetknięciu z tym co wymyka się naszym utrwalonym zmysłowym percepcjom, doznajemy szoku. Chrystus dotykany, widziany (pozostańmy przy tych dwóch zmysłach) nagle wymyka się narzuconym przez tysiące lat ewolucji nawykom. Znika, przechodzi przez zamknięte drzwi, a jednocześnie pozwala się dotykać (czyli stawia opór naszemu przyrodzonemu zmysłowi dotyku). Cała sfera zmysłowa człowieka zostaje wystawiona na próbę. Zjawa to, czy gra rozstrojonych zmysłów? Dzieje ludzkości pokazują, że ani jedno ani drugie. Zmartwychwstały przekracza te wszystkie dane, którymi karmi się tak bardzo restrykcyjne pięć naszych zmysłów.

Elżbieta Juzba

Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter